niedziela, 27 listopada 2011

Recenzja książki Mroczne serce

Mimo, że większość paranormali jest uważana za przewidywalne i schematyczne, to i tak wszyscy od czasu do czasu je czytamy. Cenimy je za lekkość fabuły, szybkie tempo czytania i prostotę. Szczerze przyznam, że przeszłabym obok cyklu obojętnie, ale fuksem zdobyłam część drugą, a że nie lubię zaczynać czytania od środka, to kupiłam sobie część pierwszą. Fabuła jest bardzo prosta i lepiej byłoby dla całej historii, gdyby autorka zrobiła z tego jedną, nieco grubszą książkę, zamiast dzielić ją na trylogię, zgodnie z zasadą marketingowych chwytów. Jakis czas temu recenzowałam książkę pt. Lucian Jej autorka pani Abedi stworzyła całkiem znośną historię i zmieściła się w jednej części. Wyszło to na dobre i całej powieści i mnie jako czytelnikowi. Trylogie paranormalne dla młodzieży mają to do siebie, że początkowo niewiele się w nich dzieje, akcja wlecze się jak ślimak, a bohaterowie tylko wzdychają i się zastanawiają czy kocha, czy nie kocha. A jeśli już dojdzie do pocałunku, to jest wielkie halo.
Dlatego postanowiłam, że o obydwu częściach opowiem w jednej recenzji. Główną bohaterką jest szesnastoletnia Jane Jonas, samotniczka i zamknięta w sobie dziewczyna. Od pewnego czasu nie chodzi do szkoły i uczy się w domu, gdyż koleżanki tak jej dokuczały, że uczęszczanie do szkoły stało się dla niej niemożliwe. Dlatego Jane jest bardzo nieufna, niepewna siebie i w ogóle nie ma znajomych. Jane ma również dziwne sny, w których spotyka tajemniczego chłopca. Jane wyczuwa w nim ogromny smutek i jednocześnie jest pewna, że jest on jej bratnią duszą. Tymczasem w świecie realnym bohaterka poznaje Evana, przystojnego, pewnego siebie i również tajemniczego nieznajomego. Od tej pory Jane, lawiruje pomiędzy realnym i bardzo nią zauroczonym Evanem, a Luką, który jest znacznie mniej realny, smutny, ale za to bardzo pociągający. Okazuje się, że Luka jest wilkołakiem, mieszka w Nissilum, magicznej krainie pełnej wampirów, wilkołaków, czarownic i aniołów. Pewnego dnia Jane dostaje od Luki, stary pamiętnik. Zawiera on zapiski młodej dziewczyny, która straciła ukochanego. Pamiętnik ma pomóc Jane zrozumieć całą sytuację. Oczywiście bystry czytelnik od razu się domyśli, kim była autorka pamiętnika. Cała powieść to rozterki Jane, która nie potrafi zdecydować, na którym z chłopaków bardziej jej zależy. Trudno ją zresztą o to winić, bo Luka stwarza między nimi spory dystans, tłumacząc to tym, że w Nissilum związki ze śmiertelnikami nie są mile widziane i właściwie skazane z góry na porażkę. Dopiero na koniec książki akcja nieco przyśpiesza, ale wtedy jako czytelnik jesteśmy w takiej sytuacji, że albo sobie dajemy spokój, albo czytamy dalej, bo tak naprawdę wiemy niewiele. Jako że miałam pod ręką część drugą od razu zabrałam się za lekturę.
Mimo że pierwsza część zasugerowała happy end dla Jane i Luki, który naskładał dziewczynie masę obietnic, w drugiej części nic z tych obietnic nie zostało. Luka ugina się pod naciskami rodziny i zaręcza się z wybraną przez matkę Lilą. Jane musi zapomnieć, bo wiele zrobić nie może. Wyjeżdża więc na wakacje do babci, a po powrocie zaczyna studia. Rozpaczliwie tęskni, ale chłód i dystans Luki paraliżuje wszystkie jej działania. Kiedy przypadkiem poznaje Sorena, zupełnie niespodziewanie zyskuje nowego sojusznika, co być może pozwoli jej odzyskać Lukę. 
W drugiej części dowiadujemy się więcej na temat funkcjonowania społeczności w Nissilum, poznajemy nową twarz Evana  alias Rafaela i to jego oczyma dostrzegamy błędy i nieprawidłowości w Nissilum. Pozorne dążenie do wzajemnej harmonii ras, okazuje się w rzeczywistości, unikaniem uczuć, gubieniem siebie i godzeniem się na związki bez miłości i uczuć, byle tylko zachować czystość rasy i zadowolić rodzinę. 
Jane nadal sprawia wrażenie jakby się miotała, choć przyznam, że dostrzegam dla niej promyk nadziei. Za to Luka zwiódł mnie kompletnie. Okazał się ciepłymi kluchami, bez woli walki i własnego zdania. Po prostu pozwalał się nieść na fali wydarzeń. 
Na uwagę zasługuje za to Rafael, jako ten który chce zmian i reform; i Soren, który wydaje mi się dużo lepszą partią dla Jane niż Luka. Jest stanowczy, błyskotliwy, zaradny i zwyczajnie mądry, że nie wspomnę o tym, że jest też bardzo sexy. Niestety, gdy główna bohaterka też zaczęła dostrzegać zalety tego ostatniego, tom drugi się skończył, a Jane wylądowała w ramionach Luki, zakochana i niepomna na to co było. A szkoda, bo moim zdaniem, czasem to co pod okiem i przy nas, jest znacznie lepsze od tego, za czym tak uparcie gonimy. Czy Jane pokierowana piórem pani Monroe zmieni punkt widzenia, tego niestety nie wiem, uważam jednak, że taka zmiana wyszłaby fabule na dobre. Trzecia część ukaże się dopiero w roku przyszłym, na rozwiązanie przyjdzie więc jeszcze nieco poczekać.
Pozycje książkowe dobre na jesienną niedzielną zawieruchę, ale nie spodziewajcie się zbyt wiele. Trzeba raczej wrzucić na luz, bo przy wielce krytycznym i poważnym podejściu do cyklu zbyt wiele się z niego wyłuskać nie da. Dlatego polecam albo fanom gatunku, albo szukającym lekkiej, naprawdę lekkiej lektury. 

