sobota, 18 października 2014

Hugh Howey: Silos

Autor: Hugh Howey
Tytuł: Silos
Stron: 654
Wydawca: Papierowy Księżyc






Powieść musiała swoje na półce odleżeć. Bardzo lubię książki o tej tematyce i czasem tak jest, że zamiast się za nie zabrać, omijam je z daleka, niczym przysłowiową świętą krowę. Ostatnio jednak, w mgliste i deszczowe popołudnie, kiedy wybierałam dla siebie kolejną lekturę, stwierdziłam, że będzie to właśnie Silos
Klimaty katastroficzne i wszystko co z nimi związane, są co prawda dość przygnębiające, ale bardzo przyjemnie śledzi się przemiany bohaterów, odkrywa wraz z nimi sekrety przysypane kurzem i ludzkimi staraniami, a potem niecierpliwie wypatruje się zmian, rewolucji i jej skutków. 
Trzeba przyznać, że autor Silosu miał bardzo ciekawą koncepcję na świat przedstawiony.
Planeta uległa skażeniu, w wyniku którego zaczęła przypominać bezludną, szarą pustynię. Nie ma na niej zieleni, zwierząt, nie widać błękitu nieba, ani słonecznego światła. Po niebie kłębią się szare, ogromne chmury, a powietrze jest zabójcze. Ocalała ludzkość mieszka w silosie. Jest to ogromny, podziemny schron, szczelnie zamknięty i samowystarczalny. Składa się z tak wielu pięter, że przejście wszystkich z góry na dół lub dołu na górę zajmuje dni, a nawet tygodnie. Poszczególne piętra są wyspecjalizowane. Góra jest oczywiście od rządzenia i podejmowania decyzji, ale są też informatycy, rolnicy, mechanicy oraz wielu innych. Są żłobki, szkoły, szpitale, miejsca spotkań. Trzymając się odgórnie ustalonych nakazów, społeczność działa jak w zegarku; pracuje, odpoczywa, kocha, rodzi się, umiera i odchodzi, dając miejsce następnym pokoleniom. O świecie poza silosem za wiele się nie mówi. I tylko czasem, gdy ktoś zaczyna zadawać za dużo pytań, albo siada mu psychika, wtedy władze podejmują decyzję o wysłaniu tej osoby na czyszczenie. To takie przysłowiowe dwa w jednym; skazany oddaje społeczności przysługę, czyszcząc soczewki oraz swoją śmiercią kończąc serię wątpliwości i niewygodnych pytań. O tym, że robi miejsce dla nowego obywatela, już się nie wspomina. 
Mało kto zna prawdziwe przyczyny katastrofy, która nawiedziła Ziemię, zresztą mało kto pyta. Ludzie żyją swoim życiem.
Od dawna jednak wiadomo, że każda władza ma swoje tajemnice, podobnie i ta, a najbardziej zależy jej na utrzymaniu ludzi w nieświadomości. Życie jest tu w silosie, a to co jest na zewnątrz, nie powinno nikogo trapić. 
Kiedy jednak pytających i wątpiących zrobi się za dużo, wtedy już bardzo blisko do rewolucji i zmian. Dla Silosu nr 18 początkiem takich zmian jest decyzja obecnego szeryfa o tym, że chce się zająć czyszczeniem. Jego decyzja zaowocuje kolejnymi decyzjami i obudzi nowe, a właściwie stare dawno uśpione wątpliwości. 
Jak naprawdę wygląda świat poza silosem i dlaczego niektórzy dobrowolnie zdecydowali się na czyszczenie? Gdzie jest początek całej tej historii i czy naprawdę trzeba tak głęboko ukrywać wszystkie dawne informacje i dane? 
Z odkrytą wiedzą będą musieli się zmierzyć nowa szeryf Juliette oraz jej przyjaciele. 
Przyznam, że początek książki jest świetny. Kiedy obserwujemy zmęczonego i złamanego życiową stratą szeryfa i razem z nim po raz pierwszy wychodzimy na zewnątrz... to było naprawdę sugestywne, tajemnicze i wzmagało ciekawość czytelnika. Potem pojawia się nowa pani szeryf i na pozornie idealnym wizerunku społeczności ukazują się rysy. Robi się jeszcze ciekawiej. Potem jednak akcja zwalnia na bardzo długi czas i czytelnik nie może przestać się zastanawiać, czemu autor trochę tej książki nie skrócił? Pojawia się zmęczenie i w takim układzie zakończenie nie robi już takiego wrażenia jak powinno. Zabrakło ikry, pazura czy jak kto woli energicznego dziania się, zaskoczenia.
Gdy wybuchają zamieszki, tylko się o nich słyszy; mówią, że ktoś ginie, słychać odgłosy wystrzałów i tyle. Osobiście chciałbym się dowiedzieć czegoś więcej o rewolucji w tak hermetycznym świecie. Same tylko przesłanki, że  coś się dzieje, to trochę za mało.
Jak dla mnie Silos mógłby się skończyć na jednym tomie, a to ponoć trylogia jest. Mnie jednak część pierwsza nie porwała na tyle, by sięgać po kontynuację. Zresztą samo zakończenie nie sugeruje, że miałoby się coś dalej dziać. Myślę, że można by to zostawić na tym momencie i zwyczajnie powiedzieć, że to koniec. 
Choć  początkowo czytało się naprawdę dobrze, czuję się lekko zawiedziona, bo myślałam, że fabuła pójdzie jednak w nieco innym kierunku. Dlatego decyzję o przeczytaniu Silosu, postawiam do indywidualnego rozpatrzenia.


Dziękuję!

1 komentarz:

  1. Zastanawiałam się nad tą książką :) http://pizama-w-koty.blogspot.com/2014/10/klump-definicja-oraz-ksiazka-kontra-film.html

    OdpowiedzUsuń

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.