środa, 10 sierpnia 2016

Bo zła Mama, to dobra Mama czyli Złe mamuśki

Tytuł: Złe mamuśki
Reżyseria: Jon Lucas, Scott Moore
Scenariusz: Jon Lucas, Scott Moore
Czas trwania: 101 min.







Ile ról społecznych jednocześnie może przyjąć na siebie kobieta? Okazuje się, że mnóstwo i często kosztem samej siebie. 
A jak długo wytrzyma takie obciążenie? To u każdej kobiety wygląda inaczej. 
A co, gdy już nie wytrzymuje? 
Na te pytania w swoim filmie starają się odpowiedzieć twórcy Złych mamusiek. 

Amy Mitchell jest matką i żoną na pełny etat. Od rana do wieczora nic tylko wozi dzieci od szkoły na kolejne zajęcia, oprócz tego psa do weterynarza, robi zakupy, prace domowe swoich dzieci, notorycznie spóźniając się przez to do własnej pracy, w której jest niedoceniana i wyzyskiwana, bo jej szef to młodociany kretyn z przerostem ego. Amy oczywiście ma męża, który, jak sama kobieta określa, jest jak trzecie dziecko. 
I jak tu się równać z perfekcyjną Gwendolyn, która nie dość, że wygląda jakby wyszła z żurnala, to jeszcze jest równie idealnie zaangażowaną przewodniczącą komitetu rodzicielskiego?

Przychodzi jednak taki moment, gdy trzeba powiedzieć dość i wszystko olać. Oczywiście musi być jakaś przyczyna, którą w tym przypadku jest głupkowaty mąż głównej bohaterki. Jedyne co pozostaje głównej bohaterce, to wizyta w barze, gdzie spotka dwie inne równie sfrustrowane i zmęczone mamy. Jedna z nich to Kiki,  stłamszona przez męża młoda matka czwórki małych urwisów, a druga to Carla, hałaśliwa seksoholiczka, która bierze wszystko, co tylko się rusza. 
Od tej chwili będzie bunt i olewka na całego. Dzieci są już duże, więc mogą się nakarmić same, nie wspominając o odrabianiu prac domowych. Z mężem można pójść na terapię, o ile się go jeszcze lubi, a to trudne, bo to leń i erotoman. Kiermasz szkolnych wypieków jest do chrzanu, bo komu chciałoby się piec jakieś ciastka, żeby inne je kupowali?  Czas wreszcie pomyśleć o sobie: napić się w spokoju kawy i poczytać gazetę, zrzucić te koszmarne szpilki i założyć trampki, a jak się ma ochotę to pójść do dyskoteki i poflirtować z kim się chce. 

Komedia Złe mamuśki jest zadziwiająco dobra. Spędziłyśmy z koleżankami zaskakująco miłe popołudnie w sali kinowej niemal tylko dla nas i śmiałyśmy się do rozpuku. Jest głośno, w tle brzmi dużo dobrej, współczesnej muzyki, sporo tu gagów i śmiesznych dialogów, często ostro balansujących na granicy dobrego smaku.
Aktorskie trio Mila Kunis/Kristen Bell/Kathryn Hahn to niezły i wybuchowy tandem. Razem są krzykliwe, wulgarne i wredne, ale tak to już jest, gdy z człowieka wychodzi nagromadzona przez kilka lat frustracja. Grane przez nie bohaterki będą więc używać życia na całego, głównie z udziałem taniego wina. Czy to jednak wystarczy, by wygrać wybory do komitetu z idealnie uczesaną Gwendolyn, która nie gra czysto?

Nie zabrakło i dość oczywistego przesłania. Zapracowana matka i żona, jakby zabiegana nie była, nie przestaje być kobietą, która ma pragnienia i potrzeby, chciałby być doceniana, chwalona i pożądana, co nie jest łatwe, gdy ma się dorastające dzieci, poplamiony żakiet i psa z zawrotami głowy. Jak w tym wszystkim znaleźć złoty środek? Ano okazuje się, że można, o ile tylko człowiek pogodzi się ze świadomością, że bycie perfect jest przereklamowane, a niczego nie nauczy się ten, kto nie popełnia błędów. 

Złe mamuśki to mądry, pomimo kilku zgrzytliwych wyrażeń i gagów, film. Bardzo prawdziwy, choć z pewnością inaczej odbiorą go matki na pełny etat, a inaczej kobiety, które rodzinę dopiero zakładają. Niemniej jednak jest się z czego pośmiać i wychodzi się z kina zadowolonym i z poczuciem, że nie był to zmarnowany czas. 
Polecam gorąco Złe mamuśki. To naprawdę niezły ubaw.

3 komentarze:

  1. Gdybym chodziła do kina, na pewno wybrałabym się między innymi na tą ekranizację. Jednakże nie lubię zbytnio do kina się wybierać, jestem zmuszona podziękować.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Magia słowa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna komedia. Uśmiałam się jak nigdy :) Uwielbiam Carlę a Kiki skradła mi serce :)

    OdpowiedzUsuń

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.