Tytuł: Skrzynia ofiarna
Stron: 400
Wydawca: YA!
Data premiery: 18.09.2019 r.
Tamtego lata roku 1982 piątka
przyjaciół: Sep, Hadley, Mack, Lamb i Arkle składają sobie poważną obietnicę.
Na leśnej polanie do dziwacznej ofiarnej skrzyni wrzucają cenne dla siebie
przedmioty, takie jak dziecinny pamiętnik czy miś Przytulanka. Solennie, wypowiadając
słowa przysięgi, obiecują, że zawsze będą przy sobie i będą się wspierać.
Są tak różni od siebie, a jednocześnie tak podobni. Każde z nich nosi w sobie
to samo pragnienie, by nie być samotnym, by mieć przyjaciół, dzięki którym
szkolne i codzienne życie będzie znośne. To piękna obietnica i cudowne
założenia. W przyrzeczeniu znajduje się także nakaz, by nigdy ponownie samemu skrzyni
nie otwierać. Nic trudnego, prawda?
Cztery lata później okazuje się,
że nasza piątka bohaterów nie dotrzymała obietnicy. Wraz z zakończeniem wakacji
skończyła się ich przyjaźń i każde z nich poszło swoją drogą. Właściwie teraz
zachowują się tak jakby się nie znali. Łączy ich tylko lekcja angielskiego, na
którą wszyscy chodzą razem. W najgorszej sytuacji jest Sep, szkolny prymus,
zmagający się z głuchotą na jedno ucho. Tym samym jest częstym celem dla
szkolnych prześladowców.
Tymczasem w miasteczku zaczynają się dziać dziwne
rzeczy, wracają senne koszmary, giną ludzie i zwierzęta. Ktoś otworzył
skrzynię. Dlaczego i po co? Co gorsza, jak ją zamknąć i uspokoić na nowo,
kończąc cały ten koszmar? Przy dalszych poszukiwaniach dowiadujemy się, że
ponad 40 lat temu inna grupka przyjaciół dokonała tego samego rytuału. Kim są dziś?
Powieść Stewarta Martina jest
literackim ukłonem w stronę twórczości Stephena Kinga, a konkretne dwóch tytułów.
Ma tu na myśli epickie i genialne It, w polskiej wersji To z makabrycznym
clownem Pennywise. W tej powieści najpierw nastoletni, a po latach dojrzali już
bohaterowie muszą się zmierzyć z prastarym złem, terroryzującym całe miasto. Druga
powieść, która przychodziła mi na myśl w trakcie lektury to Cmętarz zwieżąt (oryg.
pisownia tytułu) i w tym miejscu nie będę niczego zdradzać, ale wiadomo, że
chodzi o tytułowe zwierzaki.
Skrzynia ofiarna to interesująca,
bo szybko wciąga w wir wydarzeń czytelnika, i wzruszająca historia. Autorka w
bardzo dobitny i wiarygodny sposób opisała nastoletnie lęki, związane z walką o
akceptację, wchodzeniem w dorosłość i mierzeniem się z poważnymi problemami,
takimi jak choroba najbliższych, relacje z rodzicami, a przede wszystkim z
rówieśnikami. To co nam, dorosłym wydaje się błahe i do przejścia bez trudu,
dla 15-latka jest kolosalnym problemem, który przyprawia o koszmary senne i
obrzydza życie. Co gorsza, jeśli nie ma się przyjaciół, to ciężko z samemu
sobie z tym poradzić. Jednocześnie świetnie autor pokazał, jak trudno
dotrzymuje się obietnic lub też jak zbyt pochopnie się je składa. Nie zwracamy
uwagi na wartość słów, a codzienność życia i ta cała gonitwa skłaniają nas do
zapominania o tym, co dla nas niewygodne lub trudne do realizacji. Po głównych
bohaterach dobrze to widać. Lepiej czy też łatwiej cierpieć samotność niż
przyznać się publicznie, że lubi się kogoś z kogo reszta się nabija i drwi. Pytanie
tylko czy warto.
Lektura Skrzyni ofiarnej nie
pozwoliła mi na nudę. Powieść czyta się szybko, bo jest napisana przystępnym i
zrozumiałym językiem. Nie ma w niej długich i nużących opisów, wręcz
przeciwnie, wydarzenia następują szybko i co rusz zaskakują.
Powieść Stewarta Martina zapewni
czytelniczą rozrywkę na poziomie na koniec wakacji. Przypomni jak to jest, gdy
się ma te naście lat, wzruszy, czasem zniesmaczy, często rozbawi. Polecam.
Naprawdę godna uwagi historia.
Dziękuję!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.