sobota, 31 października 2015

Scott Westerfeld: Wyjątkowi

Autor: Scott Westerfeld
Tytuł: Wyjątkowi
Seria: Brzydcy, t.3
Stron: 328
Wydawca: Egmont





Wyjątkowi to trzeci i finałowy tom trylogii Scotta Westerfelda. Wiem, że istnieją jeszcze dwie inne książki z tego uniwersum, ale traktują one już o innych bohaterach. 
Główna bohaterka cyklu Tally Youngblood przypomina trochę królika doświadczalnego w laboratorium okrutnej doktor Cable. Dziewczyna jest jedyna w swoim rodzaju, bo jej mózg samoistnie potrafi uwolnić się z okowów pustogłowia, w jakie człowiek wpada, stając się Ślicznym. 



Finał części drugiej kończy się dość zaskakująco dla głównej bohaterki. Kiedy wraz z grupą przyjaciół podjęła ucieczkę do Nowego Dymu, nie wzięła pod uwagę tego, co może zrobić jej najlepsza przyjaciółka Shy. A ta zraniona i odrzucona, próbuje w inny sposób pobudzić swój mózg do trzeźwego myślenia, mianowicie za pomocą cięcia się. To pierwszy krok na drodze do stania się Wyjątkową. 
Wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby nie choroba Zane'a. To dla niego Tally zdecydowała, że da się złapać, w nadziei, że ukochany zostanie wyleczony. 

W tomie drugim czytelnik przyglądał się beztroskiemu życiu Ślicznych, którzy bawią się, imprezują, płatają nieszkodliwe figle i do głowy im nie przyjdzie, by robić cokolwiek poza tym, co jest bardzo na rękę ekipie rządzącej. Obywatel, który się bawi, nie wywoła wojny, bo raz, w ogóle o tym nie pomyśli, dwa, nie ma w sobie agresji. Jest zwyczajnie głupiutki, naiwny i nie chce mu się podejmować żadnych poważnych decyzji. Ale na tym eksperymenty doktor Cable nie zakończyły się. Przecież w każdej społeczności znajdą się tacy, którzy nie chcą przejść operacji, bo wolą wyglądać tak jak ich natura stworzyła, a także żyć wedle własnego sumienia w Głuszy. Takie podejście jest rzecz jasna zagrożeniem dla porządku społecznego, więc potrzebni są strażnicy i tu właśnie na arenę wkraczają Wyjątkowi. 
O ile Śliczni nie stanowią zagrożenia, bo nigdy nie wpadną w gniew, nie będą agresywni, o tyle Wyjątkowi, to już zupełnie inna sprawa. Ci genetycznie zmodyfikowani i zbudowani z nowoczesnych, supertrwałych materiałów, agenci, bardziej przypominają maszyny do zabijania, niż ludzi. Superszybcy, odporni na zranienia, brutalni i wytrwali, nie mają sobie równych. Są po prostu Wyjątkowi, są nadludźmi. 
Tego właśnie Tally chciała uniknąć, jednak nie było jej to dane. 

Gdy spotykamy bohaterkę na początku trzeciego tomu, jest już członkiem ekipy Shy i Wyjątkowych Nacinaczy. Czy jest zadowolona i szczęśliwa? 
Nie do końca. Nie może pokonać uczucia pewnego dyskomfortu, oprócz tego tęskni za Zane'm. Sądzi, że gdy ukochany dołączy do grupy Wyjątkowych, już wszystko będzie dobrze i na swoim miejscu. Dlatego, gdy nadarza się okazja, postanawia do niego pojechać. Czy jednak Zane, po tak poważnym uszkodzeniu mózgu, będzie dawnym sobą? Czy w ogóle będzie chciał dołączyć do Nacinaczy? Tally może się mocno zawieść. 
Tymczasem do miasta Nowych Ślicznych przenika coraz więcej Dymiarzy, a wraz z nimi lek, na pustogłowie. Zmiany w społeczeństwie są nieuniknione. 
Wprowadzając w życie szalony plan, Tally przekonuje się, że są inne miasta, które funkcjonują całkiem dobrze, bez przymusu operacji. Dlaczego zatem Miasto Nowych Ślicznych posunęło się aż tak daleko w zmienianiu DNA ludzi? 
Czy znowu potrzebna jest wojna, by zmienić zastany od trzech wieków porządek? A może wystarczy iniektor podany właściwej osobie? 

Do pewnego momentu książkę czyta się dobrze i muszę przyznać, że postaci Wyjątkowych, autor wykreował mistrzowsko. Za to bardzo nie podobało mi się potraktowanie postaci Zane'a, zupełnie jakby autor nie wiedział co zrobić z nim i Davidem. Uważałam sprawę za jasną do połowy trzeciego tomu, ale potem..., no cóż. Pomimo niesmaku jestem w stanie przymknąć na to oko, gdyż i tak wątek romansowy, był tu jedynie tłem dla ważniejszych wydarzeń.
Ostateczny wybór Tally co do jej dalszej drogi życiowej, rozumiem. Właściwie inaczej postąpić nie mogła. 
Pomimo pewnych niedociągnięć, spowodowanych brakiem pomysłu na poprowadzenie postaci, trylogia Brzydcy jest godna uwagi. Ma co prawda fatalne okładki, ale nie trzeba się nimi zrażać. Motyw pogoni za urodą i fizycznym pięknem, połączony z negatywną utopią, całkiem dobrze się broni i nieźle prezentuje. 

Tydzień spędzony z trylogią Brzydcy mogę zaliczyć do udanych i spokojnie polecić młodszym czytelniczkom, które być może patrząc krytycznie w lustro chciałyby siebie zmieniać. Być może Tally i jej przyjaciele, przekonają je, że warto lubić siebie takim, jakim się jest.


Trylogia Brzydcy 
Brzydcy | Śliczni | Wyjątkowi
 

2 komentarze:

  1. Fajnie, że książka niesie tak ważny morał dotyczący akceptacji siebie, ale sama trylogia jakoś niespecjalnie mnie przyciąga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm, jakoś fabuła mnie nie zainteresowana, bym sięgnęła po pierwszą część. Do tego bohaterowie, z którymi autor nie do końca wie, co powinien zrobić nie brzmią interesująco.

    OdpowiedzUsuń

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.