Tytuł: Układ
Stron: 464
Wydawca: Zysk i S-ka
Kiedy zobaczyłam okładkę, pomyślałam, że to jakieś banalne romansidło i szybko o niej zapomniałam. Jakiś czas później przypadkiem przeczytałam dość rzeczową recenzję, która stwierdzała, że choć historia jest dość standardowa, to postaci są tak sympatyczne i normalne, że poczułam się przekonana do lektury. I faktycznie. Teraz cieszę się, że jednak po książkę sięgnęłam i czekam niecierpliwie na kolejne części cyklu, opowiadające o losach przyjaciół głównych bohaterów. Fakt, że perypetie Hannah i Garretta zamykają się w jednym tomie, tylko dodatkowo przemawia na korzyść tej książki.
Rzecz dzieje się w uczelnianym światku.
Nie ma tu podziału, a przynajmniej nie tak silnego, na: on - silny, emanujący męskością i ona - omdlewająca heroina. Przyznaję, że do pewnego momentu jest to fajne i nawet bawi, ale gdy wchodzi w schemat znany czytelnikom z takich powieści jak cykl After czy Piękna katastrofa, gdzie miłosne uniesienia wręcz kłócą się z głupimi dylematami, zaczyna to w końcu złościć.
Hannah i Garrett studiują na tej samej uczelni, ale obracają się w różnych kręgach znajomych i przedmiotów. Ona skupia się na nauce, pracy, która pomaga się jej utrzymać oraz na śpiewaniu, które jest jej wielką pasją. On to gwiazda drużyny hokejowej i choć jest dość bystry i oceny ma niezłe, średnia jest mu potrzebna tylko do tego, by mógł grać. Swoją przyszłość wiąże z hokejem i nie widzi dla siebie innej alternatywy. Dlatego, gdy z filozofii otrzymuje za niską ocenę, a groźba przesiedzenia sezonu na ławce rezerwowej staje się namacalna, Garrett postanawia, że musi mieć korepetytorkę. Wybór pada na Hannah, która otrzymała z testu najwyższą ocenę. Początkowo trudno im się dogadać, bo ich światy trochę się różnią, ale z czasem okazuje się, że mają wspólne zainteresowania oraz bagaż z przeszłości, który łatwiej będzie im nieść wspólnie.
Z tego, co napisałam powyżej wynika, że fabuła powieści nie jest żadnym odkrywczym novum. Każde z bohaterów ma swoją tajemnicę, która w jakiś sposób determinuje ich obecną sytuację i choć częściowo już to przepracowali, bo minęło sporo czasu, blizny zostały. Nie chcę tutaj zdradzać zbyt dużo, więc zostawię już fabułę, a napiszę o tym, co mi się bardzo podobało.
Nie da się nie lubić zarówno Hannah, jak i Garretta. Są sympatyczni i zwyczajni. Nie znajdziemy w tej książce dylematów, ciągnących się na kilkanaście stron, czy ma zadzwonić, czy nie, czy ją/jego pocałować czy nie i rozpamiętywania, jak było. Autorka przedstawia kilkanaście drobnych sytuacji, które stopniowo, acz naprawdę nienachalnie, zbliżają do siebie bohaterów, a kiedy już ich zbliży, każe im trochę popracować nad związkiem, zamiast ich nieustannie skłócać i ponownie namiętnie godzić.
Bardzo zabawne są dialogi oraz drugi plan czyli przyjaciele Hannah i Garretta. Ten drugi plan zresztą stopniowo wyjdzie na plan pierwszy w kolejnych tomach. Szybko okazuje się bowiem, że koledzy Garretta z drużyny, to naprawdę fajne chłopaki, więc totalnym zaniedbaniem ze strony autorki, byłoby niedopisanie dla nich wciągających zakończeń miłosnych. Czekam na nie bardzo niecierpliwie.
Powieść Elle Kennedy zagwarantowała mi bardzo miłe popołudnie i mogę tylko żałować, że nie sięgnęłam po nią wcześniej. Polubiłam bohaterów i bezpretensjonalny, swojski styl opowiadania autorki. Jeśli ktoś szuka dla siebie fajnej historii miłosnej, zabawnej i bez łzawo-głupawych rozwiązań, z czystym sumieniem polecam Układ. To naprawdę porządna powieść z gatunku young adult.
Już dawno nie miałam do czynienia z historiami miłosnymi... Wypadałoby to nadrobić:D
OdpowiedzUsuńKsiążka czeka na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńKocham Garretta miłością wieczną i wielką ;) To jedna z najlepszych książek tego roku.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to lektura idealna na wiosenne popołudnie. :)
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja przekonuje mnie, bym pogoniła koleżankę i pożyczyła od niej tą powieść ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie ;)
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/
Widać, że czytadło, aczkolwiek nie wiem czy dla mnie...
OdpowiedzUsuń