Tytuł: Pisane szkarłatem
Seria: Inni, t.1.
Stron: 560
Wydawca: INITIUM
Moja ocena: 9+/10
Gdybym umiała składać zgrabne i miłe dla ucha rymy, już dawno ułożyłabym hymn pochwalny na cześć INITIUM za to, że jak się już wydawnictwo zabierze za wydawanie książek danego autora, to robi to z godnym podziwu uporem i systematycznością. W dzisiejszych czasach, to naprawdę coś niesamowitego. Nie potrafię jednak dobrze i z sensem rymować, dlatego ograniczę się do przedstawienia moich wrażeń z lektury powieści Pisane szkarłatem.
Wiadomo oczywiście, że nie wszystkie książki danego autora bywają jednakowo dobre. Nic nie przebije rewelacyjnych, niesamowitych i zjawiskowych Czarnych Kamieni. To fakt. Trzeba jednak przyznać Anne Bishop, że ma ogromną wyobraźnię i jest kopalnią pozornie prostych, ale ciekawie zrealizowanych pomysłów. Trylogia Efemera także przypadła mi do gustu, choć moim zdaniem najlepsza była część pierwsza dotycząca losów Sebastiana.
Pod koniec ubiegłego roku na polskim rynku wydawniczym pojawiła się powieść otwierająca nową serię autorstwa Bishop Inni. Tym razem autorka na swój literacki warsztat wzięła społeczność zmiennokształtnych, okrasiła to delikatną nutą wampiryzmu, a na deser dodała pikantny sorbet w postaci upersonifikowanych żywiołów i sił przyrody. Ktoś może pomyśleć, że to wszystko już było i to prawda. Rzecz jednak w tym, że autorka nie skupiła się na perypetiach uczuciowych, czy egzystencjalnych tych już tak znanych w literaturze postaci. Społeczność zmiennokształtnych została tu ukazana z perspektywy tego jak funkcjonuje od wewnątrz, jakimi prawami się rządzi i jak (od razu powiem, jak mięso) postrzega i traktuje ludzi. Wszystko to czytelnik będzie obserwował oczami głównej bohaterki Meg Cobryn.
Meg to uciekinierka, wieszczka krwi, od dzieciństwa przebywająca w specjalnym ośrodku, z którego zdecydowała się uciec. Jedynym miejscem, w którym może się schronić bez obawy, że zostanie złapana i z powrotem trafi w ręce Kontrolerów, jest Terra Indigena czyli ziemia zmiennokształtnych.
Meg zostaje zatrudniona na stanowisku łącznika z ludźmi, co w praktyce oznacza, że będzie kierować placówką pocztową, przyjmować paczki, składać zamówienia na nowe towary, a czasem nawet te paczki osobiście dostarczać. Pojawienie się Meg w społeczności Lakeside przewraca wszystko do góry nogami, nie są to jednak zmiany nagłe. Powiedziałabym, że raczej dochodzi do powolnej zmiany perspektywy i postrzegania pewnych spraw. Zmiennokształtni są bardziej zwierzętami niż ludźmi; ludzką powłokę przybierają, gdy już naprawdę muszą, najswobodniej i najbardziej sobą czują się jako wilki, niedźwiedzie, lisy, wrony i inne drapieżniki.
Autorka bardzo wnikliwie ukazała zwierzęcą stronę ich natury, pamiętając, że są gwałtowni, brutalni, krwiożerczy, ale też potrafią być wścibscy, mają w sobie chęć zabawy, rozrywki i bliskości drugiej istoty. Formalnym przywódcą Zmiennokształtnych jest Simon Wilcza Straż, który, początkowo trochę wbrew sobie, zatrudnia Meg, na wakującym stanowisku.
