środa, 16 września 2015

J. K. Rowling: Harry Potter i Zakon Feniksa

Autor: J. K. Rowling
Tytuł: Harry Potter i Zakon Feniksa
Cykl: Harry Potter t.5
Stron: 959
Wydawca: Media Rodzina




Wszystko poszło nie tak. Zwycięstwo w Turnieju Trójmagicznym mogło oznaczać wszystko, ale nie śmierć jednego z uczestników, a już na pewno nie powrót Sami Wiecie Kogo czyli Lorda Voldemorta. 
Harry spędzający kolejne wakacje u Dursleyów nie może zapomnieć o tym, co wydarzyło się na starym cmentarzu. Z napięciem oczekuje też jakiegoś znaku lub drobnej choćby informacji, że Voldemort wrócił, że on Harry Potter nie wymyślił sobie tego wszystkiego tylko po to, by znowu o nim mówiono i by stał się popularny. Jednak nic takiego się nie dzieje; w mugolskich wiadomościach nie pojawia się choćby słowo, na tak wyczekiwany przez Harry'ego temat. Dodatkowo chłopak czuje się odcięty od nurtu wydarzeń i przyjaciół, którzy, ma takie wrażenie, odzywają się do niego w tonie bardzo ogólnikowym. 

Zupełnie jakby na złość, kolejne wydarzenia tylko utwierdzają bohatera w przekonaniu, że coś jest nie tak. Oto na Privet Drive pojawiają się Dementorzy! Harry działający w obronie własnej i Dudleya zostaje oskarżony o nieuzasadnione użycie czarów. Czy naprawdę zostanie wyrzucony z Hogwartu, a jego różdżka zostanie złamana?

Piąty tom przygód Harry'ego zaczyna się poważnym i niebezpiecznym akcentem, ale w zupełnie innym stylu niż czytelnik mógł oczekiwać. Podobnie jak główny bohater mogliśmy myśleć, że skoro Voldemort wróci, to zacznie się wojna, a tymczasem, póki co, trwa cisza. Dlaczego? Tego na razie nie wiemy i jeszcze przez jakiś czas pozostanie to tajemnicą. 
Po przesłuchaniu w Ministerstwie Magii Harry wraca do szkoły, ale i tam z gorzkim uczuciem zawodu spotyka same zmiany. 
Przede wszystkim profesor Dumbledore ignoruje Harry'ego, co po kilku latach życzliwego traktowania, bardzo chłopca boli. Przedłuża się nieobecność Hagrida, który nie wiadomo dokąd pojechał. Jednak najgorszy jest nowy nauczyciel obrony przed czarną magią. Tak, profesor Dolores Jane Umbridge na mnóstwo sposobów zalezie za skórę nie tylko uczniom, ale też nauczycielom i innym mieszkańcom zamku. 
Harry będzie doświadczał tajemniczych wizji oraz mocniej odbierał nastroje i emocje Czarnego Pana. Znajdzie się też nieoczekiwanie w roli nauczyciela i okaże się w tym całkiem niezły.

Co fajnego i godnego pochwały jest w tomie piątym? 
Po pierwsze genialna kreacja postaci Umbridge, która to jest synonimem złośliwości, wredności, rasizmu  i szowinizmu. Czytelnik nie cierpi jej od samego początku, od różowych sweterków począwszy, przez zdjęcia kotków, aż po ropusze oczy. Jednak jak paskudna by nie była, jest tak prawdziwa i rzeczywista, że aż wspaniała. Mamy takich ludzi wśród nas, przekonuję się o tym czasami, być może dlatego tym razem tak ją odebrałam. 
Po drugie nastawienie ministerstwa i manipulowanie opinią publiczną. Robi się wszystko, byle tylko nie przyznać, że Voldemort wrócił, w efekcie Harry wychodzi na chorego psychicznie lub z chorobliwymi tendencjami do zwracania na siebie uwagi. Z jednej strony obnaża to miałkość systemu i kierowanie się osobistymi pobudkami przez rządzących. Z drugiej strony w takiej postawie jest sporo logiki. Voldemort uosabiał wszystko, czego się bano, trudno teraz, opierając się na słowach jednego piętnastolatka, uwierzyć, że ktoś, kogo uznawano za nieżyjącego, nagle ożył i wrócił. Tym bardziej, że Harry nie wygląda na wiarygodne źródło. 
Oprócz tego w ciekawy i dobitny sposób pokazano, jak ministerstwo miesza się w sprawy Hogwartu, nie mając zielonego pojęcia o tym, jak szkoła działa od wewnątrz i że uczniowie, nauczyciele i cala reszta, to nie fabryka guzików, ale ludzie z krwi i kości. Krótkowzroczność i obłuda Umbridge doskonale to pokazuje. 

