Dyskonty Biedronka oprócz tanich produktów mają inne zalety w postaci koszów z tanimi książkami. Wilkołak jest właśnie taka zdobyczą z biedronkowego kosza za 9 zł.
Osobiście najpierw usłyszałam o premierze kinowej filmu z Benicio del Toro i Emily Blunt oraz Anthonym Hopkinsem w rolach głównych, a dopiero potem dowiedziałam się, że istnieje książka. Oglądanie filmu sobie odpuściłam, bo miałam wówczas przesyt paranormalnymi istotami. Książka także długo stała na regale, czekając na swoją kolej i jak widać, w końcu się doczekała.
Fabuła powieści jest prosta i banalna. Wiktoriańska Anglia, rok 1891, rodzinna posiadłość rodziny Talbotów Blackmoor. Lawrence Talbot, znany i ceniony aktor teatralny, zmuszony jest wrócić do domu, po otrzymaniu wiadomości o tragicznej śmierci brata, Bena. Powrót jest dla bohatera bardzo bolesny. Wciąż bowiem nie uporał się z tragiczną i nie do końca wyjaśnioną śmiercią swojej matki, a ojcu nie wybaczył, że ten oddał go na leczenie psychiatryczne do zakładu zamkniętego. Dlatego najchętniej w ogóle by tam nie wracał. Jednak brat był Lawrencowi naprawdę bliski, a kiedy okazuje się, że Ben nie umarł śmiercią naturalną, Lawrence czuje się w obowiązku te okoliczności wyjaśnić i złapać zabójcę brata. Blacmoor wita go niechętnie. W miasteczku panuje groza i strach przed bestią, która ponoć grasuje w okolicznych lasach. Początkowo miejscowi próbują winą za ataki obciążyć niedźwiedzia należącego do obozujących na obrzeżach miasta Cyganów, ale teza szybko upada, bowiem zwierzę jest nie tylko za małe, ale i zbyt otępiałe, żeby zaatakować kogokolwiek. Szokiem dla głównego bohatera jest widok zmasakrowanego ciała brata; widoczne na ciele zmarłego obrażenia, nie pasują do żadnego drapieżnika.
Lawrence uczestniczy w pogrzebie brata, poznaje jego narzeczoną Gwen i bez skutku próbuje porozumieć się z ojcem. Gdy w rzeczach zmarłego Lawrence znajduje tajemniczy medalion i dowiaduje się, że brat otrzymał go od starej Cyganki, postanawia udać się do obozowiska Cyganów, z nadzieją, że dowie się czegoś nowego. Stara Cyganka nie może lub nie chce powiedzieć mu zbyt wiele. Rozmowę przerywa nagły atak bestii, która pojawia się dosłownie znikąd i masakruje wszystko, co stanie jej na drodze. Ratując małego chłopca, Lawrence zostaje zaatakowany przez bestię i traci przytomność ze świadomością, że umiera. To co jednak bohaterowi wydawało się końcem, jest tak naprawdę dopiero początkiem.
To tyle na temat treści. Autor prezentuje w swojej powieści znany już motyw bestii, ugryzienia i przemiany w świetle Bogini Łowów, bo takim mianem określa się tu księżyc. W interesujący i nienachalny sposób przedstawił autor wilkołaka, bestię, kierującą się instynktem, głodem i żądzą mordu. Sporo się przy tym leje krwi, ręce są odrywane od korpusów, a głowy od szyi. Ale jako czytelnik rozumiem, że wilkołak to nie dziki piesek, a drapieżnik i gdy atakuje, to mówiąc krótko, gryzie jak popadnie.
