czwartek, 12 stycznia 2017

Indycze perypetie dziękczynne czyli Skubani

Tytuł: Skubani
Reżyseria: Jimmy Hayward
Scenariusz: Jimmy Hayward, Scott Mosier
Czas trwania: 91 min.








Przeznaczenie życiowe indyków nie jest tajemnicą. Wszyscy dobrze wiemy, w jakim celu są hodowane te ptaki. A gdyby tak móc cofnąć czas i zmienić ustalone tradycje? 
Młody indyk Franek, w przeciwieństwie do swoich krewniaków, doskonale wie, po co człowiek hoduje drób. Świadom strasznego końca życia ptaków z farmy, próbuje uświadomić pozostałe ptaki w kurniku, co je czeka. Jednak skupione na jedzeniu indyki, uważają Franka za wariata i wyrzucają go poza obręb kurnika. Jakby ironii było mało, jedyny świadomy indyk, uzyskuje amnestię od prezydenta USA i staje się domowym pupilem jego małej córeczki. Owładnięty pizzą i telenowelami Franek szybko popadłby w apatię i marazm, gdyby nie inny indyk, znacznie bardziej nawiedziony od niego. 
Potężnej postury Olo ma misję. Gwiezdny Indyk nakazał mu cofnąć się w czasie i tak pokierować losami pierwszych osadników, by nie zapoczątkowali jedzenia indyków w Święto Dziękczynienia. 

Co z tego wyniknie? Sympatyczne wariactwo, które fabularnie z pewnością spodoba się dzieciom, a u dorosłych wywoła uśmiech na twarzy. 

Kiedy Franek i Olo, korzystając ze stworzonego przez ludzi prezydenta wehikułu, cofają się w czasie, trafiają do Ameryki pierwszych osadników. Ci ostatni akurat są w dość kiepskiej sytuacji. Zbliża się zima, a ich zapasy się kurczą. Nastroje są napięte. Jak na ironię okazuje się, że całkiem w pobliżu żyje (i ma się całkiem dobrze) spore plemię dzikich indyków. Franek i Olo próbują im pomóc w walce z groźnym Standishem oraz tak pokierować historią, by indyki nie stały się świątecznym daniem głównym dla kolejnych pokoleń Amerykanów. 

Myślę, że dzieciom historia na pewno przypadnie do gustu. Indyki są kolorowe i śmieszne. 
Natomiast sama intryga, jak dla mnie, była nieco zaplątana. Wiadomo, że aby utrzymać klimat bajki dla dzieci, trzeba było poprowadzić fabułę tak, aby indyki nie skończyły na stole. Uważam, że twórcy robili co mogli i może młodszy widz nie zwróci uwagi na taką oczywistość, że jednak dziś te indyki daniem są. POCZĄTEK SPOILERA. Pizza jako rozwiązanie? No tak, w końcu to potrawa uniwersalna. KONIEC SPOILERA.
Nie to mnie jednak zirytowało najbardziej. Nielogiczne było dla mnie eksperymentowanie Franka ze skokami w czasie i cała sprawa z Gwiezdnym Indykiem. Słowem, trochę się tych Frankó za dużo namnożyło. Ale może się czepiam, w końcu to bajka dla dzieci. 

Polskiej wersji  należy się spory plus za dubbing: Cezary Pazura jako Franek i Piotr Fronczewski jako dobroduszny Olo stworzyli fajny duet, którego przyjemnie się słuchało. 
Oprócz tego jest kolorowo, hałaśliwie, z posmakiem historii. Uważam, że jak na historię dla dzieci, w sam raz. 

4 komentarze:

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.