sobota, 12 grudnia 2015

Alex Marwood: Dziewczyny, które zabiły Chloe

Autor: Alex Marwood
Tytuł: Dziewczyny, które zabiły Chloe
Stron: 447
Wydawca: Albatros



Powieść Alex Marwood z łatwością wpisuje się w ten nurt historii, które długo po ich przeczytaniu, każą do siebie wracać myślami i rozważać inne możliwe scenariusze zakończenia losów postaci. Tak właśnie jest z książką Dziewczyny, które zabiły Chloe. 
Sądząc po opisie z tyłu okładki, można by myśleć, że to historia, jakich wiele. Jednak im dalej w treść, tym więcej wątpliwości  i mniej pewności co do tego, jak się to zakończy. 

Historię poznajemy z dwóch perspektyw czasowych. Nie wiemy, co dokładnie się stało, ani jak doszło do tragedii, która na długo wstrząsnęła całą opinią publiczną. 

Latem 1986, późnym popołudniem dochodzi do tragedii. We wstrząsających okolicznościach  ginie 4-letnia Chloe. Winnymi jej śmierci zostają uznane dwie jedenastolatki Bel i Jade. Po głośnym procesie, zostają osadzone w dwóch różnych zakładach poprawczych. Ten jeden dzień na zawsze zmienia ich życie. Tamtego dnia, wszystko obiera jeden kierunek. Innej drogi nie ma. 

25 lat później Bel i Jade, obecnie Amber i Kirsty, są już dojrzałymi kobietami. Ich życie ułożyło się krańcowo różnie. Od tamtych tragicznych wydarzeń nie spotkały się już, zresztą nawet im tego nie wolno. 
Gdy jednak w nadmorskim kurorcie dochodzi do serii morderstw, losy Amber i Kirsty na nowo się przetną, by doprowadzić starą historię do przykrego finału.

Powieść Alex Marwood dotyka takich problemów, jak fatalny wpływ mediów na życie ludzi, którzy popełnili przestępstwo, a co za tym idzie kształtowanie się na podstawie gazetowych artykułów ludzkiej opinii. Mała społeczność bardzo szybko szufladkuje Amber, która od tylu lat żyje wśród nich. Gdy nie znali o niej całej prawdy, była lubiana i szanowana, gdy wychodzi na jaw jej tragiczna przecież przeszłość, w oszalałym nienawiścią tłumie narasta pragnienie linczu. Wyparowuje racjonalne myślenie, już nie pamięta się, ile dobra sąsiedzi zaznali od Amber. Liczy się tylko to, co kiedyś zrobiła. 

Drugą rzeczą, która bardzo mi się podobała w książce było ukazanie wnętrza bohaterek i tego, jak ich przeszłość wpłynęła na to, kim są dziś. Ciągły strach, że przeszłość i prawdziwa tożsamość wypłyną, że ktoś powiąże fakty i rozpozna, koszmary senne i bolesne wspomnienia, wszystko to jest najgorszą karą, jaka może spotkać kogoś, kto popełnił zbrodnię nieświadomie i niecelowo. Kirsty żyjąca w nieustannym strachu o swoją rodzinę, czy Amber pomagająca wszystkim dookoła. Te kobiety bardzo mocno określa ich przeszłość, na którą nie miały zbyt dużego wpływu. 
W trakcie lektury nasuwały mi się pytania o rolę biegłych w procesie, o krzywdzące stereotypy, że gdy ktoś pochodzi z patologicznej rodziny, to z automatu musi być zabójcą, o rodziny, które tak łatwo i szybko odwróciły się od swoich córek. 

Smutkiem napawa zakończenie. Nie takiego finału się spodziewałam i, choć wydawał się jak najbardziej realny, to i tak poczułam się trochę oszukana. 

Warto przeczytać Dziewczyny, które zabiły Chloe, ale nie dla taniego poczucia sensacji czy dreszczyku emocji. Na tę historię spojrzałabym raczej jak na pewne ostrzeżenie, by nie wydawać sądów zbyt pochopnie, bo dorosła osoba, nie jest tym samym dzieckiem, którym była 30 lat temu. Człowieka powinny określać jego obecne czyny i decyzje podjęte świadomie, a nie w momencie, gdy jest się nieświadomym konsekwencji dzieckiem. 

Dziękuję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.