Praca ta jest dla Meg prawdziwą szkołą życia, nie tylko dlatego, że pracuje wśród istot, których nigdy nie widziała z bliska. Meg żyła w zamkniętym ośrodku, a świat poznawała tylko z filmów, slajdów i prezentacji, które miała być punktem odniesienia, w momencie odczytywania wizji. Ta nieświadomość, ocierająca się momentami o kompletną naiwność, okazuje się największą zaletą Meg, dziewczyna nikogo bowiem nie szufladkuje, ani nie potępia, zanim go dobrze nie pozna. Z natury dobra, skromna i rozważna, bez wysiłku, nawet sama o tym nie wiedząc, przekonuje do siebie najstarszego z wampirów, zaprzyjaźnia się z dumną, porywczą Zimą, a nawet poskramia, pozornie leniwe i krnąbrne kucyki (które kucykami- kurierami są tylko z pozoru). Kierując się sercem i zwykłą życiową potrzebą, przywróci stadu młodego skrzywdzonego przez ludzi wilczka, przez co i sama stanie się nieodzowną częścią tej społeczności.
Ogromną siłą tej powieści jest prostota przekazu. Bishop pisze o rzeczach zwykłych codziennych, takich jak wzajemna troska o drugą osobę, czerpanie przyjemności z najprostszych czynności, a także o ogromnej potrzebie przynależności do grupy. Przyznam, że takiego przyjęcia jakie Meg otrzymała od nowych przyjaciół, można jej tylko pozazdrościć. Stanęli za nią murem, wyczuwając, że jej inność także jest częścią ich krainy, a inności należy bronić i chronić za wszelką cenę.
Tym razem autorka zupełnie zrezygnowała z wątku romansowego i dobrze. Powstała powieść zabawna, błyskotliwa i dowcipna, a także wzruszająca i taka, do której chce się wracać. Najbardziej spodobały mi się uparte kucyki oraz skrzywdzony w maleńkości Sam, który dzięki Meg, zyskał szansę stania się w przyszłości pełnoprawnym członkiem stada.
Książka jest dość obszerna, ma bowiem ponad 500 stron, mnie jednak tak wciągnęła, że przeczytałam ją w jeden wolny weekendowy dzień.
Pisane szkarłatem z pewnością spodoba się fanom tej pisarki. Do czytania tej książki zachęciłam też moją Mamę i chyba się jej spodobała, bo już prawie ją kończy. Myślę, że jest to najlepszy dowód na to, że pierwsza części Innych zadowoli czytelnika w każdym wieku.
Polecam, naprawdę warto.
Pod koniec ubiegłego roku na polskim rynku wydawniczym pojawiła się powieść otwierająca nową serię autorstwa Bishop Inni. Tym razem autorka na swój literacki warsztat wzięła społeczność zmiennokształtnych, okrasiła to delikatną nutą wampiryzmu, a na deser dodała pikantny sorbet w postaci upersonifikowanych żywiołów i sił przyrody. Ktoś może pomyśleć, że to wszystko już było i to prawda. Rzecz jednak w tym, że autorka nie skupiła się na perypetiach uczuciowych, czy egzystencjalnych tych już tak znanych w literaturze postaci. Społeczność zmiennokształtnych została tu ukazana z perspektywy tego jak funkcjonuje od wewnątrz, jakimi prawami się rządzi i jak (od razu powiem, jak mięso) postrzega i traktuje ludzi. Wszystko to czytelnik będzie obserwował oczami głównej bohaterki Meg Cobryn.
Meg to uciekinierka, wieszczka krwi, od dzieciństwa przebywająca w specjalnym ośrodku, z którego zdecydowała się uciec. Jedynym miejscem, w którym może się schronić bez obawy, że zostanie złapana i z powrotem trafi w ręce Kontrolerów, jest Terra Indigena czyli ziemia zmiennokształtnych.
Meg zostaje zatrudniona na stanowisku łącznika z ludźmi, co w praktyce oznacza, że będzie kierować placówką pocztową, przyjmować paczki, składać zamówienia na nowe towary, a czasem nawet te paczki osobiście dostarczać. Pojawienie się Meg w społeczności Lakeside przewraca wszystko do góry nogami, nie są to jednak zmiany nagłe. Powiedziałabym, że raczej dochodzi do powolnej zmiany perspektywy i postrzegania pewnych spraw. Zmiennokształtni są bardziej zwierzętami niż ludźmi; ludzką powłokę przybierają, gdy już naprawdę muszą, najswobodniej i najbardziej sobą czują się jako wilki, niedźwiedzie, lisy, wrony i inne drapieżniki.
