czwartek, 20 sierpnia 2015

K. Bromberg: W zderzeniu z miłością

Autor: K. Bromberg
Tytuł: W zderzeniu z miłością
Cykl: Driven, t.3
Stron: 504
Wydawca: Helion





Czy związek grzecznej dziewczyny o typowo samarytańskich pobudkach, na wskroś dobrej i kochającej  z egoistą, playboyem, ukrywającym mrok w duszy ma szansę przetrwać? Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że jedyne co ich może połączyć, to szybki seks bez zobowiązań, a potem nagłe rozstanie. On szybko by zapomniał, ona za to cierpiałaby bardzo długo, bo mimo że niczego jej nie obiecywał, to oczywiście od razu zdążyła się w nim zakochać. 
Jeśli jednak przyjrzeć się temu wszystkiemu bliżej, to można zaryzykować stwierdzenie, że być może istnieje pewna szansa na romantyczny happy end. 

Drugi tom serii zakończył się bardzo dramatycznie; Colton miał poważny wypadek na torze. Autorka pozostawiła Rylee i czytelnika z ogromnym dylematem. W to, że bohater przeżyje nikt nie wątpił, ale co będzie z nim dalej, w jakim stanie będzie i jak ułożą się jego relacje z Rylee, której przecież wyznał wreszcie swoje uczucia? Takie zakończenie nie pozostawia czytelnikowi wyjścia, po prostu sięga się po część trzecią i zaczyna czytać. 

Trzeci tom serii jest największy objętościowo i myślę, że wynika to ze starań autorki, która chciała, jak sama pisze w końcowym posłowiu, sprostać wymaganiom czytelników, przedstawić historię rzetelnie i zgrabnie rozwiązać wszystkie wątki. Pomysłów miała całkiem sporo, no i wyszła z tego 500-stronicowa powieść, ale trzeba przyznać, że mimo takiej objętości nudzić się nie dało. 
W tomie trzecim obserwujemy zatem liczne komplikacje w związku Rylee i Coltona, którzy teraz już jako para będą musieli im stawić czoło. Nie znaczy to jednak, że między tą dwójką jest już słodko, romantycznie i gładko. Będą oczywiście ostre sprzeczki, niedomówienia i przykre słowa. Będą obawy i rozdrapywanie ran, ale wszystko to wejdzie już na zupełnie nowy poziom, bo od tej pory będą się zajmować tym wszystkim razem. 

Oprócz tragicznych ran z dzieciństwa, Colton dostanie w wypadku nowe, z którymi też będzie musiał się uporać. Luki w pamięci, niesprawna ręka i strach przed ponownym wejściem do samochodu czy na tor, sprawią, że będzie równie ciężki w obyciu, jak wcześniej, a może nawet jeszcze bardziej, o ile to w ogóle możliwe. Rylee z godną podziwu cierpliwością, ale i większą stanowczością niż dawniej  będzie go wspierać i kochać. 
Dwójka głównych bohaterów przechodzi naprawdę dużą przemianę. Rylee z cichej myszki, którą wcześniej była, ewoluuje wręcz do lwicy, która wściekle broni bliskich w obliczu zagrożenia i nie chodzi tu tylko o Coltona, ale też o chłopców z Domu. 
Colton natomiast z cynicznego bawidamka, który przygodnym seksem stara się zagłuszyć wewnętrzny ból, nagle zaczyna myśleć o rzeczach, na których wspomnienie jeszcze nie tak dawno wpadał w gniew pomieszany z paniką. Zanim jednak do tego dojdzie bohater będzie musiał uporać się z przeszłością, odbyć kilka szczerych, bolesnych rozmów, trochę się pociskać, jak to ma we zwyczaju i zwyczajnie o siebie powalczyć. A naprawdę ma dla kogo. Adopcyjnej rodziny można mu tylko zazdrościć, a Becksa, (przyjaciela i brata w jednym), no cóż... Becks jest po prostu wspaniały. 

Finałowy tom trylogii pokazuje wychodzenie bohatera z murów, które, powodowany lękiem, wstydem i poczuciem winy, wybudował wokół siebie przez lata. Nie dzieje się to z rozdziału na rozdział, jak za dotknięciem różdżki, czy wciśnięcia pstryczka. To długi proces, który najprościej opisują słowa: jeden krok do przodu, dwa kroki w tył. W tomie trzecim udaje się, choć w części, wyobrazić sobie (bo żeby dokładnie zrozumieć, to chyba niemożliwe), z jakim ogromnym ciężarem na co dzień i w kontaktach międzyludzkich musi borykać się ktoś, kto w dzieciństwie przeżył to, co Colton. W świetle tego uzasadnione są huśtawki nastrojów, niewchodzenie w związki i notoryczne odpychanie od siebie kochających ludzi. 

Narratorką powieści przeważnie jest Rylee, ale od czasu do czasu autorka oddaje głos Coltonowi, który na swój czasami szczeniacki, często wulgarny sposób, opowiada co też się obecnie dzieje w jego głowie i sercu. Dzięki temu cała historia jest pełniejsza i niejednostronna. 

Myślę, że trylogia może przypaść do gustu dwóm grupom czytelników. Jeśli ktoś lubi dużą liczbę scen erotycznych z dokładnymi opisami, to, nie licząc części pierwszej, bo tam w sumie nie było tego dużo, będzie lekturą usatysfakcjonowany. Jeśli natomiast czytelnik lubi zajrzeć pod powierzchnię, tego co niby oczywiste i poszukać tam dramatu psychologicznego, to też powinien być zadowolony. A jeśli ktoś lubi i jedno i drugie, (to w sumie wychodzą teraz trzy grupy), to trylogię Driven musi przeczytać obowiązkowo.


Wyścigowa trylogia Driven 

2 komentarze:

  1. Poszukam I tomu, a później kolejnych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wychodzi na to, że obowiązkowo muszę przeczytać tę trylogię :) Ciekawe, czy będzie dostępna w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.