sobota, 12 lipca 2014

James Dashner: Lek na śmierć

Autor: James Dashner
Tytuł: Lek na śmierć
Seria: Trylogia Więzień labiryntu, t.3.
Stron: 388
Wydawca: Papierowy Księżyc





 Co zrobić w sytuacji, gdy cały świat powoli umiera w wyniku śmiercionośnego wirusa? Pożoga, bo o niej mowa, wpływa na mózg człowieka zarażonego i stopniowo zmienia go w agresywną, krwiożerczą istotę przypominającą zombie. 
W takiej sytuacji dzielna i zdecydowana w swych działaniach korporacja, powinna mieć plan awaryjny na taki wypadek. DRESZCZ, bo o nim mowa, jest na taką sytuację przygotowany i od kilku lat prowadzi testy, których ostatecznym wynikiem ma być wynalezienie klucza, wzoru lub jak kto woli formuły będącej lekarstwem na wirus. Na etapie obecnym testy znajdują się w fazie końcowej. Po licznych zaskoczeniach i zwrotach akcji, które autor zaserwował czytelnikom w Więźniu labiryntu i Próbach ognia, chciałoby się zapytać sceptycznie: Czy aby na pewno?
Trzecia część bestsellerowej trylogii J. Dashnera zaczyna się w zasadzie w momencie, w którym zakończyła się jej poprzedniczka. Thomas i jego przyjaciele znajdują się w bazie DRESZCZ-u. Choć przebywają w izolacji od siebie i ogranicza im się dostęp do informacji, zewsząd powtarza się im, że próby dobiegły końca i wszystkie cierpienia, których zaznali, skończyły się. Nawet więcej; obiecuje się zwrócić wszystkim pamięć. 
Thomas jednak nie ufa pracownikom korporacji. Częściowo dlatego, że zbyt wiele razy się już na nich zawiódł, a częściowo dlatego, że przebłyski powracających do niego wspomnień przeczą dobrym intencjom DRESZCZ-u. Dlatego w momencie wyboru, Thomas, a także Newt i Minho decydują się nie poddawać zabiegowi. 
Ponadto gdy tylko nadarza się okazja chłopcy wraz z dwóją pracowników uciekają z ośrodka. 
Rozpoczynają długą podróż, która ma ich doprowadzić do prawdy i początku całego projektu. Bardzo szybko brutalna rzeczywistość uświadomi bohaterom, jak naprawdę wygląda świat ogarnięty epidemią wirusa, jak cierpią ludzie i jak beznadziejna jest ich sytuacja. Podczas gdy jedni cierpią pochłaniani przez chorobę, inni próbują na ludzkim nieszczęściu zarobić. Empatia i współczucie już dawno zniknęły. Dramatyzm sytuacji pogłębia fakt, że jeden z chłopców także okazuje się chory.
Trzeci tom zawiera chyba najwięcej niewiadomych, powiedziałabym nawet, że mnożą się one jak pączkujące drożdże. 
Do samego końca nie wiadomo, jakie zamiary ma korporacja i czy to już naprawdę finał jej działań. 
Poza tym już tyle razy w tej historii bohaterowie zmieniali front, że trudno teraz wierzyć komukolwiek. Niezrozumiała wydaje się postawa Teresy, która nagle staje się wierna ideałom DRESZCZ-u. Trudno zaufać Brendzie po tym, jak się zachowywała w tomie drugim. Thomas nie umie do końca zaufać samemu sobie; odzyskał jedynie fragmenty wspomnień i obawia się, że ten dawny on sprzed ery labiryntu, wcale by mu się teraz nie spodobał. Każdy napotkany po drodze człowiek może być potencjalnym zdrajcą, bo że to sprzymierzeniec, jakoś trudno uwierzyć. 
Lek na śmierć pozostawia więcej wątpliwości niż oczywistości. Powieść czyta się dobrze i z zaciekawieniem, bo cały czas czeka się na to wielkie bum. W moim odczuciu nie nadeszło ono jednak. 
Ma co prawda miejsce finałowa walka tych dobrych ze złymi. Oczywiście nie obywa się bez ofiar, bo raz, że trzeba kogoś uśmiercić, a dwa, że czasem nie wiadomo, co z danym bohaterem zrobić, więc najłatwiej go wyeliminować. Odniosłam jednak wrażenie, że walka była sposobem na wyeliminowanie niektórych, bo nagle zrobiło się ich jakby za dużo. 
Oprócz tego samo rozwiązanie problemu epidemii, a raczej jego brak, trochę mnie zawiódł. Tyle testów i prób, tyle ludzkich istnień i nic? Z drugiej strony może to mieć swoje uzasadnienie w prawdopodobieństwie takich historii. Być może faktycznie łatwiej coś odrodzić od nowa niż leczyć, to co nieuleczalne. Być może autor chciał nam w ten sposób zasugerować, że pewnych spraw, decyzji na skalę ogólnoświatową, nie da się odwrócić ot tak jednym ruchem próbówki. 
Na tle całej trylogii trzecia część podobała mi się najmniej właśnie z racji tylu niewiadomych, w których trudno było się nie pogubić. 
Uważam jednak, że i tak historia ta naprawdę jest godna czytelniczej uwagi. 
Ma wszystko, co powinna mieć taka seria. Nietuzinkowych, zaradnych bohaterów, zawiłą akcję i dramatyczne rozwiązania. Tak, czy siak nudzić się z nią nie da. 
Polecam, bo warto. 
Dziękuję!

Więzień labiryntu | Próby ognia

5 komentarzy:

  1. W takim razie pewnie przeczytam!
    shelf-of-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam właśnie, że zakończenie serii nie wyjaśnia wielu kwestii - szkoda, bo w końcu na to liczyłam. Ale lek na śmierć i tak przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka wydaje mi się kiepska, a z fabuła jest do zaakceptowania przeze mnie, więc myślę, że zapowiada się całkiem ciekawa lektura. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To koniecznie muszę polecić ten tom mojej współprowadzącej bloga, Martynie. Podobały jej się dwa pierwsze, więc musi sięgnąć i po ten :)

    Przy okazji zapraszam do mnie na książkowy konkurs: http://heaven-for-readers.blogspot.com/2014/07/richard-paul-evans-michael-vey-bunt_10.html - 5 książek do zgarnięcia dla jednej osoby (do wyboru z wielu!) :)

    OdpowiedzUsuń

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.