środa, 1 maja 2019

Sanjida Kay: Skradzione dziecko

Autor: Sanjida Kay
Tytuł: Skradzione dziecko
Stron: 368
Wydawca: WAB






Zoe i Ollie od dawna marzą o dziecku i wygląda na to, że niedługo ich marzenia się spełnią. Poród już blisko, pokój dla maleństwa gotowy. Zoe, jako przyszła mama, jest pełna obaw, tak bardzo chce, aby wszystko się udało. I wtedy na świat przychodzi mała Evie, o ciemnej karnacji i buzi naznaczonej piętnem Zespołu Alkoholowego FAS. Przyszli rodzice są przerażeni, co nie przeszkadza im z miejsca zakochać się w noworodku. Tak długo czekali na adopcję.
To pierwsze zaskoczenie, jakie serwuje nam autorka. Mała Evie jest dzieckiem młodocianej, anonimowej narkomanki, która tuż po porodzie zrzeka się wszelkich praw do dziecka. 

Mija siedem lat. 
Zoe i Ollie osiągnęli życiową stabilizację. On ciężko pracuje jako księgowy w dużej firmie i liczy na awans, który zapewni mu wyższe wynagrodzenie. Ona zajmuje się domem oraz dwójką dzieci, bo dwa lata temu urodził im się także syn, Ben. W nielicznych wolnych chwilach maluje obrazy - pejzaże; kilka lat temu zdobyła sobie opinię uznanej artystki. Generalnie wszystko jest w porządku, jednak, jak to w życiu bywa, codzienne obowiązki i natłok spraw bywają przytłaczające. Zapracowany Ollie zaniedbuje rodzinę i wszystkie domowe obowiązki zrzuca na Zoe. Pozostawiona samej sobie i coraz bardziej sfrustrowana Zoe, dwoi się i troi, by wszystko funkcjonowało jak należy. Dwuletni Ben wymaga ciągłej uwagi i coraz głośniej się o to upomina. Obrazy same się nie namalują, a przecież potrzebne jest do tego minimalne skupienie i natchnienie. Dom sam się nie posprząta, zakupy same się nie zrobią, itd. itp. No i jest jeszcze 7-letnia Evie. Uzdolniona artystycznie dziewczynka, zdradza objawy FAS-u i nie jest, mówiąc kolokwialnie, prosta w codziennym współżyciu. Ma duże kłopoty z koncentracją, łatwo wpada w złość, często się obraża, czemu sprzyja dodatkowo obecność braciszka. Oprócz tego wyraźnie widzi, z racji swojego koloru skóry, własną odmienność. Co prawda adopcyjni rodzice nie ukrywają przed nią faktu samej adopcji i na każde żądanie dziewczynki wciąż na nowo opowiadają jej całą historię, oczywiście w łatwych do zrozumienia dla dziecka słowach.  Ponadto gołym okiem widać, że Zoe i Ollie naprawdę kochają Evie; Zoe wciąż ze zdumieniem zdaje sobie sprawę, jak niezwykła i cudowna jest ich córka. Nie ma dla niej znaczenia jej kolor skóry, ani prawdziwe pochodzenie. Zoe patrzy na Evie zachwytem matki, która widzi tylko piękno własnego dziecka, obojętnie jakie by nie było. Przyznam, że ten wielokrotnie podkreślany wątek bardzo mi się podobał. 

Nadchodzą jednak trudne dni. Ktoś przysyła małej Evie prezenty i listy, co tylko pogłębia poczucie wyobcowania dziewczynki we własnej rodzinie. Dodatkowo mamy możliwość wglądu w myśli biologicznego rodzica, który chce odzyskać dziecko, bo uważa, że mu je ukradziono. Szybko okazuje się, że ta osoba nie cofnie się przed niczym, nawet przed wyrządzeniem krzywdy innemu dziecku, byle tylko osiągnąć zamierzony cel. I ten właśnie wątek sprawił, że książkę tak dobrze się czytało. Jeśli idzie o tożsamość rodzica Evie, podejrzanych było kilku, dzięki czemu było jeszcze ciekawiej. Niemniej jednak trochę irytowała mnie Zoe, która, wiedząc o niepokojących próbach kontaktu z małą Evie, bez żadnych podejrzeń wpuściła do rodzinnego życia, potencjalnego ojca Evie. To znaczy, rozumiem, że nie każdy człowiek o innym kolorze skóry, musi być tym właśnie podejrzanym, ale ten totalny brak podejrzliwości, ta naiwność, bardzo mi się nie podobały. Gdyby Zoe była uważniejsza, pewnych kłopotów mogłaby uniknąć. 
Do samego końca historii nie wiemy, jak się sprawa rozwiąże. Autorka zbudowała klimat pełen napięcia i dramatyzmu. Bardzo wyraźnie odmalowała także postać Evie i przeżycia  dziewczynki, która, widząc i czują własną odmienność, wciąż bada granice, zwłaszcza te dotyczące adopcyjnych rodziców.

Skradzione dziecko to poruszająca historia o macierzyństwie i jego meandrach. Książka wyraźnie pokazuje, że rodzina jak z obrazka, jest błędnym stereotypem. W rzeczywistości jest dużo trudniej i nie raz nadchodzi pokusa, by się poddać i to rzucić. Decyzja, by zachować spokój i, mimo problemów, wykazywać cierpliwość i spokój, jest trudna, ale świadczy o sile charakteru i dojrzałości. 
Powieść jest lekturą na jeden wieczór. Zaczęłam ją czytać z zamiarem tylko kilku rozdziałów, a potem nie mogłam się od niej oderwać. Książka naprawdę wciąga. 
Dobra lektura na majówkę. Polecam gorąco.



Dziękuję!

1 komentarz:

  1. Koniecznie będę musiała przeczytać :) Zapisuję tytuł :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.