Autor: Lee Monroe
Tytuł cyklu: Mroczne serce
Tytuł: Przeznaczeni cz.1,
Nieśmiertelni cz. 2
Wydawnictwo: Mak Verlag
Stron: cz. 1: 363
cz. 2: 366
Moja ocena 6-7/10

17 komentarzy:

  1. A ja jestem ciekawa całego cyklu, więc z miłą chęcią go przeczytam. Mam nadzieję, że nie będę rozczarowana, wręcz przeciwnie, ale to czas pokaże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojj nie bedziesz ;) książka jest świetna , zakochasz sie po pierwszymn rozdziale <3

      Usuń
  2. Książka już za mną i miałam podobne spostrzeżenia co Ty:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja chyba sobie daruję - denerwuje mnie to, co Ciebie - robienie trylogii na siłę i gadanie o niczym:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Niezbyt mnie do niej ciągnie,szczególnie po recenzji,odpuszczę ją sobie;)

    OdpowiedzUsuń
  5. W sumie z początku byłam nawet zainteresowana, ale skro ta trylogia jest pisana na siłę i przekozaczona... to chyba sobie odpuszczę. Po co pisać kontynuacje książek, skoro lepiej zostawić je jak jest i osiągnąć większy sukces?

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam tych książek, chociaż kiedyś miałam wielką ochotę na "Przeznaczonych" jednak po bardzo zdystansowanych recenzjach moje chęci zrównały się z poziomem rozdeptanymi kapci.
    Twoja opinia tylko mnie utwierdziła w tym, że od książek należy trzymać się z daleka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedyś miałam ochotę na tę serię, ale po przeczytaniu wielu negatywnych recenzji, utwierdzam się w przekonaniu, że lepiej sobie odpuścić :-(

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakiś czas temu miałam wielką ochotę na tą pozycję, jednak jakoś po nią nie sięgnęłam. Ostatnio trochę przejadły mi się książki tego typu i, skoro "Mroczne Serce" nie jest jakoś wybitnie dobre, na razie sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Za paranormalami przepadam średnio, jednak jak zauważyłaś na wstępie i tak od czasu do czasu po nie sięgam. Opisywane przez ciebie książki wydają się być znośne, jednak nie będę ich jakoś wytrwale szukać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie, nie dla mnie. Zdecydowanie podpisuję się pod komentarzem Isadory.

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozglądam się za nimi ale zawsze trafiam tylko na drugi tom :(

    OdpowiedzUsuń
  12. może kiedyś może kiedyś :) Chwilowo mam przerwę od paranormali ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kilkutomowych powieści jest niestety coraz więcej, a upienie pierwszej już zobowiązuje do kupienia następnej. Na razie kupuję 5 serii i chyba to mi wystarczy. Resztę musze odpuscić, bo nie stać mnie na więcej:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam wielką ochotę na tę serię, chociaż z tymi tomami masz całkowitą rację. Nie nadążam z kupowaniem ich. Co gorsza najczęściej naprawdę dobra jest jedynie pierwsza część :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Też średnio przepadam za taką literaturą, ale może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.