wtorek, 6 sierpnia 2013

Sarah J. Maas: Szklany tron

Autor: Sarah J. Maas
Tytuł: Szklany tron
Stron: 519
Wydawca: Uroboros
Moja ocena: 6-7/10




Szklany tron skończyłam czytać już w zeszłym tygodniu, jednak długo nie mogłam się zabrać za spisanie wrażeń z lektury. Dlaczego? Ponieważ książka i opowiedziana w niej historia nie były tym czego się spodziewałam, skuszona opisem z okładki i piękną, trzeba przyznać, ilustracją. Wiadomo, że pozory mogą mylić i że nie ocenia się książki po okładce oraz jeszcze to, że co jednemu się podoba, to drugiemu już nie musi. 
Ze mną jest tak, że mało która książka mi się nie podoba. W każdej umiem znaleźć postać lub wątek, który przypadnie mi do gustu i skłoni do dalszego czytania. Jednej tylko rzeczy nie umiem przeboleć; nielogiczności w konstrukcji. Kiedy bowiem czytam taką książkę raz za razem włącza mi się multum pytań i wątpliwości i moja irytacja rośnie. 
Myślałam, że jeśli dam sobie trochę czasu i ta irytacja opadnie, to i moje wątpliwości też. Jednak minęło kilka dni i nadal mam identycznie uczucia, jak w trakcie i po skończeniu lektury. 
Ale po kolei. 
Główna bohaterka to najlepsza zabójczyni w całym królestwie. Celaena jest wspaniale wyszkolona i nie ma sobie równych. Jednak przez głupi błąd, czy też czyjąś zdradę bohaterka została złapana na gorącym uczynku i otrzymała najgorszą karę. Skazano ją na dożywotnią pracę w kopalni soli Endovier. Po roku Celaenie trafia się jednak niezwykła szansa. Oto władca Adarlanu organizuje turniej, którego celem jest (po licznych i bardzo trudnych konkurencjach) wyłonienie Królewskiego Obrońcy czyli mówiąc kolokwialne osobistego zabójcy na życzenie. Kandydaturę Celaeny zgłasza królewski syn Dorian, który obiecuje, że po 4 latach służby (o ile wygra turniej) bohaterka odzyska wolność, a jej osoba zostanie oczyszczona z wszelkich zarzutów. Bohaterka zgadza się, bo nie ma nic do stracenia i wyrusza w długą podróż do Adarlanu, słynącego ze szklanego pałacu. Na miejscu okazuje się, że Celaena jest jedyną kobietą wśród uczestników turnieju i żaden z nich nie bierze jej  na serio jako konkurentki. To ostatnie może się tylko bohaterce przysłużyć. Kiedy kandydaci zaczynają zmagania z kolejnymi wyzwaniami, nagle ktoś zaczyna mordować uczestników w dość makabrycznych okolicznościach. Celaena staje zatem przed kolejnym wyzwaniem i problemem. Musi odkryć kto i dlaczego zabija, zanim sama stanie się ofiarą.  Co oznaczają tajemnicze symbole, znajdowane w różnych miejscach w pałacu? Czy mają coś wspólnego z zabójcą? Czy Celaena wygra turniej i odzyska dobre imię? Standardowe pytania w obliczu tak opisanej treści książki. 
W pierwszych rozdziałach książki główna bohaterka budzi sympatię czytelnika, co dobrze rokuje. Młoda, ale już doświadczona przez życie, z tajemniczą przeszłością, zdeterminowana, bo przecież innego wyboru nie ma, no i przede wszystkim samotna, chciałoby się dodać, spragniona uczuć. Szybko się jednak okazało, że sympatyczny bohater to za mało, żeby lektura wciągnęła. Przeczytanych ponad 200 stron, a Celaena tylko siedzi w pokoju, od czasu do czasu pod strażą wychodzi na kolejną konkurencję lub potrenować, a w wolnym czasie/po nocach czyta książki z pałacowej (super wyposażonej biblioteki), albo flirtuje z księciem Dorianem. Ciekawiej robi się, gdy pojawia się motyw morderstwa i starej, zapomnianej magii, jednak poszukiwania prawdy i przyczyn idą tak ślamazarnie, że ginie całe napięcie. 
W moim odczuciu, początek powieści (utrzymany w tonie dość poważnym) sugeruje, że będzie to książka raczej dla nieco starszego czytelnika. Jednak bardzo szybko to wrażenie mija (zupełnie jakby autorka ten zamysł zarzuciła) i klimat zmienia się na bardziej młodzieżowy. Ginie cała powaga turnieju i rozpaczliwej walki o życie i wolność, a całość, zaczyna przypominać zawody w stylu "kto silniejszy, ten lepszy". 
Całkiem ciekawe jest zakończenie, a właściwie finałowa walka, dziejąca się niejako na pograniczu świata realnego i magicznego. Jednak brak jakichkolwiek wyjaśnień, po co w ogóle ktoś sprowadził zło na ten świat i jakie miał cele, nie następuje. A przecież to motywy działania czarnych charakterów są najważniejsze, bo napędzają całą akcję.
Wszystko to jeszcze dałoby się znieść, bo w końcu są lepsze i gorsze intrygi. Ale niekonsekwencja w konstrukcji postaci bardzo mnie raziła. Najgroźniejsza w królestwie zabójczyni okazuje się roztrzepanym podlotkiem, który objada się słodyczami, flirtuje z księciem ile wlezie, a priorytetem dla niej zamiast odkrycia mordercy jest pójście na bal w ładnej sukni. Książę Dorian, początkowo przedstawiony jako największy uwodziciel w kraju i niestały bawidamek, okazuje się dukającym słowa i rumieniącym się uczniakiem, który w zasadzie tylko myśli o tym, jakby tu spotkać się z Celaeną. A organizator turnieju, okrutny władca, miażdżący sąsiadów w żelaznym uścisku niewolnictwa, w finale okazuje się całkiem do rzeczy i nawet miły. Jak można takich bohaterów traktować poważnie? Uwierzcie, nie można. Ta niestabilność powoduje nie tylko dezorientację czytelnika, ale też sprawia, że raz czyta się tę książkę jak powieść z wątkiem paranormalnym dla młodzieży, a niekiedy dla starszego czytelnika. Jak dla mnie to za duży rozmach.
Miejsce i czas powieści przypomina nasze średniowiecze, tymczasem to jak mówią i zachowują się wobec siebie bohaterowie, wcale tamtych czasów nie przypomina.
Nie dowiadujemy się także niczego na temat przeszłości głównej bohaterki, choć pewne aluzje każą się domyślać, że ani jej pochodzenie, ani śmierć rodziców zwykłe nie były. Uczynienie z mistrza Celaeny jedynie bladego wspominku także było błędem, gdyż w tym kontekście całe jej szkolenie i zdobyta renoma są zwyczajnie niewiarygodne. Niewykluczone, że może pojawi się to w kontynuacji (bo podejrzewam, że jakaś będzie), ale taki brak w części pierwszej, która zawsze stanowi jakiś tam wstęp do dalszych, jest zwyczajnie rażący.
Tak sobie myślę, że być może ja odpowiednim czytelnikiem dla tej książki nie byłam. Czuję jednak zawód, bo spodziewałam się naprawdę czegoś lepszego, bardziej dopracowanego, tym bardziej, że pierwsze zarysy na pomysł tej książki, autorka miała już w roku 2002. Ponad 10 lat pracy mogłoby zaowocować jednak czymś lepszym, nieprawdaż? 
Zdaję sobie także sprawę, że znajdzie się na pewno wiele osób, którym książka przypadnie do gustu. Dlatego ani nie polecam, ani nie odradzam.