Plusem jest również mglisty i przygnębiający klimat Anglii oraz sposób pokazania ludzi, którzy opętani strachem są w stanie obarczyć winą pierwszą lepszą osobę. Skoro Cyganie są obcy i inni, to z pewnością także winni. Tak, stereotypy były i będą krzywdzące. Podobała mi się Gwen, która okazała się nie tylko delikatną, wzdychającą panną, ale także, gdy zaszła taka potrzeba, potrafiła wykazać się sprytem i pomysłowością w działaniu. Wilkołak jest powrotem do tradycyjnych powieści grozy i przyznam, że nawet udanym. Akcja nie stoi w miejscu i sprawnie zmierza ku zakończeniu. Czy szczęśliwemu nie mogę zdradzić. Ten kto zna strukturę takich powieści, będzie w stanie przewidzieć, w trakcie czytania, prawdopodobne zakończenie tej historii. Książka nie jest opasła, ma tylko niecałe 300 stron, dlatego nadaje się na jednowieczorową lekturę. Zachęcam.
Autor: Jonathan Maberry
Tytuł: Wilkołak
Wydawnictwo: Amber
Stron: 284
Moja ocena: 7/10
*********
Chyba jednak sobie odpuszczę. Zbyt wiele książek czeka już w kolejce. Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńSłyszałam o filmie, ale z tego co wiem, nie wyzbierał on zbyt pochlebnych opinii. Generalnie raczej unikam tej tematyki, no chyba że ogarnia mnie morderczy nastrój :D
OdpowiedzUsuńO książce słyszałam i nie byłam co do niej przekonana. Na razie nie będę po nią sięgać.
OdpowiedzUsuńOglądałam film i nawet muszę powiedzieć, że mi przypadł do gustu, tak więc i ksiązkę również jak najbardziej mam ochotę poznać.
OdpowiedzUsuńNa razie urlop od wilkołaków :P Ale co do promocji w Biedronce - też czasem udaje mi się tam coś fajnego upolowac :)
OdpowiedzUsuńKiedyś chciałam ją kupić, ale okładka nie przyciąga mnie do jej przeczytania :) Ale gdy znowuż wpadnie mi w ręce w okazyjnej cenie, to ją kupię :)
OdpowiedzUsuńNiezbyt mnie ciągnie do tej książki,może najwyżej najpierw obejrzę film (mimo,że zazwyczaj to książki czytam zawsze najpierw),a potem, o ile mi się spodoba,przeczytam książkę;)
OdpowiedzUsuńI dlatego tytuł z czymś mi się kojarzył. W końcu gdy byłam bodajże dwa lata temu w Anglii u brata, to często spotykałam reklamę filmu.
OdpowiedzUsuńAle Ci się udało. Za 9 dni kupić taką pozycję? Zazdroszczę. Chyba jutro wpadnę do Biedronki przed szkołą.
Zachęciłaś mnie do tej książki. Niedawno oglądałam co prawda 'Dziewczynę w czerwonej pelerynie', która wydaje się dość podobna pod względem fabularnym, ale spróbować nie zaszkodzi ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Bardzo lubię Benicio del Toro i świetnie pasuje mi on na wilkołaka z tymi swoimi podkrążonymi oczami. Nabrałam ochoty i na film i na książkę, bo postacie nie wydają sie być tak cukierkowe, jak w popularnych ostatnio czytadłach o stworzeniach paranormalnych.
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę i widziałam film :) Obie wersje mi się podobały :))
OdpowiedzUsuńJa za to wlg nie mogę się przekonac ani do filmu, ani książki. Raczej sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńWybiorę sie do Biedronki.
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę chyba w zeszłym roku i nie mam o niej najlepszego zdania. Bohaterowie wydali mi się jacyś tacy papierowi, a i zdarzenia nie obfitowały w różnorodność. Fabuła, moim zdaniem, była zbyt łatwa do przewidzenia. Nie pałam w stosunku do tej książki zachwytem.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o książkowe zakupy w biedronce, to bardzo je lubię. Ostatnio nawet udało mi się upolować w tym markecie noblistę! :D
Pozdrawiam!
U mnie w Biedronce trudno o takie smakowite kąski ;( Widzę, że warto ją przeczytać ;D
OdpowiedzUsuń