piątek, 24 lutego 2017

Ann Morgan: Moja siostra...czy ja?

Autor: Ann Morgan
Tytuł: Moja siostra...czy ja?
Stron: 384
Wydawca: AMBER







Były sobie dwie siostrzyczki. Jedna dobra, druga zła. Tak można by w skrócie opisać początek powieści Ann Morgan. 
Helen i Ellie są bliźniaczkami. Z wyglądu są identyczne, odróżniają je natomiast fryzury i umiejętności. Helen jest tą zdolną, której wszystko przychodzi łatwo i szybko. Ellie to ta gorsza, zawsze piąte koło u wozu
Któregoś dnia Helen wpada na pomysł, by na jedno popołudnie, w ramach psikusa, zamienić się z siostrą ubraniami. Jednak, gdy przychodzi pora na powrót do właściwych ról, Ellie odmawia. Od tej pory życie Helen staje się koszmarem, nikt jej bowiem nie wierzy, a wszystkie próby, by udowodnić otoczeniu swoją tożsamość, kończą się katastrofą, która dodatkowo tylko utwierdza wszystkich w przekonaniu, że Ellie/Helen jest złym dzieckiem. 

Mijają lata. Jedna z sióstr ulega wypadkowi. Druga widzi w tym swoją szansę na normalność. Czy prawda, jakakolwiek jest, wreszcie wyjdzie na jaw?

Mocną stroną książki są opisy stanów emocjonalnych bohaterki. Te szybko zmieniające się nastroje od spokoju czy błogiej radości przez gniew i wściekłość okraszone wulgaryzmami do myśli, które wprowadzone w czyn mogłyby zabić. Z tego też powodu głównej bohaterki nie da się lubić. To ten typ człowieka, który jest nieobliczalny, a  co za tym idzie stanowi zagrożenie nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla bliskich i otoczenia. Zachowanie rodziny Helen można potępiać i krytykować, ale rozumiem też ich obawy i wrogość wobec dorastającej dziewczyny, która sprawia kłopoty, nieustannie  coraz gorsze. Najprostszą metodą jest się po prostu od niej odciąć, bo przecież terapie, leczenie, poświęcanie uwagi, jest czaso- i pracochłonnym zajęciem na długie lata. 

Zmienne nastroje Helen spowodowały też, że nie wierzyłam w jej wersję wydarzeń. Równie dobrze wszystko to mogło się dziać tylko w jej umyśle, być odbiciem jej pragnień, by być lubianą, odnoszącą sukcesy i docenianą dziewczyną,  a potem kobietą. Jestem w stanie uwierzyć, że matka mogła wiedzieć o przemianie i nic z tym nie zrobić (z dziwacznie przerażających powodów), ale przecież dwie skrajnie różne dziewczynki nie zamieniły się chyba nagle też mózgami, aby ich nie poznać po umiejętnościach, posiadanej wiedzy czy osiągnięciach szkolnych. Oprócz tego wierzyć mi się nie chce, że sześciolatka potrafiłaby wytrwać tak długo w mistyfikacji. W końcu to przecież małe dziecko.

Dlatego też, pomimo że powieść trzyma czytelnika w napięciu i każe mu się gubić w domysłach i spekulacjach, nie mogłam się zdobyć na to, by kibicować głównej bohaterce, czy choćby jej uwierzyć. Może jestem okrutnym sceptykiem, ale nie mogłam się pozbyć myśli, że gdyby zaczęła brać leki, być może jej życie by się ułożyło i obrało zupełnie inny kierunek. Jedno z pewnością się autorce udało: przeżycia Helen utkwiły mi w pamięci i analizuję je od kilku dni. Choćby z tego powodu powieść Moja siostra...czy ja? warto polecić czytelnikom lubiącym thrillery o rodzinnych zawikłanych tragediach.

Dziękuję!

3 komentarze:

  1. Zapowiada się więcej niż ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. zastanawiałam się nad tą książką :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie ostatnio zastanawiałam się w bibliotece czy rezerwować :) Zaryzykuje ja lubię thrillery o rodzinnych zawikłanych tragediach :D
    W wolnej chwili zapraszam do mnie
    http://czytanienaprawdeuzaleznia.blogspot.com
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.