niedziela, 4 października 2015

Meljean Brook: Żelazny Książę

Autor: Meljean Brook
Tytuł: Żelazny Książę
Seria: Opowieść z Żelaznych Mórz, t.1
Stron: 439
Wydawca: Dwójka bez Sternika






Żelazny Książę dość długo czekał na swoją kolej. Steampunku w polskim wydaniu mamy niewiele, dlatego postanowiłam zaczekać z lekturą do czasu aż naprawdę nabiorę chęci na tego typu historię. 
Rozpoczęłam lekturę pełna dobrych przeczuć i pomna pochlebnych recenzji, w którymi stykałam się, gdy książka świeciła triumfy wśród czytelników. Początkowo było całkiem fajnie, jednak z czasem, no cóż. Przyznam, że nie do końca tego oczekiwałam i jestem trochę zniesmaczona. Jednocześnie cieszy mnie fakt, że choć jest to pierwsza część serii, kolejne tomy traktują już o innych bohaterach, dzięki czemu nie muszę żałować, że mnie coś ominęło, gdyż szanse, że na wydanie następnych części są żadne. 

Żelazny Książę jest doskonałym przykładem tego, jak można położyć trupem historię z naprawdę niezwykłym potencjałem. 

Anglia. Zachwycający czas maszyn parowych, statków powietrznych, nanotechnologii, wynalazców i wynalazków. Mimo postępu technologicznego, przybity wojną z Ordą kraj, z wielkim trudem podnosi się z długiej okupacji. Ogromną zasługę w tym, że kraj w ogóle uwolnił się spod macek Ordy ma Rhys Trahaearn zwany przez wszystkich Żelaznym Księciem. Ten tajemniczy i budzący respekt człowiek były niewolnik i pirat, a obecnie właściciel handlowego imperium, nie jest kimś, kogo można nazywać dobroczyńcą ludzkości. 
Inspektor Wilhelmina Wentworth to postać równie intrygująca i tragiczna. Kobieta policjant, co już jest dość kontrowersyjne, po drugie szlachcianka z dość znanej rodziny, a po trzecie, co jest powszechnie znanym faktem, żywy dowód tego, co przed laty przytrafiło się jej matce i tego, czym dla ludzi jest rankor. Na nieszczęście Miny jej wygląd od razu zdradza jej pochodzenie, przez co młoda kobieta na każdym kroku spotyka się z nienawiścią i szykanami Anglików.

Drogi tych dwojga bohaterów spotkają się w momencie, gdy na progu domu Rhysa, ktoś porzuci zwłoki. Wezwana na miejsce zbrodni Mina, rozpocznie śledztwo i od razu wpadnie Żelaznemu Księciu w oko, o czym, ten bez zbędnych ceregieli, jej powie. 
Śledztwo poprowadzi bohaterów do porwanego okrętu, wziętych zakładników oraz tajemniczej organizacji, której celem jest pozyskanie potężnej broni. Mina będzie miała trudny orzech do zgryzienia. Będzie się nie tylko martwić o losy młodszego brata, borykać się z ludzką nienawiścią i brakiem szacunku, ale też z uczuciami do Rhysa, który jasno określił się, że jego jedyny cel, to mieć ją w swoim łóżku. 

I właśnie w tym momencie historia zaczyna tracić pazur. Początek jest świetny; niesamowicie ciekawie zarysowane tło obyczajowe, bogaty w szczegóły świat przedstawiony, i zdecydowana, jak się wydaje, główna bohaterka. Bardzo mi się podobała zdecydowanie i kompetencja Miny. Nie miała łatwego życia, wciąż musi płacić za swoje pochodzenie, w czym przecież nie ma ani winy jej matki, a tym bardziej jej samej. Jednak im dalej w całą historię tym słabiej. 

Zaczęło się bardzo obiecująco, niestety w momencie, gdy między bohaterami zaczyna się dziać coś więcej, historia traci swoją powagę i rytm i zmienia się w łzawy harlequin. Rozumiem, że w niemal każdej historii wątek romansowy między dwójką niezależnych bohaterów jest mile widziany, ale dobrze jest, gdy jest on umiejętnie wyważony, nie wpływa na charakter postaci i nie czyni z nich płaczliwych mięczaków. Rozumiem wzajemną fascynację i pożądanie, ale jest tyle sposobów na pokazanie takich relacji, przy jednoczesnym zachowaniu pazura i drapieżności historii. Dobrym tego przykładem jest choćby Kate i Curran z serii Ilony Andrews. Silni bohaterowie, pragnąc się wzajemnie, powinni jednocześnie cały czas się ścierać, bo inaczej klimat powieści poleci na łeb na szyję i stanie się zwykłą miłostką dla kucharek. 
Rozumiem też, że czytelnicy mogą oczekiwać tego typu historii, ale w tym przypadku rozdźwięk pomiędzy steampunkowym światem a wręcz pornograficznymi scenami zbliżeń jest zbyt duży, abym mogła to bezkrytycznie przyjąć.  

To dlatego z każdym kolejnym rozdziałem, książkę czytało mi się coraz wolniej, a mój zapał słabł. W niektórych przypadkach barwna okładka i zachęcający opis, to nie wszystko. Steampunk, choćby najlepiej przedstawiony, w połączeniu z czymś, co słabo do niego przystaje, sam się nie wybroni. Szkoda mi trochę, że autorka poprowadziła swoich bohaterów w takim, a ie innym kierunku. Miała to być fajna, wciągająca przygoda, a wyszło zupełnie coś innego. 

W swoim czasie książka miała wiele pochlebnych opinii i zdaję sobie sprawę, że wielu czytelników mogła ująć ze serce. Jednak ja oczekiwałam czegoś znacznie więcej i pozostaję z ogromnym niedosytem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.