11 komentarzy:

  1. Okładka mi się taaaak bardzo podoba! :D Niedługo książkę dostanę, więc się za nią zabiorę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że trafiłam na tą recenzję, bo planowałam zakupić tą książkę w najbliższych dniach... A teraz świadoma wad i zalet Szkalnego tronu poczekam jeszcze z decyzją o nabyciu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Not o nie wypał. Ja i tak wciąż nie mogę jakoś przekonać się do fantastyki, i bardzo mało jej u mnie. A nie lubię takiego poplątania z pomieszaniem jak tutaj, zdecydowanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, a myślałam, że zapowiada się świetna lektura. Nic mnie tak denerwuje, jak w książce na początku nic się nie dzieje! Tzn. takie siedzienie i chodzenie bez celu, a czytelnik umiera z nudów. No i nie podoba mi się sposób przedstawienia bohaterów, faktycznie, nie robią dobrego wrażenia z tego co piszesz...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja już ją męczę od dłuższego czasu ;) Opinię będę miała podobną do twojej pewnie, ale nie wczytywałam się za dokładnie bo już zaraz doczytywać będę finał książki.
    Jednak spodziewałam się czegoś o wiele, wiele lepszego.
    Trudno mi też uwierzyć, że ma być tego cyklu 6 tomów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś w sumie nie czuję się zachęcona, mimo to że zapowiadało się obiecująco.;)

    OdpowiedzUsuń
  7. A fabuła wydawała się taka obiecująca i ciekawa... :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Byłam bardzo ciekawa tej książki, ale teraz naprawdę mnie zmartwiłaś, ale jak na razie czytałam bardzo pozytywne opinie, więc poczekam na jeszcze nowe i zobaczę co z tego wyjdzie :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Pomimo wszystko z chęcią ją przeczytam jak tylko będę miała okazję:)

    OdpowiedzUsuń
  10. A tak liczyłam na tę powieść :D Jednak wszystkie recenzja jakie miałam okazję czytać, jasno mówią, że "Szklany tron" to książka nijaka :/

    OdpowiedzUsuń

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.