Autorka bardzo wnikliwie ukazała zwierzęcą stronę ich natury, pamiętając, że są gwałtowni, brutalni, krwiożerczy, ale też potrafią być wścibscy, mają w sobie chęć zabawy, rozrywki i bliskości drugiej istoty. Formalnym przywódcą Zmiennokształtnych jest Simon Wilcza Straż, który, początkowo trochę wbrew sobie, zatrudnia Meg, na wakującym stanowisku.
Praca ta jest dla Meg prawdziwą szkołą życia, nie tylko dlatego, że pracuje wśród istot, których nigdy nie widziała z bliska. Meg żyła w zamkniętym ośrodku, a świat poznawała tylko z filmów, slajdów i prezentacji, które miała być punktem odniesienia, w momencie odczytywania wizji. Ta nieświadomość, ocierająca się momentami o kompletną naiwność, okazuje się największą zaletą Meg, dziewczyna nikogo bowiem nie szufladkuje, ani nie potępia, zanim go dobrze nie pozna. Z natury dobra, skromna i rozważna, bez wysiłku, nawet sama o tym nie wiedząc, przekonuje do siebie najstarszego z wampirów, zaprzyjaźnia się z dumną, porywczą Zimą, a nawet poskramia, pozornie leniwe i krnąbrne kucyki (które kucykami- kurierami są tylko z pozoru). Kierując się sercem i zwykłą życiową potrzebą, przywróci stadu młodego skrzywdzonego przez ludzi wilczka, przez co i sama stanie się nieodzowną częścią tej społeczności.
Ogromną siłą tej powieści jest prostota przekazu. Bishop pisze o rzeczach zwykłych codziennych, takich jak wzajemna troska o drugą osobę, czerpanie przyjemności z najprostszych czynności, a także o ogromnej potrzebie przynależności do grupy. Przyznam, że takiego przyjęcia jakie Meg otrzymała od nowych przyjaciół, można jej tylko pozazdrościć. Stanęli za nią murem, wyczuwając, że jej inność także jest częścią ich krainy, a inności należy bronić i chronić za wszelką cenę.
Tym razem autorka zupełnie zrezygnowała z wątku romansowego i dobrze. Powstała powieść zabawna, błyskotliwa i dowcipna, a także wzruszająca i taka, do której chce się wracać. Najbardziej spodobały mi się uparte kucyki oraz skrzywdzony w maleńkości Sam, który dzięki Meg, zyskał szansę stania się w przyszłości pełnoprawnym członkiem stada.
Książka jest dość obszerna, ma bowiem ponad 500 stron, mnie jednak tak wciągnęła, że przeczytałam ją w jeden wolny weekendowy dzień.
Pisane szkarłatem z pewnością spodoba się fanom tej pisarki. Do czytania tej książki zachęciłam też moją Mamę i chyba się jej spodobała, bo już prawie ją kończy. Myślę, że jest to najlepszy dowód na to, że pierwsza części Innych zadowoli czytelnika w każdym wieku.
Polecam, naprawdę warto.
Fajne czytadło. Mimo prostej fabuły niesamowicie wciąga:)
OdpowiedzUsuńTak wiele osób zachwala tę książkę, że coraz bardziej się do niej przekonuję, chociaż fabuła nie do końca wydaje się byc tym, co lubię :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już pozytywne recenzje tej książki, widzę więc, że jest warta zachodu :) Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zapowiada się nieźle :)
OdpowiedzUsuńChętnie sięgnę, gdy będę potrzebować lekkiej lektury.
OdpowiedzUsuńMiałam ją sobie darować, ale na powrót mnie zachęciłaś. :)
Ogromnie się cieszę, że ją mam! Teraz tylko znaleźć czas na tak dobrą lekturę. Przeczuwałam, że jest świetna :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam autorkę i wszystko co wychodzi spod jej pióra (lub klawiszy - jak kto woli :P)! Ja również pochłonęłam książkę w jeden dzień :D
OdpowiedzUsuńSądzę, że by mi się spodobała. Chyba się w nią kiedyś zaopatrzę:)
OdpowiedzUsuń