sobota, 13 lipca 2013

Na temat oddawania pupili "w dobre ręce"

W ostatnich czasach na portalach ogłoszeniowych pojawia się coraz więcej ogłoszeń typu: Oddam labradora z rodowodem w dobre ręce (...), za darmo, bez żadnych ukrytych kosztów.
Powody takich "oddań" są przeróżne: od przeprowadzki, przez zmianę sytuacji finansowej rodzinnej, po urodzenie się kolejnego dziecka. 
Sama w tym tygodniu znalazłam trzy takie ogłoszenia. Jeden pies miał ledwie pół roku, inny rok, a inny 6 lat. Być może opiekunami tych psów kieruje troska o dobro pupili, o to, by ktoś kto się nimi zajmie, dał im więcej. Ale jakoś mi smutno takie ogłoszenia czytać i trudno w te zapewnienia tam wierzyć. 
Zdaję sobie sprawę, że w życiu zdarzają się rozmaite, niespodziewane sytuacje losowe. 
Ale spokoju nie dają mi myśli typu: Skoro z powodu narodzin dziecka się przeprowadzają, to chyba do większego lokum. To pies się tam już nie zmieści? albo:  Taki piesek super wygląda w reklamie telewizji cyfrowej, gdy z gracją skacze po kanapie i nawet jej nie zabrudzi. Ale poza tym kopie doły, potrafi wejść w szkodę, gubi sierść, miewa żołądkowo - gardłowe sensacje. Roboty bywa przy nim cała masa, w zasadzie niemal tyle samo, co przy dorastającym dziecku. Ponoć taki pupil to członek rodziny. 
Czy, gdy robi się trudno członka rodziny się oddaje? Jak zbędny balast? 
I, jak dla mnie najgorsze: co czuje taki pies przerzucany od jednych do drugich właścicieli? Jak ma zrozumieć, dlaczego zmieniają mu otoczenie i więcej się nie pojawiają w jego życiu? 
Zwierzęta szybko zapominają to prawda. Ale czy to jest usprawiedliwienie? Nie wydaje mi się.
Od dwóch lat mój M. i ja jesteśmy opiekunami czekoladowego labradora, o imieniu Rufi. (na zdjęciu powyżej). Obserwując go na co dzień widzę, że ma swój charakter i często ludzkie nawyki. Ma dni, kiedy jest kompletnie niepoważny i tylko by psocił. Kiedy indziej tak, jak dziś, w deszczową pogodę, leży w swoim legowisku i muli sobie, ni to śpi, ni to czuwa. Dobitnie potrafi dać do zrozumienia czego chce i nie ma mowy o braku zrozumienia. Jest dobrym troskliwym przyjacielem i towarzyszem. Mimo że jest tylko psem. Tylko, a może aż. 
Dlatego tym smutniej mi się robi, gdy widzę takie ogłoszenia.
A Wy? Co sądzicie na ten temat? Chętnie poznam Wasze zdanie.

Edit: Przed chwilą w odpowiedzi na moje żale usłyszałam coś, co w dużej mierze jest prawdą: Czasy mamy dzisiaj takie, że ludzie nie mają na względzie dobra innych ludzi. A Ty się bulwersujesz, że ktoś nie zwraca uwagi na uczucia psa?  No tak. I tu chyba przyznam tej osobie rację.


12 komentarzy:

  1. Z jednej strony ogłoszenia te są dobre, bo chyba lepiej żeby w skrajnym przypadku psa komuś oddać niż wyrzucić na ulicę.
    Ale z drugiej strony świadczy to o bardzo małej odpowiedzialności tych osób.
    Częstym pretekstem oddania psa jest wiek. Ludzie zawsze biorą małe, bo ładne, a gdy dorastają to wyrzucają na ulicę bądź dają ogłoszenia. Oczywiście mogą być także inne przypadki, ale z moim doświadczeń wynika, że niestety większość bierze małego, a gdy dorośnie to już im się nie podoba.
    Sam mam trzy psy od sześciu lat i nigdy bym ich nikomu nie oddał.

    Pozdrawiam, fajny temat ;)
    Jemenos

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Mały jest uroczy, gdy dorośnie, już nie. A to złudne, bo jak dla mnie pies w każdym wieku ma w sobie i cechy i zachowania, które czynią go uroczym. Mały jest fajny, bo taki ruchliwy i niezgrabny. Dorosły, bo ma swoje nawyki, często bywa uparty itp.

