Ostatnia już pozycja kupiona na wyprzedaży za 8 zł. Pakiet wykończyłam i muszę przyznać, że włączając w to kupioną wtedy Tarantulę, nie wyszłam na tych zakupach tak źle. Dwie kupione książki okazały się dość kiepskie, ale pozostałe 4 całkiem, całkiem. Prawda jest taka, że gdyby nie ta wyprzedaż nigdy bym tych książek nie kupiła, a tak skuszona niską ceną, poznałam dwa nowe obiecujące nazwiska pisarzy, z którymi na pewno czytelniczo jeszcze się spotkam.
Ofiara 44 jest debiutem powieściowym pana Smitha. Akcję osadzono w realiach Rosji lat 50, co sprawiło, że klimat książki jest dość mroczny, przygnębiający, żeby nie powiedzieć depresyjny. Bo jak tu się nie przygnębiać, gdy obraz kraju i społeczeństwa jest tak beznadziejny? Rosja funkcjonuje na zasadzie propagandy, terroru i ciągłej inwigilacji wszystkiego i wszystkich. Nikomu nie można ufać. Rodzice donoszą na dzieci, bracia na braci, mężowie na żony i nic dziwnego, skoro już od najmłodszych lat dzieciom w szkole takie zasady się wpaja. Poza tym nie potrzeba do tego szkoły, gdyż ta potworna rzeczywistość jest najlepszym nauczycielem: albo ty doniesiesz na kogoś, albo ktoś doniesie na ciebie. Ten cały niby doskonale zorganizowany aparat państwowy ma jednak wiele luk, w swoim działaniu. Skupia się na łapaniu i zabijaniu wrogów państwa, kolaborantów i szpiegów. To czego nie ma, się tworzy, wystarczy tylko napisać odpowiedni dokument, by nadać sprawie bieg. Nawet zwykły weterynarz, który tak naprawdę jest tylko zwykłym weterynarzem, zostaje uznany za szpiega i tak skutecznie przesłuchiwany, że w końcu przyznaje się do zarzucanych mu przestępstw. Jednocześnie, gdy pojawia się prawdziwa zbrodnia i giną kolejne dzieci, sprawę się tuszuje i bagatelizuje, gdyż w Związku Radzieckim, zgodnie z oficjalną propagandą morderstwo nie istnieje. Ale po kolei.
Prolog ukazuje nam jedno wydarzenie z lat 30, gdy w czasach wielkiego głodu dwaj bracia polują na ostatniego we wsi kota. Polowanie kończy się tragicznie, gdyż starszy z braci, ginie bez śladu.
Następnie przeskakujemy do lat 50 i poznajemy głównego bohatera Lwa Demidowa. Lew jest wysokiej rangi funkcjonariuszem służb bezpieczeństwa i naprawdę wierzy w ideologię, której służy. Gdy na torach kolejowych zostaje znalezione ciało chłopca, sprawę uznaje się za nieszczęśliwy wypadek i szybko ukręca się jej łeb. Lew widzi rozpacz rodziny chłopca i ich przekonanie o tym, że nie był to wypadek, ale wtedy nie ma to dla niego znaczenia. Przełożeni każą sprawę zatuszować, więc tak robi. Niezachwiana wiara bohatera w ideologię państwa zaczyna się chwiać, gdy dostaje rozkaz śledzenia własnej żony Raisy, oskarżonej o szpiegostwo. Podejrzenie to jest dla niego tak bzdurne i wyssane z palca, że Lew przez długi czas nie wie, co ma zrobić, tym bardziej, że nawet jego rodzice radzą mu Raisę poświęcić dla dobra całej rodziny. Decyduje jednak, stanąć po stronie żony i w efekcie zostaje zdegradowany i karnie zesłany do pracy za Ural. Żona jedzie razem z nim, choć wcale nie kieruje się uczuciami żoninymi.
