sobota, 20 lipca 2019

Jak zostać Lwem czyli Król Lew

Tytuł: Król Lew
Rok produkcji: 1994
Reżyseria: Roger Allers, Rob Minkoff
Scenariusz: Irene Mecchi, Jonathan Roberts, Linda Woolverton
Wytwórnia: Disney
Czas trwania: 88 min.






Na początku, wstyd, ale co tam, należy się pokajać za to, że przez tyle lat nie znalazłam chwili, aby ten film zobaczyć. Zawsze gdzieś mi się ten tytuł obijał o uszy, przewijał na obrzeżach mojej świadomości, ale na tym się kończyło. Gdy na początku lata w mediach zaczęły się pojawiać reklamy i zwiastuny wersji odnowionej, stwierdziłam, że najpierw trzeba obejrzeć oryginał, żeby mieć świadomość tego, co się ogląda w remake'u. 

Tu pozwolę sobie na chwilę refleksji. Niesamowite, że ta produkcja ma już tyle lat. Ćwierćwiecze, wow. Był to 32 obraz ze stajni Disneya i okazał się ogromnym sukcesem dzięki nowatorskim, jak na tamte czasy, technikom rysowania postaci i generowania efektów trójwymiarowych. Odniesiony przez film sukces udało się pobić dopiero innej animacji ze studia Disneya, a mianowicie Gdzie jest Nemo i to po niemal 10 latach od premiery tego pierwszego.
Film otrzymał dwa Oscary za muzykę i piosenkę, których to autorami byli Hans Zimmer i Elton John (Can you feel the love tonight). Obraz może się też poszczycić wieloma nominacjami oraz wygranymi Złotymi Globami, Satelitami, Annie oraz Kids Choice. 

Afryka, Lwia Ziemia. Na świat przychodzi lwiątko Simba, syn króla Mufasy i lwicy Sarabi. Mieszkańcy sawanny witają go z radością, jako przyszłego następcę tronu i tylko jeden Skaza, brat Mufasy, nie cieszy się z tego, widząc w malcu rywala. 
Simba jest radosny, wścibski i ciekawy świata, co niejednokrotnie wpędza go w kłopoty. Stryj Skaza skwapliwie to wykorzystuje, prowokując sytuacje, w których zagrożone jest życie malca lub jego ojca. Póki co  trzyma się pewnej granicy, jednak pewnego dnia obmyśla intrygę, w wyniku której ginie króla Mufasa, a mały Simba zostaje uznany za zmarłego. Władzę nad sawanną przejmuje Skaza wspierany przez stado krwiożerczych i bezwzględnych hien.

Mały Simba, szczęśliwym zrządzeniem losu trafia pod opiekę dwóch przyjaciół: surykatki Timona i guźcca Pumby. Szybko zapomina o swoim pochodzeniu i przeszłości, dopasowując się do stylu życia nowych opiekunów. Tymczasem na Lwiej Ziemi dzieje się coraz gorzej... Czy Simba podejmie walkę o swoje dziedzictwo?

Historia tu opowiedziana jest prosta. Rolą dobrego władcy jest opieka nad poddanymi. Mufasa dobrze rozumiał, że nie chodzi o czerpanie korzyści, gdy się jest na szczycie łańcucha pokarmowego. Rolą dobrego władcy jest dbanie o los poddanych i rozumienie, że wszystko jest zamkniętym systemem zależności, działającym dobrze tylko wtedy, gdy każdy element jest na swoim miejscu. To dlatego królestwo za czasów rządów Mufasy kwitnie, a pod rządami samolubnego i leniwego Skazy popada w ruinę.
Simba, wychowany poza stadem będzie musiał przypomnieć sobie tę ważną naukę, jeśli ma pomóc rodzinie.

Jeśli idzie o polską wersję, to rewelacyjny jest tu Wiktor Zborowski jako Mufasa, uwielbiam jego głęboki, basowy głos. Idealnie pasuje do roli władcy i świetnie, że w wersji nowej, tej z 2019 r, także pod postać Mufasy podłoży swój magiczny głos. 

Animowany Król Lew to już klasyk i cieszę się, że teraz mogę go określać mianem obejrzanego. W późniejszych latach powstały dwie kolejne części. Co prawda za realizację odpowiadała już inna ekipa, ale świadczyło to pewnie o zapotrzebowaniu na tę historię i, że tak to nazwę, byciu na fali. Szalona, niezapomniana para przyjaciół Timon i Pumba zyskała tak dużą popularność, że doczekała się własnego 86-odcinkowego serialu. Myślę, że zaważyło na tym głównie ich życiowe motto Hakuna matata
Reasumując. Myślę, że każdy miłośnik Disneya powinien znać Króla Lwa. To mądra i piękna historia, mówiąca o tym, że czasem trzeba zawalczyć o swoje, bo ma to wpływ na los wielu innych osób.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.