Tytuł: Dziedzictwo Królów
Seria: Trylogia o Magistrach
Stron: 624
Wydawca: Prószyński i S-ka
Moja ocena: 9/10
Dziedzictwo Królów to trzecia część trylogii o Magistrach, czarodziejach, którzy siłę do posługiwania się magią czerpią z ludzkiej esencji życiowej. Dla Magistra, którym może być tylko mężczyzna, ta siła jest podstawą wszelkich działań; dla konsorta, najczęściej bezimiennego, to drenowanie go z życiowej siły, jest po prostu śmiercią z niewytłumaczalnego powodu.
Któregoś dnia pozycję i umiejętności Magistra zdobywa młoda, zdeterminowana i uparta Kamala. Od tej pory wszystko się zmieni. Można powiedzieć, że jedna zmiana w utartym od wielu lat schemacie spowoduje coś w rodzaju efektu motyla.
Ucztę dusz, pierwszą częśćcyklu, czytałam blisko rok temu i przyznam, że zrobiła na mnie duże wrażenie.
Skrzydła Gniewu pojawiły się na naszym rynku czytelniczym pod koniec ubiegłego roku i już mnie tak nie zachwyciły, głównie z powodu odsunięcia przez autorkę, głównej bohaterki na margines zdarzeń.
Część trzecią przeczytałam jednak bardzo szybko i od razu muszę powiedzieć, że jest najlepsza z całej trylogii. Autorka nie tylko w zgrabny i spójny sposób kończy rozwiązuje wszystkie intrygi, ale przede wszystkim utrzymuje czytelnika w ciągłym zaciekawieniu i napięciu.
Swoją szansę na pokazanie co potrafi zyskuje Kamala, która staje się ważnym graczem w grze o przyszłość świata.
Oprócz zmagań głównej bohaterki, aspirującej do bycia pierwszą (czyżby?) kobietą Magistrem, śledzimy przygotowania do wojny z Duszożercami. Te okrutne i hipnotyzujące smoki (o wyglądzie wielkich latających jaszczurek) są śmiertelnym zagrożeniem dla ludzi. Przygotowaniami i gromadzeniem środków oraz zdobywaniem sojuszników dowodzi świeżo koronowany na króla Salvator z rodu Aureliusów, już nazywany Królem Pokutnikiem, z racji zdobytego w klasztorze wykształcenia. Salvator ma do pomocy swoją matkę Gwynofar oraz Magistrów Ramirusa i Colivara. Obserwowanie jak Salvator, dzięki swoim politycznym decyzjom, staje się obiecującym królem, jest dużą przyjemnością.
Czasu na mobilizację pozostało mało. Co prawda wśród Duszożerców postała jedna samica, ale jeśli zdąży złożyć jaja, wtedy walka będzie o wiele bardziej trudniejsza. Zgromadzeni wojownicy muszą zatem zdążyć przed okresem godowym smoków.
W finałowej części trylogii towarzyszymy również Siderei, Królowej Wiedźmie w jej dążeniach do zemsty i zdobycia potęgi. Połączona trwałą więzią z młodą smoczycą, Siderea wydaje się być niepokonana. Czy aby na pewno?
Dziedzictwo Królów daje również czytelnikowi odpowiedzi na pytania o pochodzenie Duszożerców, specyfikę ich więzi z jeźdźcami oraz, co najciekawsze, o przyczynę i sedno istnienia Magistrów. Wszystko ze sobą łączy się w sposób spójny i , jak na historię fantastyczną, niesamowicie logiczny. Przyznam, że byłam zachwycona takim rozwiązaniem.
Z licznej grupy postaci w pamięć najbardziej zapadła mi Siderea, ze swoim dążeniem do zniszczenia każdego, kto choćby krzywo na nią spojrzał; Colivar - Magister z tajemnicą czarniejszą niż jego szata oraz Salvator, którego decyzje nieraz ocierały się o fanatyzm religijny, ale przez to, a może mimo to, zyskały mu wielu zwolenników.
Dziedzictwo Królów jest naprawdę dobrą książką i z czystym sercem mogę ją polecić każdemu, oczywiście po uprzednim zapoznaniu się z częściami pierwszą i drugą. Jest realistycznie, niebezpiecznie i ciekawie; nie ma zbędnej ckliwości ani naiwnych rozwiązań znienacka. Jestem naprawdę czytelniczo usatysfakcjonowana.
Zachęcam i polecam!
Za możliwość przeczytania książki i poznania zakończenia całej historii
serdecznie dziękuję pani Ani z Wydawnictwa Prószyński i S-ka.
Pozdrawiam ciepło!
Recenzja opublikowana także na:
Księgarnia Empik.com
Księgarnia Merlin
Księgarnia Matras
Księgarnia Gandalf
no cóż... nie sądzisz że to wygląda jak żywcem zerżnięte z Trudi Canavan ?
OdpowiedzUsuńNie. Tam fabuła skupiała się głównie na Sonei i Akkarinie. Tutaj na wojnie z Duszożercami, co zdecydowanie bardziej mi się podoba. Może i są pewne podobieństwa, ale sama idea magii Magistrów jest interesująca. :)
UsuńJa nie jestem usatysfakcjonowana.Pierwsza część mnie zaintrygowała, druga była świetna a ostatnia dość nijaka i przewidywalna. Szkoda, bo spodziewałam się czegoś innego.,
OdpowiedzUsuńA zdradzisz czego się spodziewałaś?
UsuńMiałam nadzieję, że wątek Gniewu bedzie dalej ciągnięty w jakiś ciekawy sposób i o dziedzictwie lyr. Irytował mnie też Colivar, który ciągle nawiązywał do przeszłości i tego "czegoś" tajemniczego i strasznego, czego nie chciał wyjawić. Od razu wiedziałam o co chodzi:) I chciałam więcej Kamali.Ciekawie się jej historia zapowiadała a w ostatniej części jakoś sklęsła.
UsuńO tym lyr to powinna powstać oddzielna powieść, np. z przodkami Gwynofar w roli głównej.
UsuńKamali było mi mało w cz.2, w 3 już było lepiej.
Z drugiej strony może to i dobrze, że jej tak nie wywindowano na sam przód. Uważam, że jako "nowicjuszka w branży" i tak dużo zdziałała dla ogółu sprawy.
W przeciwnym razie byłaby to dla mnie powtórka z Gildii Magów. :)
Zakończenie zapowiada możliwość ciągu dalszego, więc może autorka rozwinie bardziej niektóre wątki :)
UsuńCzytałam Trylogię Czarnego Słońca i bardzo mi się podobała. Po tą też muszę sięgnąć
OdpowiedzUsuńCałą trylogię mam w planach i mam nadzieję, że w niedługim czasie uda mi się je spełnić :P
OdpowiedzUsuń