Tytuł: Człowiek z Wysokiego Zamku
Wydawca: Rebis
Stron: 280
Moja ocena: 5/10
Większość opinii na temat książki „Człowiek z Wysokiego Zamku” jest pozytywna, żeby nie powiedzieć przepełniona bezbrzeżnym zachwytem i podziwem dla autora i jego koncepcji światów alternatywnych. Nazwisko Philipa Dicka w świecie literatury dopracowało się całkiem niezłej marki. Wiele z jego powieści zostało przeniesionych na ekran kinowy i spotykało się z przychylnym przyjęciem widzów i krytyków. Do tej pory z twórczością tego autora miałam styczność jedynie poprzez ekranizacje filmowe i najbardziej przypadł mi do gustu Raport mniejszości ze względu na szybką, sprawną akcję, ciekawą fabułę, pełną nieoczekiwanych zwrotów i dobrze zbudowaną intrygę. Mniej więcej tego samego spodziewałam się, zabierając się do lektury książki Człowiek z Wysokiego Zamku. Opis wydawcy z tyłu okładki naprawdę mnie zaciekawił.
Krótko o fabule. Jest rok 1962. Drugą wojnę światową wygrały Niemcy i połowa Europy jest teraz w zasadzie III Rzeszą. Stany Zjednoczone znajdują się pod panowaniem Japonii. Narody słowiańskie i Żydów zepchnięto za Kaukaz. W dodatku niespodziewanie umiera kanclerz Rzeszy Bormann i kwestia jego następcy pozostaje pod znakiem zapytania. Zwykli obywatele rozwiązują swoje życiowe wątpliwości w jeden sposób; mianowicie szukają odpowiedzi u Wyroczni w postaci Księgi Przemian I-Cing. Ciekawe, że otrzymane odpowiedzi są tak zawikłane i niejasne, że aż dziw bierze, że komuś w ogóle chce się to nie tylko brać serio, ale w dodatku interpretować. A jednak. Z tej niezwykłej metody interpretowania i planowania rzeczywistości korzystają nawet ważni rządowi dygnitarze.
Powieść ma kilku bohaterów; zarówno zwykłych obywateli, jak i ważnych osobistości. Pozornie nic ich ze sobą nie łączy, i choć z czasem pojawia się drobna nić pewnych powiązań, to jak dla mnie jest ona nieco naciągana. Poza tym nieustane zastanawianie się bohaterów czy i czym kogo urazili, co zresztą wynika z japońskiej tradycji i spraw grzecznościowych, drażni.
Drugą książką, odgrywającą ważną rolę w wykreowanym przez autora świecie, jest powieść "Utyje szarańcza”, opisująca alternatywny świat, w którym Niemcy przegrali wojnę. Jej autorem jest tajemniczy mężczyzna skrywający się w tytułowym Wysokim Zamku. Bohaterowie czytają książkę i zadają sobie pytania o rzeczywistość, w której przyszło im żyć.
Dick stworzył zatem historię, w której światy nakładają się na siebie. Pierwsza rzeczywistość, to ta w której żyją bohaterowie; druga – ta opisywana w powieści „Utyje szarańcza”. Z czasem granice zacierają się i już nie wiadomo co jest prawdą i jawą, a co fałszem i ułudą. Można się pogubić i zwątpić. Mnie się to przytrafiło. Spodziewałam się ciekawej historii w stylu „co by było gdyby” o Orwellowskich klimatach. Tymczasem trafiła mi się nużąca historia z nieciekawymi postaciami i praktycznie zerową intrygą. Niby coś się dzieje, ktoś ucieka, pewne przedmioty okazują się być fałszywe, bohaterowie, jakby ciągle na coś czekali i... nic. A jeśli nawet czytelnik powinien dostrzec to coś, to ja tego nie dostrzegłam. Liczyłam, że na koniec nastąpi ciekawy zwrot akcji i niestety się przeliczyłam, a szkoda, bo obiecywałam sobie po tej książce naprawdę wiele. Co więcej po kolejne pozycje tego autora już raczej nie sięgnę. Mam świadomość, że pisarz ten ma wielu zwolenników, więc tym bardziej przykry jest dla mnie fakt, że ja raczej się takim zwolennikiem nie stanę. Książkę mogę zatem polecić tylko fanom autora i to chyba tylko tym najbardziej zagorzałym.
Egzemplarz do recenzji otrzymałam od portalu
Secretum za co bardzo dziękuję.
Jednocześnie jest to początek mojej współpracy z tym portalem, mam zatem nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży.
Serdeczne pozdrowienia dla redakcji!
Secretum za co bardzo dziękuję.
