niedziela, 12 stycznia 2020

Eva Garcia Saenz de Urturi: Cisza białego miasta

Autor: Eva Garcia Saenz de Urturi
Tytuł: Cisza białego miasta, t.1
Stron: 572
Wydawca: MUZA









Od momentu premiery na polskim rynku czyli od lutego 2019 roku o powieści Cisza białego miasta wybrzmiewają same superlatywy. Jak to zwykle bywa, gdy coś ma taki rozgłos, omijam to, dlatego bardzo długo było mi z tą książką nie po drodze. Okazja, by ją przeczytać, nadarzyła się w minione już święta. I teraz już wiem, że niepotrzebnie tyle zwlekałam. Powieść jest bardzo dobra i nie jestem w tej opinii odosobniona, najpierw bowiem przeczytała ją moja Mama i od razu sięgnęła po część drugą, a teraz niecierpliwie czeka na trzecią.

Północna Hiszpania, miasto Vitoria, będące stolicą Kraju Basków. Jest koniec lipca 2016 roku. Niedługo, po 20 latach odsiadywania wyroku w więzieniu za brutalne zbrodnie, na przepustkę ma wyjść ich domniemany sprawca, archeolog i celebryta, Tasio Ortiz de Zarate. Kwestia ta nie elektryzowałaby nikogo tak bardzo, gdyby nie fakt, że zostaje popełniona kolejna zbrodnia, z użyciem tych samych szczegółów, co przed laty. Morderca dobierał swoje ofiary pod względem wieku i nazwisk, nic więc dziwnego, że w mieście zaczyna panować panika. Tasio Ortiz jednak wciąż przebywa w więzieniu, więc kto jest sprawcą? Wspólnik, naśladowca? A może jeszcze ktoś inny?

Główny bohater powieści i prowadzący śledztwo profiler policyjny Unai Lopez de Ayala ma do tej sprawy bardzo osobisty stosunek, gdyż od tego właśnie zaczęła się jego policyjna kariera. Dlatego nie potrafi odpuścić i z uporem maniaka drąży i poszukuje śladów.

Historię poznajemy z dwóch perspektyw czasowych. Obecnie czyli w upalne dni lipca i sierpnia śledzimy starania policji, by uchwycić zabójcę, który za każdym razem wydaje się być o krok przed policją. Zabójstwa są bardzo starannie zaplanowane, ofiary dobrane, a sceneria pełnej zabytków Vitorii niezwykła. Klimatu dodatkowo dodaje czas, w którym akcja się toczy. Całe miasto żyje przygotowaniami do Fiestas de la Virgen Blanca święta Matki Bożej znanej tutaj pod nazwą Biała Panienka. Ulice starówki zapełniają się tłumami miejscowych i przyjezdnych i na 6 kolejnych dni miasto zmienia się w jedną wielką fiestę, pełną przeróżnych atrakcji, takich jak tańce, rywalizacje sportowe, fajerwerki, korrida, parady, koncerty i wiele innych. Autorka swobodnie wplata motywy tego święta w fabułę powieści i robi to niezwykle naturalnie i zgrabnie. Z kart powieści aż bije ten upał, klimat zabawy i fiesty.

Druga perspektywa sięga lat 70 ubiegłego wieku i opowiada o młodości i małżeństwie Blanki Ortiz de Zarate, a więc matki Tasia. Nietrudno się więc domyślić, że to wtedy wydarzy się coś, co ma wpływ na obecne wydarzenia.

Rozwiązanie zagadki nie jest takie łatwe i oczywiste jak mogłoby się wydawać. Liczy się tu każdy detal i szczegół i przyznam, że sama nie domyśliłam się, kim jest zabójca. To znaczy wydawało mi się, że już wiem, ale sprawa okazała się znacznie bardziej skomplikowana.

Książkę czyta się niezwykle dobrze, chodzi mi o to, że wszystko jest tak skonstruowane, że nie nuży i wciąż coś się dzieje. Myślę, że duża w tym zasługa głównego bohatera oraz otaczających go ludzi, członków rodziny, przyjaciół, współpracowników. Każdy z nich ma jakieś sekrety, przeżył coś co go określa i kształtuje jako człowieka. Dzięki temu nigdy nie jest nudno. Lektura Ciszy białego miasta była dla mnie wielką przyjemnością, po raz kolejny przekonałam się, że Hiszpanie mają talent do snucia niezwykłych i wciągających historii. To dlatego już bez ociągania, sięgam po kontynuację trylogii (bo tak, to trylogia) zatytułowaną Rytuały wody.

Polecam powieść miłośnikom dobrych thrillerów. Naprawdę warto, bo jest to pozycja inna od pozostałych tego gatunku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.