sobota, 18 lipca 2015

Wilkie Collins: Nawiedzony hotel

Autor: Wilkie Collins
Tytuł: Nawiedzony hotel
Stron: 562
Wydawca: Zysk i S-ka






Wilkie Collins to jeden z najbardziej cenionych powieściopisarzy epoki wiktoriańskiej. Był autorem opowiadań, powieści, dramatów, a nawet esejów. Przez blisko 20 lat przyjaźnił się z Charlesem Dickensem. Uznaje się go za prekursora powieści detektywistycznej, dzięki publikacji Kamienia księżycowego. Już samo to wystarczyłoby mi, by sięgnąć, po piękne wydanie Nawiedzonego hotelu, jednak w moim przypadku, najpierw poznałam Wilkiego Collinsa jako bohatera literackiego w genialnej powieści Drood, autorstwa D. Simmonsa. Wilkie był narratorem i bohaterem powieści i to jego oczami śledził czytelnik owianą tajemnicą postać  Dickensa. Już samo to wystarczyło mi, by Wilkiego polubić. Zdaję sobie sprawę, że postać  z książki i jej pierwowzór, to nie to samo, ale nie wpływa to na moją  sympatię do tego autora. 

W tomie Nawiedzony hotel, oprócz tytułowej powieści, znalazło się 7 opowiadań tego autora oraz jedno nieco dłuższe zatytułowane Diabelskie okulary

Wydanie oryginalne Nawiedzonego hotelu liczy sobie już blisko 140 lat. W Polsce po raz pierwszy ukazało się nakładem wydawnictwa Akapit  w roku 1992. 
Po blisko ćwierćwieczu dzięki Zyskowi i S-ce dostajemy nowe wydanie, wzbogacone o inne opowiadania W. Collinsa. 

Opis wydawcy z tyłu okładki używa takich słów jak groza, tajemnica, duchy. Zawiedziony będzie jednak ten, kto od książki będzie oczekiwał grozy w rozumieniu współczesnym, grozy jaką oferują nam promowane w kinach krwiste horrory, czy książkowe wydania powieści Stephena Kinga czy innych mistrzów grozy XX i XXI wieku. To zdecydowanie nie to samo. 
Kluczem do zrozumienia niniejszego wydania i historii w nim zawartych, jest przede wszystkim zrozumienie specyfiki epoki w której żył Wilkie Collins i licznych przemian społeczno-obyczajowych, których niewątpliwie był świadkiem. 

W l. 60 XIX wieku w literaturze i sztuce zaczyna królować prąd umownie zwany modernizmem, u nas nazywany Młodą Polską. Z pojęciem modernizmu wiąże się wiele innych impresjonizm, symbolizm i wiele innych. Świat zmierzający ku końcowi stulecia, podlegał przemianom, a więc podlegał im też człowiek, a co za tym idzie zmieniał się jego pogląd na życie i sprawy z nim związane. Koniec jednego i oczekiwanie na początek nowego budzi niepokój przed nieznanym i po części właśnie z tych niepokojów rodzą się nowe motywy w literaturze. Odnajdujemy je właśnie, m.in. w tomie Nawiedzony hotel.

Historie  te mają swój specyficzny klimat. Kobiety zazwyczaj są damami w opresji, zależnymi od mężczyzn łotrów lub honorowych gentelmanów. Zdarzają się jednak i takie, które są fatalne; pozbawiają mężczyzn majątku, zdrowia, a nawet życia, tak jak tajemnicza Claudia Narrone w Nawiedzonym hotelu. 
W dziwaczny sposób  zmarli potrafią się upomnieć o swoje prawa i przekazać żywym wiadomość z zaświatów, a nawet nad nimi czuwać, tak jak to mamy pokazane w opowiadaniu Pani Zant i duch. 
Zabawny może się wydawać fakt, że często charakter człowieka można odczytać już z samej jego twarzy, co pozytywni bohaterowie mocno odczuwają. 
Bardzo popularnym motywem, który powtarza się w niemal każdym opowiadaniu są przeczucia. Nie jest to konkretne przepowiadanie przyszłości (z wyjątkiem opowiadania Dziewiąta), a raczej silne wrażenie, że stanie się coś bardzo złego, albo że akurat tej konkretnej osobie na pewno nie można ufać, tak jak to mamy w Wyśnionej kobiecie, Pannie Jeromette i pastorze czy Nawiedzonym hotelu. Bywa, że źródłem, z którego bohaterowie czerpią wiedzę są prorocze sny, często śnione na długo przed danym wydarzeniem. 
Bohaterowie tych historii mogą się początkowo wydać banalni: kobiety mdleją i rumienią się lub bledną na zawołanie, mężczyźni przeważnie służą im swoim silnym ramieniem, a jedyna czułość jakiej można się tu doszukać to prośba żony do męża o pocałunek. 
Najczęściej dobro wygrywa, a zło zostaje ukarane, choć bywa, że ucierpią na tym niewinni, zupełnie jak w prawdziwym życiu. 
Temat modernizmu należał do grupy moich ulubionych na studiach i być może dlatego podeszłam do lektury z tak dużym sentymentem. Ta ulotność epoki wiktoriańskiej, damy w woalach i mężczyźni, kierujący się przeważnie honorem, a dla smaczku skrytobójstwo, duch czy nawiedzony pałac, czegóż chcieć więcej od dobrej książki? 
Nawiedzony hotel to przyjemny powiew belle epoque. Polecam. Nie tylko koneserom, ale też tym, którzy chcieliby się dowiedzieć, jak kiedyś wyglądało opowiadanie grozy i co najbardziej przerażało naszych przodków. 

Dziękuję!

2 komentarze:

  1. Coś w moich klimatach ! Może kiedyś znajdę czas żeby po nią sięgnąć :)

    Zapraszam również do siebie :)
    http://poczytajmycos.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.