Dziś rozmawialiśmy o naszych uczuciach, konkretnie o frustracjach. Każdy miał prawo się wypowiedzieć, pod warunkiem, że słuchał tego co mówili inni. Burza mózgów była wielka. Okazało się też, że wszystkich łączy jedno; wspólnota odczuwania i podobieństwo sytuacji.
Poniżej kilka wniosków, dotyczących dorosłych.
Dobrze by było gdyby:
- mieli świadomość, że nauka, chodzenie do szkoły i przygotowywanie się do sprawdzianów to też ciężka praca, (nawet tytaniczna, powiedziałabym);
- nie mówili, że wyprana koszulka leży tam gdzie leży, choć sprawdzaliśmy już pięć razy i na bank jej tam nie było;
- nie wołali nas, gdy jesteśmy w piwnicy/strychu/garażu, a potem kazali tam ponownie schodzić po ogórki;
- nie wołali nas, gdy jesteśmy w piwnicy/strychu/garażu, a gdy przyjdziemy, mówili: "już nic";
- nie wychodzili po nas, gdy wracamy z koleżanką;
- nie wchodzili do pokoju w momencie, gdy jest przerwa od nauki, tylko po to, by powiedzieć, że znowu się nie uczymy;
Jak mocno by nas to nie irytowało, tak jeszcze mocniej doceniamy, że:
- karmią nas, ubierają i dbają o to, byśmy mieli dach nad głową;
- kochają nas, choć niekiedy gderają;
- po prostu są!
Moja mama też zawsze wchodziła do pokoju akurat wtedy gdy miałam przerwę :)
OdpowiedzUsuń