niedziela, 3 maja 2015

Kolorowanki antystresowe w stylu Art Deco.


Kiedyś, dość już dawno temu, kolorowanki i fajne kredki były moim marzeniem. Gdy już Mama taką książeczkę do kolorowania mi kupiła, potrafiłam się nią cieszyć bardzo długo. Dozowałam sobie rysunki, uważałam, aby nie przechodzić za linie, starannie dobierałam kolory. Pamiętam, że czas płynął przy kolorowaniu, jak przy żadnej innej zabawie.
Kto by pomyślał, że w czasach obecnych kolorowanie stanie się nie tylko modne, ale też będzie lekarstwem na stres?



Tej wiosny wydawnictwo EGMONT  przygotowało dla swoich czytelników i graczy nową zabawę. Kolorowanki antystresowe w dwóch popularnych na początku XX wieku stylach: art deco i art nouveau. 
Art deco panoszył się w sztuce, architekturze i malarstwie w XX-leciu międzywojennym.Miał być sprzeciwem na secesję; w odróżnieniu od niej miał dążyć do dyscypliny, porządku, tzw. geometryzacji. Zwracano uwagę na perfekcyjne wykonanie, dbano o jasną, żywą kolorystykę. 
Art nouveau natomiast to właśnie secesja, inspirowana ornamentyką rośliną, motywami Wschodu, zwłaszcza Japonii. Charaktryzuje się swobodą linii, asymetrią, płynnością i falistością, obecnością wszystkich rzeczy i motywów kojarzących się z delikatnością i ulotnością, czyli łabędzi, motyli, kwiatów, gałązek, itp. 



Zgadzam się z powszechną opinią, że zajęcie to odstresowuje, jest dobrą zabawą, pozwala wyrazić to, co nam w duszy gra. Wbrew pozorom wcale nie jest tak łatwo dobrać kolory, aby miło było potem na ten rysunek patrzeć. 
Kiedy jednak zobaczyłam tytuł tej pozycji słowo sztukoterapia, uwolniło w mojej głowie zupełnie inne skojarzenia. Pomyślałam, że te plansze do kolorowania będą idealne do wykorzystania na zajęciach z uczniami z niepełnosprawnością intelektualną. Każda próba rewalidacji, każda nowa, inna próba, jest mile widziana i odkąd zaczęłam pracę z takimi dziećmi, szukam rożnych metod i pomocy dydaktycznych. Taki rysunek daje przecież mnóstwo możliwości, pole do popisu jest szerokie. 


Po pierwsze takie zajęcia mają być po prostu fajne. Dziecko przychodzi na nie z myślą, że po prostu sobie coś pokoloruje. Nie będzie kolejnego powtarzania wzorów, czy robienia zadań z przedmiotu, z którego się nie nadąża, ale będzie tylko kolorowanie. 
Uczeń sam będzie dobierał kolory, robił to w swoim tempie i rytmie. Nikt go nie będzie gonił, pośpieszał, a co najważniejsze stresował oceną. 
Według fachowców w tej dziedzinie arteterapia pozwala wyrazić uczucia, bez konieczności mówienia, pomaga rozładować frustracje, albo zachęcić do otwarcia się na otoczenie. Nie wspomnę już o ćwiczeniu koordynacji pracy ręka - oko i o tym, żeby delikatnie zainteresować dziecko tematem. A nuż drzemie w nim ukryty głęboko artysta?
To dlatego nie mogłam się doczekać chwili, kiedy kolorowanki do mnie trafią, by móc skorzystać z nich na zajęciach. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie z każdym uczniem można pracować w ten sposób, ale tym razem był to strzał w dziesiątkę. Odbiór był żywy i sympatyczny i uczeń z chęcią, po wyborze planszy, zagłębił się w czynności kolorowania. 

Na koniec warto wspomnieć o jeszcze jednej funkcji kolorowania, która wyszła w sumie dość przypadkowo. Nie wszystkie plansze nadają się do tego, by dać je uczniom, dlatego pomyślałam, że niektóre mogę pomalować sama. I oto, kiedy wczoraj zaczęłam, mój M. się przyłączył i pokolorowaliśmy to razem! A więc kolorowanie łączy rodziny, czy może być coś piękniejszego? 

Tak, czy siak, Kolorowanki EGMONT-u są super. W solidnej, twardej oprawie dostajemy 100 fantazyjnych plansz, gdzie  w zasadzie jedynym ograniczeniem jest nasza wyobraźnia. 
To także fajny sposób na mądry i pożyteczny prezent, który na pewno wyciszy i pozwoli wyrazić siebie. 

Polecam! 







Dziękuję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.