Ponadto postaci poznane w poprzednich tomach zyskują nowy wymiar. Ponownie spotkamy Syriusza, Lupina, Moody'ego. Hermiona i Ron dadzą się poznać w nowych dla nich rolach. Nowy poziom odjechania zaprezentuje Luna Lovegood. Pewnie już nadużyję tu słowa genialna, ale kreacja Luny, nieco zamyślonej, błądzącej w chmurach dziewczyny, bardzo mocno zapadła mi w pamięć, raz, że dzięki niej wiele razy się śmiałam, a dwa, że udowodniła, że co jak co, ale serce ma na właściwym miejscu. 
Harry tymczasem przeżyje poważne rozterki miłosne i przekona się, że dziewczyny są naprawdę trudne. 

Ku mojej wielkiej uciesze, w książce dwa razy pojawił się akcent polski. Raz, gdy Hagrid mówi o przekraczaniu polskiej granicy, a dwa, gdy wspomina się wybitnego gracza w quiditchu Władysława Zamojskiego. 
Co jeszcze? 
Bliźniacy Weasleyowie dadzą czadu i to nie raz. Irytek wespnie się na wyżyny złośliwości, a profesor Snape ujawni nieco ze swojej młodzieńczej szkolnej przeszłości.
Wreszcie, po długim okresie sekretów, dowiemy się, co łączy Harry'ego z Czarnym Panem i co na ich temat mówi, wygłoszona przed laty przepowiednia. Prawda ta okaże się dla głównego bohatera zatrważająca.

Piaty tom serii jest utrzymany w dojrzałym, poważnym tonie powieści już dla nieco starszych czytelników. Srogie są kary dawane uczniom przez Umbridge, okazuje się też, że pewnych rzeczy mimo chęci, przeskoczyć się nie da. Ginie też jeden z głównych bohaterów, co dla Harry'ego będzie wielkim ciosem. Jest poważnie, groźnie, co raz się wydarzy, nie może się odstać. Mało tego, zbliżająca się wojna pochłonie kolejne ofiary, a naszych bohaterów zmusi do trudnych wyborów.
Mimo wyżej wspomnianych poważnych wątków, autorka umiejętnie przeplata je z wątkami zabawnymi lub błahymi. Nadal będzie dużo śmiechu z drobiazgów i zaskakujących sytuacji, w czym dużą rolę odegrają przebojowi bliźniacy, a nawet sama Hermiona.
Czym jest tytułowy Zakon Feniksa? Co to takiego Gwardia Dumbledora? Jakie sekrety kryją się w Departamencie Tajemnic? Na te i inne pytania odpowiedź da piąty tom serii. 
Harry Potter i Zakon Feniksa zapewnia czytelnikowi godziwą porcję rozrywki, trzyma w napięciu, kiedy trzeba bawi, a kiedy trzeba wyciska łzę z oka. Powieść trzyma poziom swoich poprzedniczek, dlatego jestem bardzo zadowolona z lektury.

4 komentarze:

  1. Harry <3 Smak dzieciństwa się przypomina :D Swoją drogą uważam ten tom za najlepszy z całej serii :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedna z tych części serii, do których wracam najchętniej. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Od piątej części zaczyna się prawdziwa akcja :) płakałam jak głupia, gdy Syriusz umarł...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wierzę, że umknął mi fragment o przekroczeniu polskiej granicy...

    OdpowiedzUsuń

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.