niedziela, 16 września 2018

Przepis na udany związek czyli... Michelle Richmond: I że cię nie opuszczę

Autor: Michelle Richmond
Tytuł: I że cię nie opuszczę
Stron: 488
Wydawca: Otwarte







Stare przysłowie mówi, że małżeństwo jest jak ogród; należy je pielęgnować i o nie dbać, w przeciwnym razie zarośnie chwastami codziennych problemów i już nie da się go uratować. 
Żyjący w związkach ludzie i ci młodsi i ci starsi dobrze wiedzą, że z czasem, gdy minie już ta faza różowa i nastąpi zwyczajna codzienność, sprawy związane z bliskością i byciem ze sobą schodzą na dalszy plan. Skupiamy się na pracy, rachunkach, potem dzieciach, utrzymaniu rodziny, jesteśmy zmęczeni i myślimy tylko o tym, by zasnąć. I tak co dzień. Mijają lata i nagle okazuje się, że to o co się tak codziennie walczyło, przestało być ważne, a druga osoba, która miała być całym naszym światem, nagle stała się nam obca. Czy można było tego uniknąć? 

Jake i Alice właśnie się pobrali. On, z dwójką przyjaciół, prowadzi ośrodek terapii. Zajmuje się młodzieżą z problemami, a ostatnio także problemami małżonków, stojących na skraju rozwodu. Jest pogodnym i łagodnym człowiekiem i bardzo kocha swoją żonę. Ona, to obiecująca prawniczka, z przeszłością gwiazdy rockowej. Bohaterowie właśnie kupili dom i teraz nie pozostaje im nic innego, jak tylko cieszyć się sobą i swoim życiem. 
Ale jest jeszcze Pakt. 
Jeden z klientów Alice, a także gość na jej ślubie (po wygranej przez nią sprawie), daje małżonkom niecodzienny prezent. Jest to drewniana skrzynka, a w niej wieczne pióra oraz karteczka z napisem: Pakt nigdy was nie opuści. I tak się wszystko zaczyna. 

Czym jest Pakt? Grupą ludzi, stowarzyszeniem, którego celem jest dbanie o stałość i trwałość związków małżeńskich jego członków. Członkostwo wymaga, by małżonkowie regularnie do siebie dzwonili, dawali sobie prezenty, wyjeżdżali razem, spotykali się z innymi członkami Paktu. Proste, przyjemne i łatwe w wykonaniu zasady, prawda? Niestety są także kary za ich łamanie, a te już nie są ani przyjemne ani miłe. 
Będąc pod wrażeniem pozornie prostych zasad, Alice i Jake, trochę dla żartu, a trochę na serio, podpisują członkostwo Paktu. Początkowo wszystko idzie dobrze, z czasem jednak okazuje się, że w starciu z codziennym życiem, stosowanie się do reguł Paktu, nie jest takie proste. Mało tego, bohaterowie są nieustannie obserwowani, oceniani, poddawani krytyce, a z czasem i karom. Kiedy bezustanna ingerencja w osobistą wolność, zaczyna im mocniej doskwierać, obydwoje zdają sobie sprawę, że wplątali się w coś, co wcale żartem nie jest. Sprawa stała się poważna a wycofać się już nie można. 

Jestem od wrażeniem pomysłu Michelle Richmond. Temat wydaje się ograny i banalny. Trwałość małżeństwa. A jednak autorce udało się stworzyć świetny thriller, który trzyma w napięciu i co rusz zaskakuje ciekawymi rozwiązaniami. 
Fabuła książki obudziła we mnie dwa skojarzenia. 
Pierwsze skojarzenie związane z dążeniem do ideału to film Żony ze Stepford z Nicole Kidman (z 2004 roku) ; tam akurat wątkiem głównym było dążenie mężczyzn do posiadania idealnej kobiety i takie też były tytułowe żony, choć od razu było widoczne, że nie wszystko jest w porządku. 
Drugie skojarzenie dotyczy funkcjonowania Paktu i jego wszechobecności. Bohaterom wydaje się, że można się wycofać, zadzwonić na policję, tymczasem okazuje się, że członkowie tej organizacji są niemal wszędzie, we wszystkich kręgach społecznych. Bardzo mi to przypomina film Sekta z 2000 roku (nie podoba mi się polska wersja tytułu, lepiej brzmiałoby Bractwo lub po prostu Czaszki, no ale dobra). W filmie główny bohater dążąc do lepszego życia, wstępuje w szeregi bractwa i przekonuje się, że metody, którymi się ono kieruje są dalekie od głoszonych przez nie idei. Wycofanie się z bractwa stanie się równoznaczne z wypowiedzeniem mu wojny. 

Paradoksalnie, wiele idei głoszonych przez Pakt, dotyczących dbałości o współmałżonka, jest słusznych, zresztą Ameryki nie odkryli, przecież na tym to właśnie polega, by ze sobą być, dawać sobie prezenty, wspólnie coś robić, utrzymywać kontakt, nawet gdy jest trudno lub jest się zmęczonym. Przeraża jednak dążenie do ideału i szukanie błędów u członków Paktu, nawet tam, gdzie bohaterom nie przyszłoby do głowy. Kary są bardzo surowe i bazują na granicy upokorzenia i zdominowania psychicznego oraz fizycznego. Od Paktu nie ma ucieczki, Alice i Jake przekonują się o tym na własnej skórze. Kolejny paradoks jest taki, że im większym zagrożeniem jest dla bohaterów Pakt, tym mocniejsze są łączące ich więzi. Ciekawe, prawda? 

Powieść I że cię nie opuszczę trzyma w napięciu do samego końca. Trudno przewidzieć, kto tu jest uczciwy, a kto nie, a co za tym idzie, ciężko ufać bohaterom. Narratorem historii jest Jake i w trakcie czytania nie mogłam się pozbyć myśli, że dobrze by było, gdyby autorka oddała też narrację Alice. Ciekawie byłoby poczytać jej myśli i zobaczyć, jak ona widziała Jake i kwestie dotyczące ich związku. Trochę mi tego brakowało. 
Co do zakończenia, to przyznam, że jednak spodziewałam się po bohaterach innego wyboru. W sumie ich wybór niby był logiczny, ale bardziej intrygująco byłoby gdyby jednak zdecydowali się na tę drugą opcję. 

Przechodząc do podsumowania, bo trochę się rozpisałam. I że cię nie opuszczę to ciekawa, niebanalna powieść, którą chętnie obejrzałabym na ekranie telewizora lub kinowym. Nie nudzi, zaskakuje, sprawia, że chce się czytać, a co ważne sięgnąć po inne powieści Michelle Richmond. To bardzo dobry thriller małżeński. Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.