środa, 10 lipca 2013

Melissa De La Cruz: Błękitnokrwiści. Kilka słów na podsumowanie cyklu.

Cyklu Błękitnokrwiści nikomu przedstawiać nie trzeba. Wczoraj przeczytałam finałową część i chciałam się podzielić wrażeniami. Klasyczna recenzja to nie będzie, raczej garść refleksji na temat całej historii, bohaterów i rozwiązań fabularnych.
W Polsce cykl został wydany przez wydawnictwo Jaguar w latach 2010 - 2013. Rozrzut czasowy  całkiem spory, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że na ostanie trzy tomy autorka kazała trochę czytelnikom poczekać, biorąc się w międzyczasie za inne projekty. Dla kogoś, kto hurtem przeczytał pierwsze dostępne już na rynku tomy, oczekiwanie na zakończenie, było niekiedy irytujące. 


1. Kim są Błękitnokrwiści?
To, najkrócej mówiąc, wampiry. Śmietanka towarzyska, polityczna i każda inna. Brylują głównie na Manhattanie, ale swoje Zgromadzenia mają rozsiane po całym świecie. Nie są to byle jakie wampiry, ich bowiem przodków należy szukać już w czasach starożytnych, a do Ameryki przybyli na pokładzie słynnego Mayfolwera.  Obecnie Błękitnokrwiści żyją jak królowie; uczą się w najlepszych szkołach, mieszkają w najwspanialszych apartamentowcach, jedzą i bawią się w 
najlepszych lokalach. Tak naprawdę pokutują jednak za dawno temu dokonane wybory i opowiedzenie się po niewłaściwej stronie podczas wielkiej wojny Nieba z Piekłem. Można zatem powiedzieć, że ich obecne życie jest oczekiwaniem na odkupienie i możliwość ponownego wyboru.

2. Czy piją krew? 
Tak. Mają jednak żelazne zasady, którymi się kierują. Każdy wampir może mieć familianta, człowieka, który zna jego prawdziwą naturę i dobrowolnie pozwala mu pić swoją krew. Oprócz picia krwi, wampir łączy się ze swoim familiantem bardzo silną więzią. 
3.  Bohaterowie. 
Główna para bohaterów to bliźnięta, nie połączone jednak więzami krwi. Jack i Mimi, albo jak kto woli Abbdaon i Azrael, Anioły Zniszczenia i Śmierci. Od zawsze byli razem, złączeni więzią, która w kolejnych wcieleniach pozwalała im się na nowo odnaleźć i połączyć. Nie zawsze było jednak idealnie, bo Mimi jakby Jackowi nie wystarczała. Zawsze szukał czegoś/kogoś jeszcze. 
Przestrogą nie była dla Jacka historia Michała i Gabrieli,   pierwszych z pierwszych, tych najważniejszych. 
Gabriela poszła za głosem serca, związała się ze śmiertelnikiem i miała z nim córkę, która oczywiście w przyszłości zmieni losy Błękintokrwistych.

4. Kopciuszek/Brzydkie Kaczątko
W tej serii jest nietypowy, a Kopciuszka/Brzydkie Kaczątko  przypomina chyba tylko z tego względu, że jest niepozorna, niewidoczna i niedowartościowana.  To także się się zmieni, ale na razie Schuyler mieszka z surową babcią, mamę ma w śpiączce, a ojca nigdy nie poznała. Martwią ją i dręczą te ciągłe niejasności i niedomówienia. Poza tym uwagę na nią zwraca najprzystojniejszy chłopak w szkole Jack Force, a co za tym idzie zazdrosna  Mimi Force staje się jej  wrogiem numer 1. 
5. Mimi Force, zwana też Azraelem. Piękna, pozornie okrutna i pewna siebie, ponoć pusta i zimna. Faktycznie: bardzo wrażliwa, krucha i tęskniąca za miłością. Potrafi walczyć o swoje i wbrew obiegowym opiniom, to ona jako jedna z nielicznych zostaje na polu walki, podczas gdy inni z podkulonymi ogonami ukrywają się gdzie popadnie. Zawsze nazywałam ją naczelną Zołzą cyklu, ale tak naprawdę to ona 
była powodem, dla którego kontynuowałam czytanie tej serii. W momencie, gdy Mimi zdała sobie sprawę, że na Jacku świat się nie kończy, zrobiło się naprawdę ciekawie. Jak na Zołzę przystało Mimi przeszła przemianę, ale na tyle wyrafinowaną, żeby nie zrobić z niej płaksy. Powiedzmy, że delikatnie spiłowano jej pazurki, ale urok Zołzy pozostał.

