sobota, 29 września 2012

Glen Cook: Okrutny wiatr

Autor: Glen Cook
Tytuł: Okrutny wiatr
Tytuł cyklu: Kroniki Imperium Grozy
Wydawca: Rebis
Stron: 850
Moja ocena: 7/10
Okrutny wiatr to moje pierwsze spotkanie z twórczością Glena Cooka. Autor zdobył ogromną popularność dzięki cyklowi o Czarnej Kompanii, której jednak jeszcze nie miałam okazji czytać i chyba na razie odłożę to na jakiś  dalszy termin.
Niniejsze wydanie jest wydaniem zbiorczym, a mianowicie składają się na nie trzy części Kronik Imperium Grozy: Zapada cień wszystkich nocy, Październikowe Dziecko i Zgromadziła się ciemność wszelaka. 
Do przeczytania tej książki skusił mnie opis jej zawartości, który spowodował, że nie mogłam się doczekać lektury i byłam wobec niej nastawiona bardzo przychylnie. Bardzo ciekawy wstęp do tej historii jeszcze to pozytywne nastawienie wzmocnił. Czy powieść spełniła moje oczekiwania? O tym poniżej. 
Pierwsze słowa, które przychodzą mi na myśl w odniesieniu do tej historii to rozmach epicki i monumentalność wykreowanej rzeczywistości. Akcja toczy się bowiem na wielu płaszczyznach czasowych, prezentowana jest z kilku perspektyw, jest bogata w szczegóły i detale. Autor wprowadza tutaj co prawda kilku bohaterów głównych, ale bardzo szybko giną oni w trakcie akcji, zasypani lawiną wydarzeń i ogromną liczbą postaci drugo i trzecioplanowych. Ta mnogość detali i postaci powoduje, że łatwo się pogubić i stracić watek opowiadanej historii. A o czym ta historia jest? 
Przede wszystkim o wojnie. Wojnie o władzę i miłość, wojnie z użyciem zarówno oręża jak i magii. Stronę magiczną reprezentuje tu wiekowy czarnoksiężnik Varthlokkur, szukający zemsty za śmierć matki i pragnący zdobyć miłość księżniczki Królów Burzy, Nephante. Oprócz niego mamy równie tajemniczego Gwiezdnego Jeźdźca, kobietę Mgłę i Starca. 
Strona niemagiczna to przeplatające się na przestrzeni wielu lat losy Nephante, jej męża Szydercy, znanego też jako błazen Saltimbanco, ich przyjaciela Bragiego oraz wielu pomniejszych postaci. 
Autor włożył do tworzonej przez siebie historii praktycznie wszystko: wątek miłosny, zdradę, tajemnicze porwania niemowląt, pojedynki, tortury, magiczne portale, budzące grozę demony i stwory, a nawet coś na kształt eksperymentów medycznych. Owa różnorodność może wynikać z chęci stworzenia czegoś, czego jeszcze nie było, chwilami odnosi się jednak wrażenie, że trudno mu też było zdecydować się na to co zostawić, a co wyrzucić i w rezultacie powstaje ogromny misz - masz, który tylko potęguje zagubienie czytelnika. Co prawda na początku każdego rozdziału jest określony czas, w którym toczy się akcja, ale zdarza się, że w danym rozdziale autor przeskakuje między wątkami, przeszłością oraz przyszłością, więc sygnalizacja czasu na początku nie na wiele się zdaje.
Inne określenia, które winny tu paść to mnogość i różnorodność. Wszystkiego jest tu tak wiele, a jednocześnie odnosi się wrażenie, że autor bardzo poskąpił choćby paru zdań wprowadzenia w niektóre sytuacje. Niemal cały czas czytelnik jest wrzucany na głęboką wodę, a z tego co mówią bohaterowie ciężko złożyć pewne sprawy w całość. Trudno się zorientować, kto jest po czyjej stronie i o co właściwie toczy się ta walka. A kiedy się zaczęła i co właściwie legło u jej początków? Na to pytanie naprawdę trudno odpowiedzieć. 
Akcja toczy się bardzo wolno, głównie z powodu długich opisów, a także przez liczne niedomówienia i retrospekcje. Czytanie takiej powieści wymaga od czytelnika dyscypliny i cierpliwości, a dziś w dobie dużych czcionek i wąskich kolumn mamy takich raczej niewielu. 
Pewną pomoc stanowią zamieszczona na początku książki mapy, mnie osobiście natomiast zabrakło spisu imion, nazw i frakcji, co przy tego typu historiach jest bardzo przydatne. 
Warto również zapoznać się z poprzedzającym powieść wstępem autorstwa Jeffa VanderMeera, który w bardzo entuzjastyczny i pełen szacunku sposób ocenia nie tylko niniejszy tom, ale i całą twórczość G. Cooka. 
Na uwagę zasługuje wydanie; okładka ze skrzydełkami  i ciekawą ilustracją oraz piękny biały papier. Historia ma zakończenie otwarte, wiadomo bowiem, że autor stworzył kolejne tomy cyklu. Myślę  jednak, że powinni po nie sięgnąć miłośnicy prozy tego autora lub bardzo cierpliwi czytelnicy. 
Co do mnie to nie do końca tego się spodziewałam po tej lekturze. Pewne wątki uważam za ciekawe, jednak na nieszczęście, z biegiem akcji było ich coraz mniej. Niewykluczone też, że za jakiś czas sięgnę do tej powieści ponownie, bo wiem z doświadczenia, że do pewnych autorów trzeba po prostu dorosnąć. Danie sobie i książce czasu pozwala odkryć w niej nowe walory i spojrzeć na opowiadaną historię innym okiem i z innej perspektywy. 
Dlatego nie mówię prozie G. Cooka zdecydowanego nie, jednak jak na razie w zupełności mi jej wystarczy.

Za egzemplarz do recenzji 
dziękuję bardzo 
panu Bogusławowi z Domu Wydawniczego Rebis.

7 komentarzy:

  1. Widzę, że panuje w tej książce niezły chaos. Do tej pory z mnogością wątków i postaci spotkałam się u George'a Martina i potrafiłam się w tym odnaleźć, więc może tu też dałabym radę. Wcześniej planowałam nabyć tą książkę, żeby poznać trochę autora zanim zdecyduję się na kupno całej "Czarnej kompanii". Nie jestem do końca przekonana ale chyba spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. raczej nie sięgnę,aż tak przekonana do lektury nie jestem, a szkoda mi czasu jednak, którego i tak mam na wszystko za mało

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio widziałem to w empiku i nawet nieco mnie zaciekawiło, ale na razie nie mam ochoty czytać o jakichkolwiek wojnach, także odłożę to sobie na przyszłość ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaciekawiłaś mnie, w najbliższym czasie postaram się sięgnąć po Cooka ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja także mam twórczość tego pana w najbliższych planach :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię fantastykę, jednak nie czytałam jeszcze dzieła napisanego z prawdziwie epickim rozmachem. Trochę się tego obawiam. Od tej książki nie zacznę, ponieważ wydaje mi się to skok na główkę w płytką wodę. Zrażę się mnogością wątków, nie zorientuję się w sytuacji i będę zła na Pana Cooka i na siebie.

    OdpowiedzUsuń

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.