Tytuł: Royal. Królestwo ze szkła t.1 (z 7!)
Stron: 256
Wydawca: Media Rodzina
Historie o Kopciuszku są jak słodycze. Jeśli się przesadzi z ilością, mogą rozboleć brzuch i zęby. Jeśli jednak zajada się je z umiarem, wszystko jest tak jak trzeba. Jeśli o mnie idzie, w przypadku serii Rywalki, przesadziłam z ilością i przerwałam serię w połowie. Nie mogłam znieść tej wszechobecnej słodyczy i wzdychania bohaterów. Było tego dla mnie już za dużo.
Czas mijał.
Do dziś.
Gdy zobaczyłam okładkę książki, a dawno nic kopciuszkowego nie czytałam, pomyślałam: czemu nie?
Akcja toczy się w idealnym państwie Vittery, chronionym przed skażonym światem, szklaną kopułą. Oficjalna propaganda głosi, że poza kopułą nic nie ma, bo w wyniku wojny atomowej świat przestał istnieć. Jest więc tylko Vittera. Jednak już pierwsze słowa Tatiany - narratorki sugerują, że nie jest tak jak ona sama zawsze myślała.
Wychowywana przez materialistyczną ciotkę dziewczyna marzy o zawodzie złotnika i współpracy z siostrą i szwagrem. Okazuje się jednak, że ciotka zaplanowała dla niej coś zupełnie innego. Otóż w Vitterze zbliżają się wybory przyszłej żony dla następcy tronu. Rozpoczynają się elektryzujące obywateli eliminacje. Zmuszona do udziału przez ciotkę Tatiana, ku swej rozpaczy, przechodzi do eliminacji i zamieszkuje w pałacu. Od tej pory jej życie ulegnie zmianie, stanie się osobą publiczną, a uczucia, które wzbudzą w niej młodzi książęta, zaskoczą nawet ją samą.
Nie będę tutaj robić porównania z Rywalkami. Podzielę się tylko kilkoma spostrzeżeniami i dodam, że po lekturze nabrałam na nowo ochoty, by kontynuować serię autorstwa Keiry Cass.
Wadą dla starszego czytelnika, takiego jak ja, jest objętość książki. Jest ona zdecydowanie za krótka, a biorąc pod uwagę, że seria ma mieć 7 tomów, nie rozumiem, dlaczego nie można było tego połączyć w zgrabne 3 lub 4. Dzieje się tutaj naprawdę niewiele, bo ledwo dziewczęta mają czas zadomowić się w nowym miejscu i poznać książęta, już przewracamy ostatnią stronę. Nie pozostaje nic innego, jak czekać na kolejny tom, co oczywiście się rozciąga się w czasie.
Młodszym czytelniczkom, a i starszym także z pewnością spodoba się słodki i czarujący klimat tej historii. Książęta sprawiają wrażenie sympatycznych, choć charakternych chłopaków, a większość dziewczyn to pazerne młode kocice, co to by tylko chciały drapać. Tania jest równie słodka, jak cała historia, i bardzo naiwna. Zastanawiam się, czy nie za szybko zaprzyjaźniła się z Claire, której tak od razu zaufała i czy gorzko tego nie pożałuje. Trudno przewidzieć. Choć patrząc na relacje współczesnych nastolatek, widzę, że sprawy wyglądają bardzo podobnie. Gdy się kogoś lubi i mu ufa, to od razu, bez sprawdzania i często bywa, że potem są łzy i dramaty, bo ten ktoś na zaufanie absolutnie nie zasłużył.
Oprawa pięknych sukien i bajkowego zamku jest bardzo przyjemna i działa na wyobraźnię czytelnika. To dlatego sięgam po takie historie, bo mimo słodyczy i naiwności, odzwierciedlają kobiece marzenia o byciu Kopciuszkiem, który znajdzie swojego księcia, a z nim swoje miejsce na ziemi. To dlatego, jeśli ktoś szuka dla siebie romantycznej historii na jeden zimowy wieczór Królestwo ze szkła idealnie się do tego nada.
Słyszałam już o niej ;)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod każdym słowem - naprawdę urokliwa historia, doskonała na odskocznię od codzienności. Racja, fajnie byłoby mieć wszystkie tomy pod ręką :-) Aha, patrzyłam na niemieckich stronach, tomów jest sześć, ten siódmy to jakiś spin-off.
OdpowiedzUsuńCzasem trochę większa dawka słodyczy nie zaszkodzi, zwłaszcza ta książkowa :)
OdpowiedzUsuńW wersji niemieckiej (oryginalnej) są po dwie części w jednym tomie :) Mam takie wydanie ;)
OdpowiedzUsuńSpojrzałam. Ale najpierw wyszły wersje ebookowe, pojedyncze, a dopiero teraz aktualnie wychodzą po dwie w papierze :-)
UsuńA które wydania ładniejsze?