Tytuł: Strażnicy kryształów
Seria: Pięć Królestw, t. 3
Stron: 488
Wydawca: Egmont
Trzecia część przygód Cole’a i
jego przyjaciół, bohaterów serii Pięć Królestw, tym razem zabiera nas do krainy
o nazwie Zeropolis, miejsca, w którym technologia i magiczne formowanie stoją
na bardzo wysokim poziomie.
Od czasu, gdy nastoletni Cole
Randolph przybył do równoległej rzeczywistości, dużo się wydarzyło. Priorytetem
głównego bohatera stało się nie tylko przeżycie w tym zwariowanym świecie.
Trochę wbrew sobie został wplątany w
walkę o władzę nad pięcioma krainami, które są tak odmienne, że trudno w ogóle
myśleć, że mogłyby stanowić jedność. Decydując się wspomóc księżniczkę Mirę i
jej siostry w walce z ojcem tyranem, Cole stał się tak naprawdę jednym z
głównych asów w tym spektaklu.
Akcja Strażników kryształów
skupia się na motywie zaawansowanej technologii i magii zwanej tutaj
formowaniem. W mieście Zeropolis rządzi tyran Abram Trench, wspierający
głównego władcę Stafforda. W kontrolowaniu każdego aspektu życia obywateli
pomagają mu różnego rodzaju booty od zwykłych służebnych po wielofunkcyjne systemy,
których pierwotnym celem miało być ułatwianie człowiekowi życia. Historia
nowego Zeropolis kryje w sobie poważną przestrogę przed zbytnim zaufaniem,
jakim człowiek obdarza przeróżne urządzenia i maszyny. Motyw ten przewija się
przez całą część trzecią cyklu i śmiało można go uznać za myśl przewodnią
Strażników Kryształów.
W trzeciej części cyklu Cole,
wraz z Daltonem, Mirą, Jace’m oraz innymi nawiązują kontakt z członkami ruchu
oporu. Mają nadzieję, że pomogą im oni w odnalezieniu trzeciej z sióstr, Konstancji.
Początkowo akcja powieści toczy
się, jak dla mnie, zbyt wolno. Trochę nużyły mnie potyczki w salonie gier i
opisy poszczególnych strać z wirtualnymi potworami. Dopiero gdy główny bohater
wyrusza na misję, będąc zdanym tylko na siebie, robi się naprawdę ciekawie.
Duża w tym zasługa inteligentnych systemów od Pomagiera począwszy, na Aero
skończywszy. Oprócz tego od początku powieści Cole’a ściga tajemniczy Łowca. Po której jest
stronie i dlaczego tak usilnie chce schwytać bohatera? Przyznam, że jego
tożsamość, gdy już ją poznamy, jest jednym z milszych zaskoczeń tej historii.
Gdy już historia nabierze
rozpędu, czyta się ją bardzo szybko i
bez nudy. Świat przedstawiony nabiera głębi, wnikamy w motywy głównych czarnych
charakterów, przy czym okaże się, że
obecnie panujący król, ojciec Miry, nie jest najgorszym, co może zagrażać tej
krainie. Nietrudno się domyślić, że cała intryga dopiero się zagęszcza i bardzo
dużo może się tu jeszcze wydarzyć. Do odnalezienia pozostały dwie siostry, a
liczba tych dobrych, jak i tych złych, stale ulega zmianie. Pozostaje także
kwestia powrotu naszych bohaterów do domu na Ziemi. Wszystko wskazuje na to, że
nie istnieje ta upragniona droga, że mosty zostały spalone. Jestem bardzo
ciekawa, co też jeszcze wymyśli Brandon Mull, bo zawsze gdy już myślę, że
gorszych komplikacji wymyślić nie mógł, on wyskakuje z takim zwrotem akcji, że
brakuje mi słów. Dlatego niecierpliwie czekam na część czwartą, a czytelnikom
lubiącym historie o światach równoległych gorąco polecam nie tylko znaną już
polskim czytelnikom serię Baśniobór i Pozaświatowców, ale też trzymającą poziom
swoich poprzedniczek sagę Pięć Królestw.
Czytelnicza zabawa gwarantowana!
Dziękuję!
Bardzo się cieszę, że kolejny cykl Mulla trzyma poziom. Mimo że mam już swoje lata, to z ogromną przyjemnością sięgam po jego książki i czasami zastanawiam się, dlaczego za moich czasów nie było takich historii. Mimo to po Pięć Królestw sięgnę dopiero gdy ukaże się ostatni tom :)
OdpowiedzUsuńJeżeli trzyma poziom to na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuń