Tytuł: Yellow Bahama w prążki
Stron: 198
Wydawca: Jacek Santorski & Co
Bardzo długo było mi nie po drodze z tą książką. Po pierwsze zniechęcał mnie tytuł, wydawał mi się dziwaczny, a po drugie kiedyś sięgnęłam po jedną z książek tej autorki z serii Miętowa i no cóż... nie zaiskrzyło. To zniechęcało dodatkowo.
W chwili obecnej jestem po lekturze i mogę z całą mocą powiedzieć, że to nie tylko dobra powieść młodzieżowa, ale też jedna z lepszych pozycji na liście lektur szkolnych w gimnazjum.
Książka ma formę epistolarną. Nastoletnia Hania pisze e-maile do znanej pisarki, która była w szkole bohaterki na spotkaniu autorskim. Jak Hania sama twierdzi, nie umie pisać książek, ale bardzo chciałaby, aby o niej taka powstała. Postanawia więc dostarczyć pisarce materiału, opisując w mailach swoje życie i otoczenie. Opowiada o szkole, kolegach, koleżankach, życiu rodzinnym, a to, odkąd trafia do niego waran Krzysiek, staje się znacznie ciekawsze. Szczerze, z dystansem, ale też dowcipnie i błyskotliwie opisuje rodzinne i sąsiedzkie perypetie, swoje marzenia, obawy, towarzyskie potknięcia i sukcesy.
Powieść porusza wiele aktualnych problemów społecznych w dużej mierze dotyczących jednostki, rodziny, grupy rówieśniczej, społeczeństwa. Mądra i błyskotliwa Hania ma problemy z akceptacją siebie i samooceną, choć tyle może zaoferować innym i jest przecież lubiana. Najbliższy sąsiad i przyjaciel pępowinowy bohaterki Jacek, to postać tyleż sympatyczna, co tragiczna. Inteligentny chuligan, ziejący gniewem do biologicznego ojca, potrafi być złośliwy i przykry, ale jest też bystrym i dobrym przyjacielem. Każdy z bohaterów coś ma. Jest tu wątek toksycznej matki, a także takiej, co bije córkę. Jest i córka, sprawiająca matce masę kłopotów. Są nauczyciele, którzy przede wszystkim są niedoskonałymi ludźmi i wiele im można zarzucić. Myślę, że żaden szanujący się nauczyciel nie chciałby być posądzony o złośliwość, nieznajomość imion swoich uczniów, czy bycie do kogoś uprzedzonym tylko z powodu kojarzącego się imienia. Nie ma co jednak się łudzić, są i tacy.
Przeciwwagą dla nieco smutnej strony świata przedstawionego jest rodzina Hani. Rodzice są nie tylko kochający, ale też mądrzy i normalni. Można z nimi porozmawiać, udzielą rady, gdy człowiek potrzebuje, przytulą w potrzebie i w razie czego oddaliby nerkę. Co prawda tatuś czasem udaje warana, a mama jest nieco naiwna, ale i tak lepszych ze świecą szukać.
Powieść jest prześmieszna, trzeba przyznać autorce, że ma dar opisywania sytuacji prostych i codziennych. Jeśli ktoś sięgając po książkę spodziewa się Bóg wie jakiej akcji i wybuchów, z pewnością się zawiedzie. Jeśli jednak ktoś lubi czytać o problemach i wpadkach dorastania, o poszukiwaniu swojego miejsca w grupie, z dużą rolą rodziny w roli głównej, to Yellow Bahama w prążki jest właśnie taką historią. Nie wszystko kończy się tu dobrze, nie ma nawet jednolitego zakończenia, bo przecież życie toczy się dalej i nie można na nim ot tak postawić kropki.
Myślę, że wielu młodych czytelników odnajdzie w sposobie myślenia Hani, Jacka, czy Pauliny odzwierciedlenie swoich obaw, lęków, poglądów. Oczywiście warto też dowiedzieć się, co oznacza ten intrygujący tytuł.
Dlatego gorąco polecam. To bardzo ciepła, mądra historia o tym, że najważniejsze są drobiazgi, bo to one składają się w całość i nawet z pozornie błahego wydarzenia może się wykluć coś pozytywnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.