Jednocześnie jest to początek mojej współpracy z tym portalem, mam zatem nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży.
Serdeczne pozdrowienia dla redakcji!
Nigdy nie przepadałam za tematyka wojenną, dlatego myślę, że powyższa książka nie będzie dla mnie szczytem czytelniczych marzeń. Mogę ją jednak polecić miłośnikom Philipa Dicka.
OdpowiedzUsuńTak jak cyrysia, nie gustuję w tematykach wojennych, więc raczej nie dla mnie książka...
OdpowiedzUsuńNieszczególnie przepadam za podobną tematyką dlatego ten tytuł akurat sobie odpuszczę. No i życzę miłej i owocnej współpracy ;)
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam i bardzo mi się podobała, podobnie jak i inne pozycje Dicka:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
I mnie Dick zachwyca przy każdym spotkaniu :D
UsuńAle faktem jest, że nie każdy jest w stanie go przyswoić...
Myślę, że powinna mi się spodobać, dlatego z chęcią sięgnę.
OdpowiedzUsuńJedna z najważniejszych książek Dicka. Klasyka. Ja akurat uwielbiam tego pisarza - Dick juz w latach 50-tych sypał pomysłami, które w kinie wykorzystano dopiero kilkadziesiąt lat później (np. Matrix). Swego czasu przeżyłem sporą fascynację opowiadaniami i powieściami. Warto czytać tego pana, ale trzeba wystrzegać się niektórych powieści, bo Dickowi - obok rzeczy świetnych - zdarzało się popełniać buble. "Człowiek z wysokiego zamku" zdecydowanie należy do tych świetnych.
OdpowiedzUsuńOj ciężki orzech do zgryzienia... Przeczytać, czy nie - oto jest pytanie. :) Ale sam czas i miejsce akcji sprawiają, że chyba przeczytam... :P Chociaż to 5/10 mnie troszkę odstręcza. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńObawiam się, że czytając tę książkę pogubiłabym się na amen. Lubię dziwne konstrukcje, ale co za dużo to nie zdrowo. Teoretycznie jestem zainteresowana powieścią, ale czuję, że nie podołam.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście czytając Dicka trzeba być ostrożnym i skrupulatnie odnotowywać w pamięci wszystkie fakty, by się nie pogubić, ale mi ta książka bardzo się podobała. Mamy tu nawet do czynienia z ciekawym zabiegiem książki w książce, gdyż końcowe rozdziały skłaniają do takiej refleksji - jest takie zdanie o tym, że bohaterowie mogliby wręcz sami domyślić się, że nie są ludźmi z krwi i kości, tylko fikcyjnymi wytworami wyobraźni jakiegoś pisarza. I sam pomysł stworzenia alternatywnej wersji zakończenia II wojny światowej. To książka klasyk, unikat, może spróbuj podejśc do niej jeszcze raz za kilka lat :) Myślę, że inaczej ją wtedy odbierzesz.
OdpowiedzUsuńNie czytałem jego książek, ale historyczne z reguły lubię, więc powinna mi się spodobać.
OdpowiedzUsuńA ja nie znam pana Dicka, nigdy nie miałam okazji przeczytać niczego spod jego pióra. tematyka chyba dla mnie zbyt skomplikowana, nigdy nie czytałam tego typu książek :)
OdpowiedzUsuńCóż, teraz będzie banał: P.K. Dick był jednym z najważniejszych pisarzy sf XX wieku. Jeśli ktoś mieni się fanem gatunku i nie zna jego najważniejszych dzieł, to jest to poważne uchybienie, które wypadałoby nadrobić. ;)
OdpowiedzUsuńUbolewać należy nad tym, że twórczość Dicka ma zezowate szczęście do ekranizacji. Z jednej strony "Blade Runner", czyli absolutny majstersztyk i film-legenda oraz całkiem udany "Raport mniejszości"(skopana końcówka), z drugiej zaś - "Next" i "Władcy umysłów" (nie wytrzymałem do końca seansu, bo coś zaczęło się we mnie przewracać). A potencjał w opowiadaniach i powieściach jest ogromny...
Po twojej ocenie jednak sobie odpuszczę,szkoda mi czasu na takie książki:P
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o pana K. Dicka, to przyznam, że ciekawią mnie niektóre z jego książek, jednak nie miałam okazji ich jeszcze przeczytać. Jeśli chodzi o "Człowieka..." to tak nie do końca jestem przekonana.
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci nawiązania współpracy z tym portalem i trzymam kciuki, byś się tam rozwijała :)
Ja fanką tegoż autora nie jestem, nie czytałam nic z jego twórczości, także na wiem już na pewno, że od tej książki nie zacznę. :)
OdpowiedzUsuń