niedziela, 14 grudnia 2014

Ella Harper: Cząstka ciebie

Autor: Ella Harper
Tytuł: Cząstka ciebie
Stron: 448
Wydawca: Prószyński i S-ka






Motyw kochającego się małżeństwa, które stara się o dziecko, jest  dość powszechny w literaturze i filmie. Temat ten porusza w swojej powieści Ella Harper.
Lucy i Luke Hartowie mają wszystko oprócz dziecka. Kochają się, znają swoje potrzeby, pielęgnują swój związek, mają dobre prace, dom, rodzinę, która ich wspiera. Nie mają jednak dzieci i to właśnie to przemożne pragnienie z biegiem czasu zdominuje ich małżeństwo, ich codzienne życie, a nawet życie ich przyjaciół. 
Początkowo nic nie zapowiada tego, że starania się o dziecko położą się przykrym piętnem na ich dalszym życiu. Wszystko jest w porządku, do chwili, gdy Lucy zaczyna tracić kolejne ciąże, a tymczasem w każdym innym związku dookoła dzieci przybywa, jak na ironię. 
Lucy i Luke starają się tym nie przejmować, wierząc, że i oni w końcu powołają do życia upragnione dziecko. Jednak kolejne poronienia, rozmowy z lekarzami i specjalistami, kolejne nadzieje i ich przykra utrata powodują, że choć pozornie wszystko wydaje się w porządku, to jednak na ich małżeństwie pojawia się coraz większa rysa.  Każda kolejna strata, zmienia zarówno Lucy, jak i Luke'a, co może być o tyle przykre, że zazwyczaj zakłada się z góry, że żal po poronieniu odczuwają tylko kobiety.
Wtedy dochodzi do podwójnej tragedii. Luke ma w pracy wypadek, w wyniku którego zapadnie w śpiączkę, a w tym samym czasie Lucy straci kolejne dziecko.
Od tego momentu Lucy będzie musiała nie tylko zmierzyć się z nową rzeczywistością, ale też z nowo poznaną prawdą o ukochanym mężu. Czy kochający i wierny mężczyzna byłby zdolny do zdrady? Czy przypadkiem spotkana Stella mówi prawdę, czy oczernia? Czy pogrążona w bólu kobieta, obsesyjnie pragnąca dziecka, nie staje się przypadkiem zbyt samolubna i ślepa na potrzeby męża? 
W trakcie trwającej kilka miesięcy śpiączki Luke'a Lucy przejdzie długą drogę, od głębokiej rozpaczy, przez złość, zawód, gorycz, aż do spokojnego wejrzenia w samą siebie i to ostatnie właśnie spowoduje, że być może będzie skłonna nie tylko wybaczyć, ale przede wszystkim zrozumieć.
O ile na początku opis treści mnie bardzo zaciekawił, o tyle potem, w trakcie czytania kolejnych rozdziałów, okazało się, że autorka nie wymyśliła nic, czego inni autorzy już czytelnikom nie zaprezentowali. 
Przede wszystkim powieść jest dość długa, a akcja toczy się wolno. Fabułę śledzimy z kilku punktów widzenia; gdy mówi Lucy, jest to narracja pierwszoosobowa, a gdy wypowiadają się matka i siostra Luke'a, wtedy następuje zmiana narracji na trzecioosobową. Oprócz tego, wydarzenia bieżące są przeplatane retrospekcjami sprzed lat 8, kiedy to Luke i Lucy się poznali. O ile opowiadanie o kolejnych latach ich związku jeszcze jestem w stanie zrozumieć, o tyle nie bardzo zasadne wydaje mi się skupianie się na romansie młodszej siostry Luke'a  z jej wykładowcą. Od razu wiemy i sama zainteresowana też, że związek nie ma przyszłości i że zmierza to do ślepego punktu, a oprócz tego z historią Lucy i Luke'a nie ma nic wspólnego. 
Nie podobało mi się zakończenie, choć to już raczej kwestia gustu. Uważam, że finałowa decyzja bohaterki, zamiast pozwolić jej na pójście dalej, w rzeczywistości na długo zatrzyma ją w tym samym miejscu. Dlatego po lekturze odczuwam lekki zawód, bo spodziewałam się trochę czegoś innego. Myślę jednak, że znajdą się czytelnicy, którym powieść przypadnie do serca i wzruszy. Dlatego ani nie polecam ani nie odradzam.

Dziękuję!

3 komentarze:

  1. Książki zdecydowanie nie dla mnie. Nie lubię tego typu literatury.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, ja tak jak przedmówczyni. Zupełnie nie mój typ.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo, bardzo, bardzo chcę dostać tą książkę pod choinkę :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.