niedziela, 22 maja 2016

Hampton Sides: W królestwie lodu

Autor: Hampton Sides
Tytuł: W królestwie lodu
Stron: 486
Wydawca: Rebis







Nieznane lądy fascynowały ludzi już od dawna. Właściwie, gdy tylko w człowieku narodziła się chęć odkrywania świata, tym samym narodziły się pierwsze wyprawy i odkrycia geograficzne. Historia i doświadczenia znanych podróżników pokazały, że odkrywanie nowego szybko przeradza się w coś w rodzaju nałogu i staje się celem i  sensem życia, a nawet sposobem na to życie. 



Biegun Północny był jednym z takich miejsc. Ludzka ciekawość wciąż rosła i mimo kilku nieudanych prób, nie brakowało chętnych, by podjąć wyzwanie. 
W królestwie lodu jest relacją z takiego wyzwania, próby dotarcia na Biegun Północny w roku 1879  i gdy tylko zobaczyłam okładkę książki zelektryzował mnie nie tylko opis treści, ale sama ilustracja okładkowa. 
Minionego lata triumfy wśród czytelników święcił Terror Dana Simmonsa. Być może dlatego możliwość poznania kolejnej tego typu historii tak mocno podziałała na moją wyobraźnię. 
Od razu należy jednak zaznaczyć, że Terror i W królestwie lodu to pozycje zupełnie innego gatunku, a więc niosące ze sobą zupełnie inne treści oraz inny ciężar. 
Terror (swoją drogą genialna powieść) opowiadał o tragicznych losach dwóch statków, tytułowego Terroru i Erebusa. Ponieważ losy tej wyprawy i jej uczestników bardzo długo były owiane mgłą tajemnicy, swoją historię Simmons oparł na domysłach, zwłaszcza jeśli idzie o losy bohaterów. Oprócz tego fabuła skupiła się na tych czynnikach, które w skrajnych sytuacjach zagrożenia lub walki o byt, ujawniają najgorsze cechy ludzi. Nieodłączny był oczywiście element nadnaturalny typowy dla powieści tego autora. 

W królestwie lodu to historia zupełnie innego kalibru. Po pierwsze kilku uczestników wyprawy przeżyło, oprócz tego zachowały się dzienniki kapitana wyprawy De Longa, a żona kapitana Emma dołożyła do tego swoją cegiełkę w postaci zredagowanych i wydanych przez siebie materiałów męża i pisanych do niego listów. Hampton Sides, prywatnie historyk, miał więc świetną bazę do stworzenia dokumentalnej relacji, która poraża nie tylko drobiazgowością, ale przede wszystkim wnikliwością opisu ogromu przedsięwzięcia, którego podjęli się uczestnicy wyprawy. 

Początkowe rozdziały książki opisują starania George'a De Longa, by wyprawa doszła do skutku. Kapitan poszukuje nie tylko sponsorów, ale też odpowiednich członków załogi. Pomny losów poprzedniej wyprawy, stara się pamiętać o tym, o czym być może zapomnieli jego poprzednicy. Czytamy więc o współpracy z Bennetem, właścicielem nowojorskiego Heralda, który zasponsoruje całą wyprawę, o dokładnym przygotowaniu statku i jego wyposażenia. Jednocześnie już z góry wiemy, że pewne rzeczy nie pójdą tak, jak zakłada De Long, z powodu niedokładności posiadanych map bieguna i fałszywego wówczas przeświadczenia, że gdzieś tam w samym sercu Arktyki, jest Otwarty Ocean Polarny, który nigdy nie zamarza. 
Uwięzienie USS Jeanette w lodzie, a potem jej zatonięcie, zmusza załogę do podjęcia długiej i ryzykownej wędrówki w stronę Syberii. Kolejne rozdziały książki są relacją z tej beznadziejnej i ryzykownej podróży, w której De Longowi i jego towarzyszom przyjdzie się zmierzyć z zimnem, głodem, dolegliwościami fizycznymi i psychicznymi. W bardzo rzeczowy sposób autor opisuje ich desperacką walkę o to, by dotrzeć do ludzkich osiedli i tym samym uratować życie. 

Mimo że książka jest tak naprawdę relacją dokumentem, lektura wcale nie jest nudna. Starcie człowieka z nieznaną i nieprzyjazną przyrodą jest opisane niezwykle fachowo i z ogromnym wyczuciem. 
Polecam gorąco W królestwie lodu nie tylko miłośnikom powieści opartych na prawdziwych wydarzeniach, czy tym lubiącym historie o wyprawach odkrywców. Właściwie każdy czytelnik powinien być zadowolony. Sama też chętnie przeczytałabym więcej podobnych książek. 
Pozycja godna uwagi. Polecam!

Dziękuję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.