Tytuł: Pan Widmowej Wyspy
Seria: Smocza Straż, t. 3
Stron: 496
Wydawca: WAB
Kocham autorów, którzy nie dość, że nie zwalniają tempa, to jeszcze sypią pomysłami jak z rękawa. Brandon Mull niewątpliwie do takich należy. Tworzone przez niego historie są interesujące, oryginalne i trzymają czytelnika przy sobie do ostatniej strony. I to jest zdecydowanie największa wada tych historii: zbyt szybko się kończą i zbyt długo się na nie czeka.
Powieść Pan Widmowej Wyspy kontynuuje smoczy cykl tego autora. Uniwersum Baśnioboru wciąż znacznie się poszerza, teraz już o nowe lokalizacje, nowych sojuszników oraz jeszcze dziwniejszych i niepokojących przeciwników.
Drugi tom, traktujący o szalonym wyścigu po Czarkamień dwóch rywalizujących ze sobą frakcji, zakończył się dość niefortunnie. Seth oddał swoją tożsamość i został porwany przez Ronodina i Sfinksa. Chłopiec zachował co prawda swoje moce i umiejętności, ale nie pamięta kim jest. Nie wie też, komu może ufać. Jest jak biała karta, którą można dowolnie zapisać. I przyznam, że ta cecha najbardziej mnie tym razem w bohaterze drażniła. Dawny Seth niczego nie zostawiał przypadkowi, był wścibski i rwał się do działania. Teraz taki nie jest. Rozumiem jednak, że w sytuacji, gdy nie wiemy komu możemy ufać, możemy także źle wybrać. Autor chciał pokazać drogę Setha do samodzielności i właściwych wyborów i bardzo dobrze mu się to udało.
Wróżkokrewna Kendra wraz z przyjaciółmi jest zmuszona opuścić Smoczy Azyl. Bohatrowie tylko szczęśliwym zbiegiem okoliczności unikają śmierci z paszczy Celebranta, bardzo zawziętego na ludzi i strażników. Dziewczyna jest przygnębiona zaginięciem brata oraz ukochanego Paprota. Desperacko stara się, by misja strażników i uratowanie Setha szły ze sobą w parze, co łatwe nie będzie.
W trzeciej części Smoczej Straży jest równie ciekawie i barwnie, jak w poprzednich tomach. Trafimy do podziemi pełnych przeróżnych widm i zjaw, odwiedzimy morskie tonie, w których mieszkają trytony i selkie, zajrzymy nawet do wnętrza wulkanu. Wspólnie z bohaterami przeżyjemy chwile grozy i zwątpienia, gdy przyjdzie zastanowić się, co robić dalej i czy ta misja w ogóle ma sens.
Autor wciąż każe swoim bohaterom rozwiązywać dylematy moralne i tak jak w poprzednich częściach, tak i tutaj na końcu książki mamy podaną listę tematów do dyskusji, czy to w grupie czy w rodzinie. W tej historii nic nie jest tylko czarne lub tylko białe. Zawsze jest coś pośrodku, jakiś odcień szarości.
Polecam lekturę trzeciej części Smoczej Straży miłośnikom serii, a tych, którzy jeszcze jej nie znają, zachęcam do rozpoczęcia przygody z powieściami tego autora. Są ciekawe, pomysłowe i klimatyczne. Zachwyci Was mnogość magicznych stworzeń, niespotykanych dotąd artefaktów i lokalizacji. A gdy już raz zasmakujecie w książkach tego autora, zostanie Wam to na zawsze.
Papierowe Motyle
Dziękuję!
Co to za papierowe motyle? :)
OdpowiedzUsuńTo taka strona o książkach młodzieżowych, zapraszam https://www.papierowemotyle.pl/
OdpowiedzUsuń