Na miejscu, niedługo po przybyciu Lwa i Raisy, dochodzi do kolejnych zabójstw dzieci. Lew angażuje się w sprawę, ściągając na siebie i żonę, niebezpieczeństwo, gdyż takie jawne i prywatne śledztwo zostaje uznane, że wystąpienie przeciwko Partii, a stąd już tylko krok do tego, by stać się wrogiem publicznym numer jeden. Sprawa okazuje się być bardzo zawikłana i szybko okazuje się, że zajęcie się nią, wszystko w życiu Lwa i Raisy przewartościuje; ich małżeństwo, uczucia, stosunek do życia, władzy, a nawet do przeszłości. Okaże się bowiem, że nie wszyscy będą tymi, za których się podają. Sytuacja wydaje się beznadziejna, bo w trakcie lektury wiedziałam (nauczona przypadkiem Winstona Smitha z Roku 1984 G. Orwella), że przecież jeden człowiek nie może wygrać z całym systemem.
Książka nie była dla mnie lekturą łatwą, ze względu na swój mroczny klimat, wszędzie czyhała na bohaterów śmierć i ścigający ich funkcjonariusze, ciągle musieli uciekać, zdani właściwie tylko na siebie. Pomogli im tylko zwykli wieśniacy, mieszkający w malutkich wsiach, z dala od centrum kraju. Dla tych ludzi władza kojarzyła się tylko z wojną i zabijaniem, nic dobrego im nie przyniosła i nigdy nie zainteresowała się nimi na tyle, być choć trochę poprawić ich los. Dlatego solidarnie pomagali dwójce uciekinierów.
Mimo to muszę uznać tę lekturę za ciekawą. Trzyma w napięciu do samego końca, choć na początku trudno było mi zrozumieć, co ma ze sobą wspólnego porwanie dziecka w latach 30 z wydarzeniami dziejącymi się ponad 20 lat później. Oczywiście okazuje się, że ma i to sporo. W książce nie brakuje też makabry, co dodatkowo wpływało na mnie depresyjnie. Ogólnie jednak wrażenia mam pozytywne, choć realia stalinowskiej Rosji, jakoś nigdy mnie nie pociągały. Dobrze czasem zmienić i klimat i realia. Jeśli ktoś lubi takie właśnie mroczne thrillery z dobrze zarysowanym tłem politycznym i społecznym to polecam.
Autor: Tom Rob Smith
Tytuł: Ofiara 44
Wydawnictwo: Prószyński i s-ka
Stron: 422
Oprawa twarda
Moja ocena: 9/10
Moja ocena: 9/10
Osobiście lubię takie mroczne klimaty a ten tutaj osadzony w Rosji może być całkiem przerażający i ciekawy, dlatego będę miała na uwadze tę książkę.
OdpowiedzUsuńOkładka kusząca, recenzja też, więc jak tu się oprzeć książce? Nie potrafię:)
OdpowiedzUsuńJestem czytelnikiem który doskonale odnajduje się w książkach z ciężkim klimatem, polecaną przez Ciebie powieść mam już od dawna na oku i na pewno przeczytam, jeśli tylko wpadnie mi w łapki :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaciekawiłaś!;)
OdpowiedzUsuńLubię książki trzymające w napięciu,a ta szczególnie mi się spodobała. Koniecznie muszę ją przeczytać;d
Wysoko oceniasz więc będę miała ją na uwadze ;)
OdpowiedzUsuńNie wie, nie wiem. Zastanowię się nad tą pozycją.
OdpowiedzUsuńLubię tego typu książki więc z chęcią sięgnę i po tą :)
OdpowiedzUsuńWysoka ocena niby zachęca, ale mnie nadal jakoś niezbyt ciągnie do tej pozycji. ;) Myślę, że na razie ją sobie daruję, może kiedyś.
OdpowiedzUsuńKompletnie nie kojarzę ani tytułu ani nazwiska autora (no, może pomijając fakt, że ma on jedno z najpopularniejszych na świecie nazwisk :)). Też lubię kupować książki po takich cenach - czemu wszystkie nie mogą kosztować do 10 zł? Świat byłby piękny ;) Dzisiaj nie jestem w nastroju na tego typu książkę, ale jak mi przejdzie rozkojarzenie, czemu nie? :)
OdpowiedzUsuńgiffin
OdpowiedzUsuńza 10 złotych mówisz. Wtedy kupowałabym co najmniej 20 książek miesięcznie. ;) Co to by była za rozpusta.