sobota, 1 sierpnia 2015

John Green: Papierowe miasta

Autor:  John Green
Tytuł: Papierowe miasta
Stron: 400
Wydawca: Bukowy Las







Do przeczytania Papierowych miast zachęcił mnie trailer filmu, który właśnie wchodzi na ekrany kin. Zaciekawiła mnie zwłaszcza sama kwestia zniknięcia jednej z bohaterek. Szybko zabrałam się do czytania i muszę przyznać, że dawno się tak nie ubawiłam, czytając powieść obyczajową. Jednocześnie zaznaczam, że było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Greena, którego do tej pory znałam jedynie z pochlebnych recenzji innych czytelników. 


18-letni Quentin to spokojny chłopak, grzeczny, kochający syn i dobry przyjaciel. Dobrze się uczy, nie opuszcza lekcji w szkole, nie sprawia rodzicom problemów wychowawczych. Czyniąc go narratorem tej historii, autor wyposażył go w błyskotliwość, dystans i autoironię, dzięki czemu lektura książki jest naprawdę przyjemna. 
Niemal od zawsze Q kocha się w swojej szkolnej koleżance Margo, która jest też jego sąsiadką. Kiedyś nawet się razem bawili, ale potem poszli do liceum i ich drogi się rozeszły. Margo jest tą, z którą wszyscy chcą się przyjaźnić, którą wszyscy podziwiają i która robi niezwykłe rzeczy. Q jest po prostu zwyczajny. 

Wiosna. Niebawem Q i jego rówieśnicy kończą szkołę. To zamknie pewien etap w ich życiu, więc z niepokojem, ale i ekscytacją oczekują balu maturalnego, egzaminów, dyskutują, o tym na jakie studia się wybiorą. 
Pewnej nocy do okna Q, jak za dawnych czasów, puka Margo i prosi chłopaka, by był jej kierowcą. Dziewczyna oznajmia, że ma listę zadań do wykonania. Zafascynowany i zakochany chłopak godzi się i tak zaczyna się szalona eskapada, która prowadzi przez supermarkety do domów ich kolegów  i koleżanek, którzy w ten czy inny sposób Margo podpadli. 
Po powrocie do domu Quentin naiwnie myśli, że od tej pory wszystko się zmieni w jego relacjach z Margo, tymczasem po kilku dniach okazuje się, że dziewczyna zniknęła bez śladu. Ponieważ jednak nie jest to jej pierwszy taki wyskok, a Margo jest pełnoletnia, rodzina nie może nic zrobić, jak tylko czekać, aż Margo łaskawie postanowi wrócić do domu. Czy jednak wróci?

Pomyli się ten, kto uzna, że oto czeka go kryminalna historia z trupem w szafie. Nic bardziej błędnego. 
Gdy mijają kolejne dni, a po Margo ani śladu, swoistym wyzwaniem lub jak kto woli obsesją Q, staje się odnalezienie Margo. Wspólnie z najlepszymi kolegami: Benem i Radarem oraz bliską koleżanką Margo, Lacey, bohaterowie starają się ustalić miejsce pobytu dziewczyny. Drobiazgowe poszukiwania polegające tak naprawdę na poznawaniu zwyczajów, hobby i zainteresowań Margo, stopniowo ułożą się w większy plan, nad którym dziewczyna musiała pracować od miesięcy. Czy Q odnajdzie Margo? Czy odnajdzie to, czego szuka? 

Jestem bardzo mile zaskoczona. Przede wszystkim książka jest zabawna, choć często ten humor opiera się na rzeczach drobnych, takich jak wzajemne relacje nastolatków, pozycja towarzyska w szkole, czy dziwne niekiedy zajęcia bohaterów (edytowanie Omniklopedii, czy kolekcjonowanie czarnoskórych świętych Mikołajów).  Umiejętność pokazania rzeczy zwyczajnych w takim świetle, aby bawiły, uważam za swoisty kunszt i widzę, że John Green jest w tym naprawdę dobry. 
Zabawni i sympatyczni są bohaterowie i naprawdę nie da się ich nie lubić. 
No i jest jeszcze warstwa psychologiczna. Na przykładzie Q i jego przyjaciół widzimy, że często poznawanie innych prowadzi nas do lepszego poznania siebie. Przekonujemy się na co nas stać i co jest dla nas ważne. Q uparcie goni za dziewczyną, w której się beznadziejnie kocha,  przy okazji, jak sam mówi, stworzy parę niemożliwą (Lacey/Ben), zmieni swoją pozycję w szkole oraz swoje podejście do wielu spraw.
Spokoju nie daje mi osoba Margo, której mimo starań, nie mogłam polubić. Niespokojny duch, który nie może sobie znaleźć miejsca i którego żaden stan rzeczy nie zadowala, bez słowa ucieka z domu i przez miesiąc nie dzwoni do rodziny ani przyjaciół, nie daje choćby najmniejszego znaku życia. Przed ucieczką oczywiście włamuje się na konto rodziców i bierze sobie trochę gotówki, bo przecież potrzebuje. Nie widzi sensu w skończeniu szkoły, ani podejmowaniu studiów, bo wszystko jest takie papierowe. 

Rozumiem dobrze, co autor chciał przekazać i że najczęściej ludzie, przy bliższym poznaniu, okazują się zupełnie inni niż myśleliśmy; trudniejsi w obyciu, z wadami. Poszukiwanie Margo to także pewna podróż w dorosłość, w której często tracimy złudzenia, a nasze wyobrażenia okazują się zupełnie, zupełnie inne od faktycznego stanu rzeczy. 

Polubiłam sposób pisania i prezentowania rzeczywistości przez Johna Greena i z pewnością sięgnę po jego inne powieści. Tymczasem zachęcam do zapoznania się z powieścią Papierowe miasta
A może już ją znacie? Jakie były Wasze wrażenia?

6 komentarzy:

  1. To moja 2 ulubiona powieść Greena, choć generalnie wszystkie lubię. Uważam, że to świetna książka, a najnowsza ekranizacja to kawał dobrej roboty, również polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedna z jego lepszych książek. Mi się spodobała i bardzo polubiłam bohaterów ;)

    zapraszam http://secondlife-books.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytam jeszcze przed wizytą w kinie;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czas przeczytać i zaraz później obejrzeć film. ;)
    Pozdrawiam. :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Tego autora czytałam do tej pory 3 książki, w sumie żadna mnie jakoś szczególnie nie zachwyciła, ale dam jeszcze szansę ,,Papierowym miastom".

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta historia jakoś nie przypadła mi do gustu. Końcówka strasznie mnie wkurzyła! Grr... Ale za to humor w książce był genialny. Nie raz wybuchłam po prostu śmiechem.
    Wydaje mi sie, że film bedzie lepszy. Soundrack jest genialny podobno :) Wiec z niecierpliwością czekam.

    http://papierowa-kraina.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.