Tytuł: Dziewczyna, która igrała z ogniem
Tytuł cyklu: Millennium
Wydawca: Czarna Owca
Stron: 700
Moja ocena: 6/10
Druga część trylogii Millennium długo czekała na półce na swoją kolej. Tym bardziej się sobie dziwiłam, bo pierwszą część przeczytałam już kilka miesięcy temu i miałam po niej dość pozytywne wrażenia. Dziś skończyłam czytać Dziewczynę, która igrała z ogniem i chciałam się podzielić swoimi wrażeniami.
Tym razem główną bohaterką powieści Larsson uczynił Lisbeth Salander, genialną reasercherkę, typa kompletnie aspołecznego i osobę, kierującą się w życiu własną moralnością i własnymi zasadami.
W finale części pierwszej Lisbeth postanowiła zerwać wszelkie kontakty z Mikaelem Blomkvistem i jak się okazuje w części drugiej nadal się tego postanowienia trzyma. Ponadto bohaterka stara się choć w części zaprowadzić porządek we własnym życiu i trzeba przyznać, że idzie jej to całkiem nieźle. Nie oznacza to, że nagle z samotniczki i mruka Lisbeth staje się super wygadaną duszą towarzystwa, ale jej dążenie ku uporządkowaniu i załatwieniu swoich spraw jest już dużym krokiem naprzód. Nie da się jednak zbudować przyszłości na bagnistej przeszłości, w której to wydarzyło się Całe Zło i tak oto w niespodziewany sposób przeszłość dopada Lisbeth, sprawiając, że z dnia na dzień staje się ona poszukiwaną przez policję zabójczynią, a w dodatku trafia na pierwsze strony gazet okrzyknięta przez nie lesbijką satanistką itd., itp.
Cała sprawa początkowo dzieje się poza Lisbeth. Zaczyna się bowiem od tego, że dwójka dziennikarzy śledczych wpada na ślad potężnej siatki przemycającej z Europy Wschodniej do Szwecji ludzi wykorzystywanych w branży seksualnej. Ponieważ wiele wysoko postawionych w państwie osób też jest w to zamieszanych, dziennikarze zostają zamordowani, a podejrzenie pada na Lisbeth Salander.
Co wspólnego może mieć z całą sprawą pozornie przeciętna dziewczyna, uważana przez większość za ociężałą umysłowo psychopatkę?
Lektura powieści daje zaskakująco wiele odpowiedzi na to jedno pytanie.
Jak już wspomniałam drugi tom trylogii jest niemal w całości poświęcony osobie Lisbeth Salander i jej przeszłości, która ma wiele białych plam, a jeszcze więcej tajemnic. Ich odkrywaniem zajmuje się nie tylko Blomkvist, ale Armanski oraz jeszcze kilka osób, co przeczy tezie, że Lisbeth może liczyć tylko na siebie. Okazuje się, że jest spore grono osób, które wierzy w jej niewinność i stara się tego dowieść.
W porównaniu z częścią pierwszą akcja toczy się tutaj jeszcze wolniej. W dość długim wprowadzeniu czytelnik obserwuje zmiany w życiu Salander, a po części również Blomkvista. Gdy dochodzi do morderstwa i zaczyna się śledztwo wszyscy, którzy są w nie zaangażowani bardzo długo nie mogą trafić na żaden ślad. Lisbeth jest nieuchwytna, zawsze o krok przed innymi. O ile w części pierwszej autor skupił się bardziej na jej umiejętnościach jako reasercherki, która potrafi znaleźć w Sieci niemal wszystko, o tyle w części drugiej nagle okazuje się, że mimo drobnej postury Lisbeth potrafi sobie też śpiewająco poradzić z trzy razy większym od siebie napastnikiem. Larsson daje swojej bohaterce wręcz nadludzką umiejętność walki, szybkość i spryt. Jak dla mnie to trochę się w tym zagalopował.
Część pierwsza i zimowe śledztwo Blomkvista na wyspie miały niesamowity klimat, rodzinna tajemnica Vengerów aż się prosiła o odkrycie. W części drugiej tego klimatu mi zabrakło.
Powieść ma zakończenie otwarte i to bardzo drastyczne, dlatego spodziewam się, że w części trzeciej, o ile znów hsitoria nie zmieni się w żmudne śledztwo, będzie interesująco. Jak na razie ochota na kontynuowanie serii znacznie we mnie osłabła.
