piątek, 3 maja 2013

Brandon Mull: Tajemnice Smoczego Azylu. Baśniobór 4.

Autor: Brandon Mull
Tytuł: Baśniobór. Tajemnice Smoczego Azylu.
Seria: Baśniobór, t.4.
Wydawca: W A B 
Stron: 506
Moja ocena: 9/10



Tajemnice Smoczego Azylu zwanego także Gadzią Opoką to czwarty i już przedostatni tom cyklu Baśniobór autorstwa B. Mulla.
Baśniobór to magiczny rezerwat, w którym mieszkają przeróżne magiczne stworzenia. Takich miejsc na świecie jest kilka, w tym parę bardzo skrupulatnie ukrytych i pilnie strzeżonych. Zresztą każdy z takich rezerwatów dla zwykłego człowieka (fani Harry'ego Pottera powiedzieliby dla mugoli :) ) wygląda zupełnie zwyczajnie. Tylko wtajemniczeni opiekunowie lub osoby pijące magiczne mleko mogą zobaczyć magiczne stworzenia w ich prawdziwej postaci. Należy dodać, że często jest ona niezbyt przyjazna ani przyjemna do oglądania. 
Głowni bohaterowie cyklu to nastoletnie rodzeństwo: Kendra i Seth. Ich dziadkowie są opiekunami Baśnioboru i to właśnie od niezbyt ciekawie zapowiadających się na prowincji wakacji, zaczyna się wielka przygoda młodych bohaterów. Pierwsze przygody i odkrywanie tajemnic odbywa się na terenie rezerwatu. Stopniowo jednak wszystko układa się w większą całość, a z niej wyłania się konflikt, którego rozmiary rosną z tomu na tom. Dziadkowie rodzeństwa należą do Bractwa Rycerzy Świtu, a po drugiej stronie stoi Stowarzyszenie Gwiazdy Wieczornej, któremu przewodzi tajemniczy Sfinks. W najpilniej strzeżonych rezerwatach znajduje się pięć magicznych artefaktów. Ich odnalezienie umożliwi Stowarzyszeniu Gwiazdy Wieczornej uwolnienie z pradawnego więzienia groźnych demonów. Mniej więcej od końca tomu drugiego zaczyna się swoisty wyścig miedzy oboma ugrupowaniami. Sfinks chce więzienie demonów otworzyć, Rycerze Świtu chcą mu to uniemożliwić. Z biegiem akcji walka staje się coraz bardziej bezpardonowa, pojawiają się ofiary śmiertelne, a intrygi i spiski mnożą się i gęstnieją. Nie do końca wiadomo, komu można ufać, bo nawet najbliższy przyjaciel może okazać się zdrajcą. 
Po pewnym czasie Kendra staje się pełnoprawnym i cennym członkiem Bractwa, ze względu na swoją wróżkorewność, natomiast Seth paradoksalnie przez swoje nieposłuszeństwo i wścibstwo, również oddaje mu wiele przysług. 
Akcja tomu 4 zaczyna się niemal od razu po wydarzeniach z części 3. 
Trwa wyścig w poszukiwaniu magicznych artefaktów. Od pierwszego rozdziału czytelnik zostaje wciągnięty w wir przygód i zagadek i tak w zasadzie pozostaje aż do samego końca powieści.
Tym razem wspólnie z bohaterami będziemy poszukiwać Gadziej Opoki, miejsca zamieszkanego przez smoki  i inne smokopodobne stworzenia, tam bowiem jest ukryty kolejny artefakt. Rezerwat ten jest nie dość, że pilnie strzeżony, to dodatkowo mało kto wychodzi z niego żywy, smoki bowiem nie są przyjaznymi stworzeniami. Bohaterowie nie mają jednak innego wyjścia i muszą się tam udać. 
Smoczy Azyl jest dowodem na to, jak niesamowitą wyobraźnię ma B. Mull. Mnogość smoków, a także ich różnorodność zapiera czytelniczy dech. Dla dorosłego czytelnika być może nie będzie to aż tak sugestywne, ale młodszemu na pewno podziała na wyobraźnię. 
Bardzo zaskakujące jest również zakończenie książki. Jeden z bohaterów okazuje się zdrajcą i ponieważ naprawdę go polubiłam, to w momencie, gdy pokazał swoją prawdziwą naturę, poczułam się dotknięta. Muszę jednak przyznać autorowi rację. Tam, gdzie w grę wchodzi władza i potęga, rodzą się najgorsze i najniższe instynkty. 
Tajemnice Smoczego Azylu z pewnością przypadną do gustu miłośnikom serii, jak i twórczości B. Mulla. Ostatnio bowiem triumfy święci także inna seria tego autora, mianowicie Pozaświatowcy
Podobnie jak w poprzednich książkach serii, tak i w tej autor poległ na tzw. aspekcie dydaktycznym, czy też, jak kto woli, pedagogicznym. Nieposłuszeństwo Setha i łamanie przez niego zasad jeszcze jestem w stanie zrozumieć, bo to specyfika dorastania i wieku. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do poprzednich tomów, tym razem Seth naprawdę stara się rozważać wszystkie za i przeciw oraz przewidzieć ewentualne konsekwencje. 
Jednak brak jakiejkolwiek żałoby w przypadku, gdy ginie przyjaciel, członek ekspedycji, razi i to mocno. Mile widziane byłoby choć słówko refleksji lub kilka łez. 
Podobnie jest w przypadku nieświadomości dorosłych, co do tego, czym zajmują się ich dzieci. Rodziców Kendry i Setha traktuje się nie dość, że bardzo marginalnie, to jeszcze w obliczu tragedii autor "każe" im oddać dziecko pod opiekę dziadków, a oni bez słowa sprzeciwu to robią. Wiem, że może to wiele ułatwiać w konstruowaniu fabuły, a małoletni czytelnik tego może i nie dostrzeże, ale jak dla mnie było to zwyczajnie niedopracowane. 
Poza wspominanym mankamentem książkę czyta się rewelacyjnie i chyba pod względem kreacji świata przedstawionego jest ona najlepsza z dotychczasowych. Gadzia Opoka jest tak barwna i specyficzna, a same stworzenia w niej żyjące tak nieprzewidywalne i niepowtarzalne, że od lektury aż trudno się oderwać. 
Dlatego polecam i niecierpliwie czekam na moment, gdy w moje ręce trafi finałowa część cyklu, a coś mi mówi, że będzie to lada dzień.
Polecam!


5 komentarzy:

  1. Czytałam "Baśniobór" i chociaż bardzo lubię fantastykę, to jakoś ta seria nie trafiła mi do przekonania. Ale okładki piękne ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. W dalszym ciągu nie przeczytałam pierwszej części, ale kiedyś muszę to zrobić

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie przepadałam jakoś specjalnie za smokami w fantastyce, dlatego tym razem nie jest to idealna książka dla mnie mimo bardzo wysokiej oceny i zachęcającej recenzji.

    OdpowiedzUsuń
  4. Juz na którymś z kolei blogu widzę recenzje serii Baśniobór, powoli zaczynacie mnie do niej przekonywać, muszę poszukać w bibliotece ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę w końcu dorwać ten cykl w swoje ręce. Jestem naprawdę ciekawa twórczości tego autora, po tych wszystkich zachwalających recenzjach na temat jego książek :D

    OdpowiedzUsuń

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.