wtorek, 18 lipca 2017

Brandon Mull: Tkacze Śmierci

Autor: Brandon Mull
Tytuł: Tkacze Śmierci
Seria: Pięć Królestw, t.4
Stron: 512
Wydawca: EGMONT Polska







Nastoletni Cole Randolph wspólnie z towarzyszami podróży: bratem, przyjaciółmi starymi i nowymi, kontynuuje podróż przez krainę Pięciu Królestw. 
W tomie czwarty cyklu (ach zbliżamy się do smakowitego finału!) nasi bohaterowie trafiają do krainy zwanej Necronum, skojarzenia ze śmiercią, jak najbardziej poprawne. 
Stworzenie Necronum dało autorowi ogromne pole do popisu. Miejsce to zamieszkują bowiem zjawy, już nie ludzie, bo umarli, ale nie do końca duchy, bo jakoś zbyt żywotne. Prawda miesza się tu z ułudą i trzeba bardzo uważać, z kim się rozmawia i co komu obiecuje, bo skutki mogą być katastrofalne. Cole boleśnie przekonuje się o tym na własnej skórze, a jego za jego naiwność sowicie zapłaci cała drużyna. 
Cole'a czeka wyprawa do Zaświatów, po części by uratować przyjaciół, po części po nowe informacje na temat ich zaciekłego wroga Nazeema. 
Fabuła części czwartej to taka trochę przypominajka i podsumowanie tego, co już było, ale jednocześnie spora garść informacji na temat historii powstania Pięciu Królestw i tego, co legło u podstaw drążącej je obecnie wojny. Brandon Mull historię dokładnie przepracował i widać, że każdy, nawet najdrobniejszy szczegół jest uzasadniony i przemyślany.

W tej części autor zastosował  bardzo ciekawy zabieg. Pozbawiony wsparcia przyjaciół w zaświatach Cole spotyka tam dwóch sojuszników, którzy przez pewien czas będą mu pomagać i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że pochodzą oni z trylogii Pozaświatowcy. Jeden z nich jest nasiennikiem, drugi rozsadnikiem i bardzo ciepło wspominają dwoje dzieci z Ziemi: Jasona i Rachel.  To bardzo miły akcent dla czytelników znających poprzednią trylogię autora. Ma się dzięki temu wrażenie, że światy te łączą się ze sobą, mają spójność. 

Czwarta część jest tak naprawdę przygotowaniem bohaterów i czytelników do finałowej, piątej. 
Cole, jak w czasach swoich początków, musi się zmierzyć z wątpliwościami różnej natury, Zaświaty podsyłają mu bowiem wiele pokus, które, gdyby im uległ, mogłyby wszystko zmienić. Misja, z którą podróżuje Cole, nie jest ani łatwa, ani lekka. Komu powinien pomóc najpierw: starym czy nowym przyjaciołom? Czy w ogóle można tu mówić o jakimś pierwszeństwie? Czy w perspektywie uszkodzonej mocy chłopca, ta wyprawa ma  jakikolwiek sens? Dylematy głównego bohatera mają może i fantastyczną oprawę, ale biorąc pod uwagę ich uniwersalną treść, mogą być bliskie wielu rówieśnikom Cole'a. Chłopcu nie jest łatwo, bardzo tęskni za domem i dawnym życiem, ale rozumie, że zbyt wiele zobowiązań ma tutaj, by bez słowa odejść. Właśnie te wnioski, do których dochodzi są oznaką jego ogromnej dojrzałości. 

Podróż przez pustynne Zaświaty, dość powszechny motyw w literaturze, to także okazja do oczyszczenia i odnalezienia w sobie wewnętrznej siły. U Cole'a jest ona uszkodzona. Czy istnieje możliwość naprawienia jej? To się okaże i odbędzie w bardzo interesujących okolicznościach. 
Powieść kończy się dość niespodziewanie, przed nami oczekiwanie na cały, zapewne dość obszerny tom i mam szczerą nadzieję, że dużo się w nim wydarzy. Jednego można być pewnym: Brandon Mull z pewnością zadba o to, aby czytelnik się nie nudził. 
Polecam i niecierpliwie czekam na tom piąty.

Dziękuję!

1 komentarz:

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.