niedziela, 24 lipca 2016

Ian Tregillis: Wojny alchemiczne. Mechaniczny

Autor: Ian Tregillis
Tytuł: Mechaniczny
Seria: Wojny alchemiczne #1
Stron: 464
Wydawca: SQN





Mechaniczne serce na okładce pierwszego tomu powieści I. Tregillisa to obietnica niezłej, oryginalnej i wciągającej historii. Muszę jednak powiedzieć, że nic nie może przygotować czytelnika na to, co czai się w środku. 
Choć akcja powieści toczy się współcześnie, świat przedstawiony kojarzy się z wiekiem XVII/XVIII, głównie ze względu na stroje z epoki, obyczajowość, środki lokomocji czy tytuły szlacheckie. To jednak nie wszystko i gdyby to tak zostawić wyszłaby z tego powieść quasi historyczna. Autor jednak wzbogacił ten świat o szeroko rozbudowaną dziedzinę alchemii, graniczącą z prawdziwą magią, dzięki czemu uzyskał zupełnie nową jakość, która mnie jako czytelnika, zaszokowała i  zafascynowała. 

Wszystko zaczęło się w XVII wieku od wynalazku holenderskiego uczonego Christiaana Huygensa. Ten genialny matematyk i fizyk był nie tylko autorem teorii gry w kości, pierwszej soczewki, czy odkrywcą księżyca Saturna Tytana. Był także pierwszym konstruktorem precyzyjnych zegarów mechanicznych, które to opisał w swojej książce pt.  Horologium oscillatorium. To właśnie na bazie tych faktów z życia uczonego, Ian Tregillis tworząc fabułę swojej powieści, każe Huygensowi pójść dużo dalej i czyni go twórcą pierwszego człowieka mechanicznego. 
Ten rewolucyjny wynalazek powoduje, że Niderlandy stają się super mocarstwem nie do pokonania i jedynie Francja staje się ogniskiem, choć słabym, oporu. Mechaniczni ludzie zwani klakierami (od francuskiego oklaskiwać, przytakiwać) stają się niezawodnymi służącymi, a także w wersji bardziej zaawansowanej żołnierzami.  Niby nic niezwykłego, w końcu dziś także mamy niemal inteligentne maszyny, wykonujące pracę za ciężką dla człowieka. Ale klakierzy z powieści są naprawdę niezwykli. Są niesamowicie wytrzymali i niemal nigdy się nie psują, jeśli tylko regularnie ich konserwować, mogą więc funkcjonować setki lat. Ale to nie wszystko. Ogromne, trzymane w ścisłej tajemnicy osiągnięcia alchemii pozwoliły tak uwarunkować klakierów, że muszą, powiedziałabym nawet MUSZĄ, wykonać każde dane im polecenie. Ten wewnętrzny nakaz zwany potocznie geas, powoduje, że klakier mający wykonać polecenie czuje silny, odśrodkowy przymus, wręcz fizyczny ból, który nie zmaleje, dopóki polecenie nie zostanie wykonane tak jak należy. Powszechnie panujące przekonanie, że klakierzy to tylko maszyny, bez uczuć i świadomości, sprawia, że nikt nie traktuje serio siły geas.  Bo skoro maszyna jest maszyną, to nie może czuć bólu, prawda? Nie ma rozterek, wątpliwości, dylematów moralnych, jest maszyną i kropka. 
Na przykładzie jednego z głównych bohaterów powieści tytułowego mechanicznego o imieniu Jax, wiemy, że jest trochę inaczej. Klakierzy mają świadomość i choć służba ludziom jest ich priorytetem, zdarzają się przypadki, że klakierzy się buntują, zyskując wolną wolę. Takich oczywiście szybko i, co ważne, publicznie się eliminuje, utrzymując społeczeństwo w powszechnym przekonaniu, że maszyna została opętana przez demony. Nie wiadomo dokładnie, co powoduje przemianę, dlatego ludzie tak się tego boją. 
Jax jest służącym, jak setki innych. Wykonuje masę zadań, balansując na granicy bólu i szaleństwa, gdy priorytety zadań się na siebie nakładają, a on się przecież nie rozdwoi. I któregoś dnia tę wolną wolę zyskuje... Co z tego wyniknie?
Dwójka pozostałych bohaterów to ludzie z krwi i kości, których wciągnie wir wydarzeń, by splątać ich drogi z drogami Jaxa. 
Pierwszą jest francuska hrabina Berenice, kobieta naukowiec, szpiegmistrzyni wysoko postawiona na królewskim dworze. Jej życiowym celem jest odkrycie, co takiego powoduje u klakierów posłuszeństwo lub jego brak. Swoje badania oczywiście prowadzi na żywym materiale. Czy próba zbadania unieruchomionego na murach obronnych żołnierza, zdeterminowanego przez metageas (czyli nakaz najwyższego priorytetu) okaże się dobrym pomysłem? Ryzyko jest ogromne. 
Drugi bohater, postać tragiczna ze wszech miar, to katolicki duchowny Visser, członek tajnej siatki szpiegowskiej, człowiek głębokiej wiary. Schwytany przez nadwornego kata stanie w obliczu wyzwania i boleśnie przekona się, czym tak naprawdę jest wolna wola. Przyznam, że wątek tego bohatera wstrząsnął mną najmocniej, dlaczego nie zdradzę, co by za wiele nie spoilerować. 

Pierwszy tom powieści to tak naprawdę wstęp do całej historii. Autor spokojnie prezentuje nam świat przedstawiony, ukazuje poczynania bohaterów, każe nam ich polubić i przywiązać się do nich, by lepiej zrozumieć kierujące nimi motywy. Nie boi się także, ani nie brzydzi nieco ich uszkodzić, dlatego nie brakuje tu scen, gdy krew leje się gęstą posoką, a granica między człowiekiem a bestią mocno się zaciera. Wojna między Niderlandami a Francją jest nieunikniona, a działania naszych bohaterów tylko ją przybliżają. Ale wiadomo, że status quo wiecznie trwać nie może. 

Pierwszy tom Wojen alchemicznych zjednał mnie sobie na dobre i jestem zachwycona. Zachwycona wykreowanym światem, klakierami i Jaxem. Gorąco wspieram pęd mechanicznych ku wyzwoleniu i niecierpliwie czekam na Rising (Powstanie, Rebelia?) czyli tom drugi. Oj będzie się działo. Oby jeszcze w tym roku. 
Polecam Mechanicznego miłośnikom rozumnych maszyn, alternatywnej wersji historii Europy i dobrej powieści przygodowej. Naprawdę warto.

Dziękuję!

2 komentarze:

  1. O tej serii nie słyszałam, a po recenzji zainteresowałam się nią :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny raz widzę tę książkę na blogu, nawet mnie zaciekawiła.

    OdpowiedzUsuń

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.