środa, 25 czerwca 2014

Michelle Cohen Corasanti: Drzewo migdałowe

Autor: Michelle Cohen Corasanti
Tytuł: Drzewo migdałowe
Stron: 384
Wydawca: SQN



Drzewo migdałowe najpierw okrywa się kwieciem, a dopiero gdy przekwita, wypuszcza listki. Jest cenną ozdobą wielu ogrodów i parków.
W symbolice religijnej przypisuje się mu wiele znaczeń. W księdze proroka Jeremiasza gałązka migdałowca była znakiem, że Bóg czuwa i w odpowiednim czasie wypełni, to co obiecał. Inne księgi Starego Testamentu mówią, że to właśnie z drzewa migdałowego wykonane były berła wodzów izraelskich. 
Schowany w twardej, gorzkiej łupinie owoc migdałowca symbolizuje także cierpliwość w pokonywaniu trudów, cierpienie, istotę życia Bożego w sercu każdego chrześcijanina. 
W świetle tej bogatej symboliki i obfitości znaczeń jasnym staje  się, dlaczego takim właśnie tytułem M. Cohen Corasanti obdarzyła swoją debiutancką powieść. 
Głównym bohaterem i narratorem Drzewa migdałowego jest Palestyńczyk Ahmad. Swoją historię zaczyna opowiadać, gdy ma lat 12, a kończy, ma już ponad 60. To właśnie jego oczami czytelnik obserwuje losy jego i jego dużej rodziny, której egzystencja uległa drastycznej zmianie pod wpływem trwającego ponad pół wieku konfliktu, toczącego się na Bliskim Wschodzie pomiędzy Izraelem a Ligą Państw Arabskich. 
Historia zaczyna się w roku 1955. Ahmad wraz z rodzicami i licznym rodzeństwem mieszka w ubogiej dzielnicy. Dookoła trwa krwawa, brutalna wojna. Ludzie żyją w nieustannym lęku przed godziną policyjną, aresztowaniami, utratą pracy, domu i wolności. 
12 urodziny Ahmada są dla chłopca końcem dzieciństwa i początkiem bardzo trudnej dorosłości, w której będzie go czekało wiele trudnych decyzji i wyborów. Kilkuletnia siostra Ahmada ginie na polu minowym, a ojciec zostaje niesłusznie aresztowany z podejrzeniem o terroryzm i skazany na 14 lat ciężkiego więzienia. Wojsko izraelskie konfiskuje ich dom i z dnia na dzień cała rodzina ląduje na ulicy. To właśnie na barkach Ahmada, a z czasem także jego dorastających braci, będzie spoczywał obowiązek utrzymania i wykarmienia rodziny.
Ze spokojem i godnym podziwu dystansem Ahmad opowiada o ciężkiej pracy ponad siły, o własnych marzeniach, z których nie chce rezygnować, ale musi je na nie wiadomo jak długi czas schować głęboko w sobie. Ahmad ma bowiem ogromny talent. Matematyka, fizyka i chemia nie mają dla niego tajemnic. To właśnie kraina liczb i pierwiastków, pomaga chłopcu przetrwać ciężkie chwile, głód, zmęczenie oraz kolejne rodzinne tragedie, takie jak wypadek młodszego brata, aresztowanie drugiego, czy śmierć kolejnej z sióstr. 
Ahmad dobrze wie, że talent, który posiada jest kluczem. Kluczem do bramy, za którą znajduje się lepszy świat, godziwe warunki życia, pracy i mieszkania. To właśnie ten klucz może odmienić nie tylko jego życie, ale i losy całej jego rodziny. 
Początkiem tej wędrówki, która potrwa całe jego życie, jest konkurs matematyczny, w którym Ahmad weźmie udział. Brudny, obdarty arabski chłopiec pokona wszystkich rywali. Czy wykorzysta daną mu szansę? Jak dalej potoczy się jego życie? 
W kolejnych odsłonach sygnowanych datami rocznymi będziemy śledzić losy Ahmada, najpierw młodzieńca, studenta, potem młodego mężczyzny, aż w końcu dojrzałego, doświadczonego człowieka. Jego życie podlegające nieustannym zmianom będzie miało ogromny wpływ na losy i status jego rodziny, o którą, obojętnie co by się nie działo, nie przestanie się troszczyć i która będzie jego motywacją do ciężkiej pracy i pięcia się po szczeblach kariery naukowej. Z czasem Ahmad, już jako dojrzały człowiek, przekona się, że będąc znanym i na stanowisku, ma naprawdę znaczący wpływ na losy wojny, która toczy się w jego ojczyźnie i zamienia życie mieszkańców w maraton bólu, cierpienia i śmierci. 
Tytułowe drzewo migdałowe rosnące przy domu rodziny Ahmada będzie milczącym świadkiem wszystkich przemian, wsparciem w czasach głodu, otuchą w gorzkich chwilach rozczarowań i życiowych tragedii. Stałe, niezmienne, będzie niczym najcenniejszy talizman, niczym dodatkowy członek rodziny, bez którego nic nie byłoby takie jak powinno.
Drzewo migdałowe czyta się zapartym tchem. Autorka doskonale i bardzo wiarygodnie odmalowała okrucieństwa wojny, tragedię okupowanej ludności, położyła nacisk na takie kwestie jak rasizm, uprzedzenia religijne, próbując jednocześnie dać czytelnikowi do zrozumienia, że nie ważne jest skąd się pochodzi, ani jaką religię wyznaje. Liczy się człowiek i to co może zrobić dla bliźniego.
Plus należy się także wydawnictwu za przyjazne wydanie książki. Wzruszające jest nie tylko zdjęcie okładkowe. Spora czcionka nie męczy oczu, a każdy rozdział zawiera szkic migdałowego drzewa w rogu strony.
Powieść M.Cohen Corasanti naprawdę zmusza do refleksji na sobą i losami świata, w którym żyjemy. Nie jest to książka na jeden raz, nie zalicza się do kategorii powieści łatwych i przyjemnych. 
Na długo zapada w pamięć. 
Polecam, bo naprawdę warto. 


Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non. 

Pozdrawiam ciepło!





Recenzja opublikowana także na:
Empik.com
Matras
Gandalf
Webook.pl
Nakanapie.pl
Lubimyczytać.pl
Labotiga.pl
Ravelo.pl
 

6 komentarzy:

  1. Bardzo się cieszę, że książka w ten weekend do mnie dotrze. Już nie mogę doczekać się lektury. Świetnie opisałaś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm..zastanowię się co do niej, aczkolwiek mogłabym ją poznać ;)
    Pozdrawiam Kochana ciepło :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi ciekawie. Z miłą chęcią bym przeczytała :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo klimatyczna okładka. Fabuła też brzmi ciekawie, chyba sama się skuszę:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej, to będzie mocna i wzruszająca lektura. Jestem na tak!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wczoraj skończyłam czytać. Jestem poruszona i szukam odpowiednich słów do recenzji. Nie miałam pojęcia o sytuacji w Gazie. Nie sądziłam nawet, że tak okrutne rzeczy mogą mieć ciągle miejsce.

    OdpowiedzUsuń

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.