Powieść mogę polecić fanom północnych kryminałów. Co do mnie to ze smutkiem stwierdzam, że niestety bakcyla Millennium nie złapałam, choć naprawdę bardzo chciałam.
Myślę, że za jakiś czas sięgnę po część trzecią, bo lubię kończyć to co zaczęłam, a poza tym chcę poznać zakończenie tej historii. Ale to dopiero za jakiś czas. Pośpiechu nie ma.
Pozdrawiam!
Od dawna mam ochotę poznać cykl Millennium. Mam nadzieję, że uda mi się jakoś okazyjnie nabyć całą serię i przeczytać.
OdpowiedzUsuńmoże to dziwne ale nie słyszałam jeszcze o tym cyklu, wydaje się jednak bardzo ciekawy i gdy nadarzy się okazja to przeczytam.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie zabrałam się do tej trylogii, ale mam ja w planach, chociaż obawiam się,że bakcyla to i ja nie złapię :/
OdpowiedzUsuńMam ją w domu na półce (mama kiedyś kupiła), ale jakoś nie ciągnie mnie do jej przeczytania :)
OdpowiedzUsuńTrylogię pochłonęłam w tydzień;) Teraz w Matrasie jest na przecenie -25% na każdą książkę;) Ludzie wykupują ją jak świeże bułeczki;)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, w "Dziewczynie" zabrakło mi tego niesamowitego klimatu obecnego w poprzedniej części. Drugi tom średnio mi się podobał, raczej mi się przy lekturze nudziło, ale zachęcam do sięgnięcia po "Zamek", bo to świetna część! Mnie przynajmniej bardzo wciągnęła i dzięki niej dodałam Millennium do ulubionych serii :)
OdpowiedzUsuńKiedyś Millenium przeczytam na pewno, ale raczej nie w najbliższej przyszłosci.
OdpowiedzUsuńUwielbiam całą serię. Jedna z lepszych serii kryminalnych jakie miałam okazję czytać ;)
OdpowiedzUsuńpo serię jeszcze nie sięgałam
OdpowiedzUsuńale być może kiedyś dam jej szansę :)
Jejku jaką ja mam ochotę na tą trylogię!
OdpowiedzUsuńCzytałam całość i przyznam, że ogólne wrażenie sprawia całkiem niezłe. Też nie powaliła mnie na kolana całą seria, ale przeczytałam z przyjemnością, ale kiedy idąc za ciosem sięgnęłam po książki z "Czarnej serii" nakręcane sukcesem "Millenium", to byłam kompletnie zaskoczona, że tak kiepskie powieści naciągają na nazwisko Larssona...
OdpowiedzUsuńKurczę, zaskoczyła mnie trochę Twoja recenzja... zazwyczaj Larsson jest bardzo chwalony, a tutaj widzę, że jednak pojawiły się pewne niedociągnięcia i nuda... niedobrze. Mam dwa pierwsze tomy i zamierzam je przeczytać jeszcze w te wakacje.
OdpowiedzUsuńMuszę wreszcie zaznajomić się z autorem :D
OdpowiedzUsuńJa właśnie jestem po pierwszej części, którą oceniam bardzo dobrze. Nie powaliła mnie na kolanach tak, jak się tego spodziewałam ale bardzo mi się podobała. Druga część przede mną i nastawiona jestem raczej pozytywnie, ale nie mam wygórowanych oczekiwań. Szkoda, że w tym tomie trochę brak, jak piszesz, tego klimatu... Sama jestem ciekawa jak go ocenię. Jednak wiem, że tak, jak i Ty, bakcyla Milenium nie złapię. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście ksiązka ma swoje minusy, ale ja mimo iż zdaję sobie sprawę z niedociągnięć, to chwalę sobie tę trylogię, jest wyjątkowa i świetnie się ją czyta
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kiedy zacznę czytać tę trylogię
OdpowiedzUsuńA ja jakoś nie mogę się zabrać do cyklu, może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam szwedzkie kryminały. Jakoś mam do nich słabość:)
OdpowiedzUsuńKsiąża jest świetna! Rzadko ostatnio coś tak mnie pochłania. Przede mną trzeci tom i na razie go sobie "oszczędzam", bo to już ostatni Larsson;)
OdpowiedzUsuń