środa, 27 lipca 2016

Bo w każdym drzemie strongman czyli Roman Barbarzyńca

Tytuł: Roman Barbarzyńca
Reżyser: Kresten Vestbjerg Andersen,
Thorbjorn Christoffersen, Philip Einstein Lipski
Scenariusz: Thorbjørn Christoffersen
Czas trwania: 89 min.
Wytwórnia: Einstein Films A/S






Gdyby mi ktoś powiedział, że Duńczycy mają takie fajne poczucie humoru, to chyba nie uwierzyłabym tak na słowo. Po seansie Romana Barbarzyńcy już nigdy w to nie zwątpię. 

Kraina Wszechściemia. Plemię osiłkowatych Barbarzyńców żyje sobie spokojnie, w przekonaniu, że skoro są potomkami silnego Crona, nie mają sobie równych. Jak widać pycha bywa zgubna, bo oto nasi Barbarzyńcy zostają nagle zaatakowani przez odział księcia Zamordora, który ma własne ciemne plany. Jak nietrudno się domyślić banda osiłków jest mu potrzebna do ich realizacji.
Z pogromu żywcem uchodzi jedynie bystry umysłem, lecz wątły i ubogi w bicepsy Roman. Jego naczelną powinnością jest teraz uwolnić ziomków i pokonać Zamordora. Jednak łatwiej zrobić niż powiedzieć. 
Nasz bohater, który wcale się bohaterem nie czuje, wyrusza w podróż, w której towarzyszyć mu będą kiepski w swym fachu bard Wrzaskier, bojowniczo nastawiona Ksenia oraz nieco zakręcony elf Lameras. Czy bohaterom uda się dotrzeć w jednym kawałku do celu podróży i pokonać wroga? To się okaże. 

Po przeczytaniu opinii innych użytkowników, zasiadałam do seansu z pewną dozą sceptycyzmu. Pisano tam m.in. że to nie dla dzieci, że trochę wulgarny itp., itd. 
Z jednym mogę się zgodzić. Nie poleciłabym tego filmu dzieciom. Kolory są bure i przygnębiające, a czaszki i trup ścielą się dość gęsto. Oprócz tego błyszczące na czerwono oczy Zamordora raczej nie byłyby miłe we śnie. Tematyka też raczej nie jest dla dzieci. Bohaterowie biegają półnago, więc wszystkie intymne części ciała mocno odznaczają się pod skąpymi odzieniami, a aluzji erotycznych mamy tu całą masę. Wiem, że dzieci mogą ich nie wyłapać, ale po co im już tak za młodu to sugerować, gdy jest tyle innych bardziej przystępnych dla nich bajek. 

Jeśli jednak potraktujemy to jako film dla nieco starszej młodzieży, to zagwarantujemy sobie blisko 1,5 godziny naprawdę dobrej zabawy. Oczywiście duża w tym zasługa polskiego dubbingu, a trio Stuhr/Mozil/Mucha to naprawdę niezły tandem. Ale nie tylko o dubbing chodzi. 
Historia jest dowcipna i z polotem, teksty błyskotliwe i nie raz, a wiele razy uśmiałam się do bólu brzucha. 
Roman Barbarzyńca to historia człowieka, który nie czuł się dobrze w swoim plemieniu, a już winy w tym, że akurat dla jego przodka zabrakło krwi Crona, przecież nie było. Kiedy jednak trzeba, Roman rusza w drogę, bo jakie ma inne wyjście? Oczywiście nie ma pojęcia jak uratuje swoich braci, ale coś zrobić trzeba i chyba właśnie to w głównym bohaterze jest najlepsze. Nie zyskuje nagle super mocy, nie staje się napakowanym mięśniakiem, po prostu pozostaje sobą.

Jak już pisałam nie poleciłabym seansu rodzicom i ich dzieciom, to po prostu nie ta liga. Niemniej jednak, jeśli ktoś lubi soczysty, nieco przaśny humor, jest w stanie znieść aluzje i jednoznaczne gesty i jeszcze się z tego uśmiać, to myślę, że może obejrzeć Romana Barbarzyńcę. Dziś, kilka dni po seansie, gdy przypominam sobie niektóre sceny, śmieję się sama do siebie.
Ten obraz to naprawdę świetna komedia i mam nadzieję, że uda mi się jeszcze trafić na podobne, utrzymane w tym klimacie.
Polecam, ale tylko osobom, których nie obrazi i nie zniesmaczy garść dowcipów fizjologicznych i erotycznych.  Jeśli trochę przymkniecie na to oko, będziecie się świetnie bawić.

2 komentarze:

  1. Świetny podtytuł: "nie klata zdobi człowieka" :)

    takie komedie, gdzie aż brzuch boli od śmiechu to coś dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  2. Valarowie, to muszę koniecznie obejrzeć:D Imiona poszczególnych postaci chwyciły mnie za serce <3

    OdpowiedzUsuń

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.