      Usuń
  2. Z labków to własnie czekoladki podobają mi się najbardziej. :) Mizianko dla Rufiego! :)

    W ogóle zacznę od tego, że moją pasją jest kynologia. Niedługo uzyskam dyplom szkoleniowca psów i ogromnie się z tego cieszę. Dlatego sporo czytam i dowiaduję się o psach i często zauważam, że są traktowane nieodpowiedzialnie, wręcz niepoważnie. Ludzie chyba nie potrafią sobie zdać sprawy, że pies to codzienny obowiązek na kilkanaście lat. Ponadto sam z siebie nie będzie kochanym, grzecznym, oddanym towarzyszem - na to trzeba zapracować. Nie ma fabryk grzecznych psów - chyba, że ich namiastką jest program Lira, szkolący psy schroniskowe. ;)

    Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym wieloletnim obowiązkiem, to święta racja. Sama nie byłam tego do końca świadoma, dopóki nie pojawił się Rufi. Spacery na smyczy z dwulatkiem i rzucanie mu piłki, za którą skacze jak szalony, to tylko wierzchołek góry lodowej i najbardziej zewnętrzna oprawa. Mało kto z zewnętrznych obserwatorów ma świadomość nocnego wstawania i w ogóle o dziwnych porach, sprzątania wymiocin i kupek, uważania na to co się psu daje do zjedzenia, czesania i sprawdzania futra pod względem kleszczy,wizyt u weterynarza i masy innych rzeczy. Nie mówię tu nawet o kosztach finansowych, a raczej o stresie i martwieniu się czy wszystko będzie ok i czy pupil będzie zdrowy.

      Usuń
  3. "Czasy mamy dzisiaj takie, że ludzie nie mają na względzie dobra innych ludzi."
    Nie tylko obecnie są takie czasy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko obecnie, masz rację. Smutne to, ale tak jest chyba od zawsze, tylko być może my zwracamy mierzymy to czasami, w których żyjemy, bo w końcu są nam najbliższe.

      Usuń
  4. Ja od zawsze mieszkam ze zwierzętami w domu rodzinnym (na studiach jeszcze się nie dorobiłam Pana Kota, ale on gdzieś tam jest i czeka aż zabezpieczę balkon) - obecnie mam 3 psy i 2 koty. Nie wyobrażam sobie mieszkania bez nich, a w razie jakiegokolwiek wyjazdu/przeprowadzki nie myślenia także o nich. Widziałam post, który komentowałaś na Facebooku i nie pojmuję, jak "HODOWLA" może pozbywać się psa w taki sposób. Jeśli już go sobie zostawili to powinni się tego trzymać...
    Ale jeszcze takie oddawanie i tak nie jest złe. Najgorsze jest zabijanie/wyrzucanie zwierząt/zostawianie ich tak, by nie mogły wrócić. Tego nigdy nie zrozumiem i najchętniej zrobiłabym to samo właścicielowi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, ta hodowla tylko wyszukuje takie ogłoszenia. Psa pozbywa się jakaś rodzina :(

      Usuń
    2. Aa... Przepraszam, nie doczytałam... To faktycznie, trochę zmienia postać rzeczy. Eh :(

      Usuń
  5. Niestety, problem jest i nie zniknie tak szybko, jak mogłoby się nam wydawać. Byłem w schronisku pewnego pięknego dnia i było tam tyle zwierząt, że aż strach pomyśleć, jak to wygląda np. w Warszawie (było to naprawdę nieduże międzygminne schronisko). Aż płakać mi się chciało. Jako właściciel kota nigdy bym go nie porzucił w jakichś krzakach, bo się przeprowadzam. O, nie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle dobrze, że są schroniska, choć często z braku funduszy i nadmiaru zwierząt,też borykają się z różnymi problemami. A na dokładkę spora ilość zwierząt ze schronisk też jest po przejściach i traumach. Pewnie to powoduje, że gdy ktoś idzie do schroniska to koniecznie chce szczeniaka, a nie dorosłego psa.

      Usuń
  6. Sama mam 3 letniego labradora i nie wyobrażam sobie, żeby nagle się go pozbyć. Jak ktoś decyduje się na zwierzę to musi się nim opiekować do śmierci, takie jest moje zdanie. Natomiast to, że dużo ogłoszeń jest o oddaniu labradorów właśnie pewnie wynika z faktu, że to bardzo absorbujące psy. Lubią psocić, gryźć, kopać i potrzebują dużo zainteresowania od człowieka, więc pewnie nie każdemu to pasuje. Szkoda tylko, że przed wzięciem psa tej rasy mało kto zada sobie trud, żeby poczytać o jego charakterze.

    "Czasy mamy dzisiaj takie, że ludzie nie mają na względzie dobra innych ludzi. A Ty się bulwersujesz, że ktoś nie zwraca uwagi na uczucia psa?" Nie zgodzę się z tym zupełnie. Czasy zawsze są ciężkie i zawsze znajdą się ludzi pozbawieni podstawowych praw, żyjący w ubóstwie itd. Ale to wcale nie znaczy, że można zapominać o innych sprawach i tłumaczyć się, że zwierzętom może dziać się krzywda, bo przecież tyle ludzi cierpi. Przy takim podejściu, to nic tylko usiąść i płakać.

    OdpowiedzUsuń

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.