poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Anna Hope: Sala balowa

Autor: Anna Hope
Tytuł: Sala balowa
Stron: 304
Wydawca: Świat Książki








Miłość to szalony, nieobliczalny żywioł. Pojawia się znienacka i porywa człowieka z siłą wodospadu. Wielu mówi, że potrafi pokonać wszystko, nawet śmierć.       A czy potrafiłaby wyrwać człowieka z okowów szaleństwa? W myśl teorii autorki powieści Sala balowa, tak.

Sharston w hrabstwie Yorkshire to olbrzymi szpital o charakterze zamkniętym. Blisko 2 tysiące pacjentów to najcięższe i nie rokujące na wyzdrowienie przypadki. Jest rok 1911 i mimo, że to początek nowego wieku, to na temat ludzkiej psychiki i tajników ludzkiego mózgu, medycyna wie śmiesznie mało. Wszystkie zachowania nieakceptowalne społecznie u kobiet, tłumaczy się histerią czyli przemieszczającą się po kobiecym ciele macicą. Każdą zmianę nastroju czy drobne objawy apatii zalicza się do kategorii upośledzenia umysłowego. Jedynym zaś lekarstwem winna być całkowita sterylizacja chorego. Dziś może się nam to wydawać oburzające, czy absurdalne, bo przecież pacjent ma prawo do samodzielnego decydowania o własnym zdrowiu, wtedy jednak postrzegano to zupełnie inaczej. 

Fabułę przedstawiono z trzech perspektyw: dwójki pacjentów i jednego lekarza, dzięki czemu mamy wgląd w obie strony barykady. 
Gdyby spojrzeć na sytuację pacjentów, widać, że kobiety mają zdecydowanie trudniej. Nie wolno im wychodzić poza obręb murów, co już samo w sobie wstrzymuje proces powrotu do zdrowia, brak świeżego powietrza i słońca, jest dla wielu kobiet zabójczy. Oprócz tego ciężko pracują, o ile pozwala na to ich zachowanie, na przykład w pralni, gdzie odór chemikaliów jest dla nich bardzo szkodliwy. Mężczyźni traktowani jako darmowa siła robocza mogą wychodzić na zewnątrz, gdzie albo pomagają przy żniwach okolicznym rolnikom, albo kopią groby dla innych pacjentów. Jednak dzięki pobycie na świeżym powietrzu wielu z nich znacznie lepiej znosi pobyt w szpitalu. 

Ella i John są pacjentami szpitala od stosunkowo niedawna. Spotykają się przypadkiem dzięki przedsięwzięciu nowego lekarza, który postanawia sprawdzić, jak muzyka klasyczna może wpłynąć na pacjentów. Charles Fuller kompletuje orkiestrę i w piątkowe wieczory organizuje coś w rodzaju potańcówek. To tam spotykają się bohaterowie: ona po załamaniu nerwowym, on w depresji po rozpadzie rodziny i śmierci dziecka. 
Co najciekawsze, uczucie rodzące się między bohaterami, bardzo długo pozostaje w sferze samych tylko spojrzeń i przelotnych dotyków podczas tańca. I to właśnie jest w nim najpiękniejsze. Widać, jak po miłości, przychodzi nadzieja, a z nią szansa na wyzdrowienie. Czy w tak nieprzyjaznych warunkach miłość może zakończyć się happy endem? Tego nie zdradzę. 

Jeszcze ciekawsza jest postać młodego lekarza, entuzjasty muzyki klasycznej i gry na skrzypcach. Ten młody lekarz sprawia sympatyczne wrażenie, ale tylko do czasu. Gdy odkrywa w sobie uczucia uznawanie wówczas za przejaw choroby i degeneracji, zmienia się nie do poznania w fanatycznego zwolennika teorii Churchilla o sterylizacji upośledzonych czy członków społecznej biedoty. Działa to zupełnie tak, jakby nie akceptując siebie, starał się wykorzenić to coś w innych. Stąd już bardzo blisko do tego, by z lekarza stać się pacjentem. 

Powieść ta jest dedykowana prapradziadkowi pisarki. Był on pacjentem szpitala, który stał się pierwowzorem powieściowego Shastron i cierpiał na bardzo podobne dolegliwości, jak John. 
Sala balowa to przepiękna, choć smutna w swej wymowie, powieść. Trochę zawiodło mnie zakończenie, choć rozumiem, że być może autorka chciała uniknąć niepotrzebnej ckliwości. Wspaniale oddano surowy klimat Yorkshire, czułam się, jakbym sama tam była. 
Polecam. Bardzo wartościowa pozycja.

 Dziękuję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.