6. Kingsley Martin
Tak naprawdę Jack Force nie sięga mu do pięt, jakby słodki nie był. Kingsley to jest to: pominę fakt, że jest diabelsko przystojny, bo urodą świata nie uratujesz. (choć to miły wizualny dodatek)
Kingsley ver Arakiel jest kpiarzem i cynikiem, który poznaje się na Mimi od samego początku.
Ich miłość i związane z tym perypetie były wątkiem, który trzymał mnie przy tej serii, co było okrutne, bo bodajże w piątej części wątek ten w ogóle nie ruszył z miejsca. Niemniej jednak dla ich utarczek słownych, pikantnych wyznań i happy endu warto było czytać serię. To zdecydowanie najlepszy pomysł autorki i co tu dużo mówić, moim zdaniem kradnie on miejsce wątkowi  Jacka   i Schuyler.
        
Nie macie tak czasem? Że oglądacie coś lub czytacie dla wątku pobocznego? Miałam tak jednego lata z pewną telenowelą. Masakra. Odcinków 200, a wątek mojej ulubionej pary pojawiał  co 5-6. A jak któryś ominęłam, to potem się okazywało, że to był właśnie ten.  

7. Intryga. 
W sumie nie najgorsza, choć prawdę mówiąc 7 tomów to przesada. Pewne sprawy można było przyśpieszyć, innych w ogóle nie wprowadzać i zrobić 3-4 części. Wtedy cała historia zyskałaby lekkości i pewnej prędkości. Z tym ostatnim chodzi głównie o to, że czasami bardzo długo trzeba było na jakieś rozwiązanie czekać. Bohaterowie podróżowali to tu, to tam, tylko po to, żeby się na miejscu okazało, że to ślepy zaułek. 
Ileż można czekać? No cóż, wierny czytelnik ma w sobie niezmierzone pokłady cierpliwości. 
8. Zakończnie.
Tak sobie teraz myślę, że każdy dostał to na co zapracował i zasłużył. To chyba uczciwe, a i czytelnik sledzący ulubione (jeden, jeden!!) wątki może być zadowolony. Przyznam, że zaskoczył mnie nieco wątek Olivera i wybór, którego   dokonał, no ale zawsze mogę to zepchnąć w mroki czytelniczej niepamięci i udawać, że tego nie było.

8. Szata graficzna
Okładki są super, nie ma co zaprzeczać. W ogóle Jaguar ma fajne okładki. Moją ulubioną jest okładka części trzeciej czyli Objawienia i piątej - Zbłąkanego anioła.      

9. Na koniec. 
Z tego co czytałam w sieci o cyklu mówi się różne. Na pewno nie jest łatwo być pokłosiem Zmierzchu, bo wtedy zawsze będzie się ocenianym przez ten pryzmat. Ale wiem też, że zawsze znajdzie się grupa czytelników która ten cykl uzna za ulubiony. 
Mnie seria towarzyszyła trzy lata i gdy pomyślę o niej całościowo, z pewnym czytelniczym przywiązaniem, to dochodzę do wniosku, że nie była taka ostatnia. Miała oczywiście trochę wad, ale miała też zalety, uznajmy więc, że całość się wyrównuje. 
A Wy? Czytaliście? A może zastopowaliście na którymś tomie i nie idzie ruszyć dalej? A może tak jak ja, wierna fanatyczka pojedyńczych wątków, dotrwaliście do końca?
                                                      

10 komentarzy:

  1. Czytałam może dwa lub trzy tomy "Błękitnokrwistych", ale jakoś nie przypadała mi ta seria do gustu. Może to przez te wampiry.? Nigdy nie czułam do nich zbyt dużej sympatii...

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdzieś zgubiłam wątek, ale chcę przeczytać od nowa całość jeśli się uda.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam kilka tomów, nie pamiętam na którym skończyłam. Dlatego w wakacje, dla odświeżenia sobie tej serii pożyczyłam od przyjaciółki pierwsze dwa i tym razem chyba uda mi się dobrnąć do końca tego cyklu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostały mi do przeczytania trzy ostatnie tomy. Bardzo lubię ten cykl :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Stoję w połowie IV tomu i nie mogę ruszyć dalej :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Serię tę czytam od kilku lat i z jednej strony trochę mi się to nie podoba, bo nie pamiętam co tam się działo na początku. Nie jest najgorsza, ma wady, ale ma też zalety, dlatego miło będę ją wspominać. Przede mną lektura siódmego tomu - jestem bardzo ciekawa zakończenia:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja miałam w planie... W sumie chyba nadal mam, ale specjalnie szukać nie będę ;) Pewnie kiedyś sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nigdy nie byłam przekonana do tej serii i chyba nadal nie będę jej poszukiwać na siłę.

    OdpowiedzUsuń
  9. To jedna z moich ulubionych serii, szkoda, że mam ją już za sobą

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam pierwszy tom. Szczerze mówiąc to była dla mnie męczarnia i teraz omijam tą serie szerokim łukiem;(

    OdpowiedzUsuń

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.