Tytuł: Królewska krew. Wieża elfów (tom 1 i 2)
Tytuł serii: Odkrycia Riyrii
Wydawca: Prószyński i S-ka
Stron: 728
Moja ocena: 9/10
Książkę M. J. Sullivana chciałam przeczytać już dawno, nie tylko ze względu na tematykę, ale i serię, w której została wydana. Tak mi się jakoś zakodowało w umyśle, że co co zostało wydane pod szyldem Nowej Fantastyki zasługuje na uwagę i poznanie. Chęć na tę lekturę wzrosła, gdy na rynku pojawiło się kilka podobnych tematycznie książek, potem jednak pochłonęła mnie praca i książka czekała cierpliwie na swoją kolej kilka miesięcy. Doczekała się przed dwoma dniami, teraz jestem świeżo po lekturze i chciałam się podzielić wrażeniami.
Królewska krew i Wieża elfów to dwie osobne historie, ze względu na objętość zebrane w jeden tom, co było bardzo mądrym posunięciem. Raz, że osobno książki byłby zbyt krótkie, a dwa, że od razu możemy poznać dwie przygody głównych bohaterów.
A właśnie bohaterowie. To dwaj najemnicy, złodzieje, przesławny duet Riyria, budzący postrach i szacunek, nie mający sobie równych. Dzięki swojej pomysłowości potrafią ukraść najpilniej strzeżone przedmioty i włamać się do najmocniej strzeżonych miejsc. To Hadrian Blackwater i Royce Melborn. O ich przeszłości oraz początkach współpracy nie dowiadujemy się wiele. Za to już na samym wstępie dostajemy próbkę ich umiejętności, kiedy to z pazurem wykonują otrzymane zlecenie, doskonale się uzupełniając.
Świat wykreowany przez M. J. Sullivana przypomina nasze średniowiecze. Dużą rolę odgrywa tu kościół i duchowni, a poszczególne państwa to monarchie dynastyczne. Podział społeczeństwa i stopień świadomości obywateli, a także liczne szczegóły ubioru, jedzenia, stylu życia przypominają nasze "wieki ciemne".
Warto wspomnieć, że Hadrian i Royce nie pozują na groźnych, w każdym razie ja, jako czytelnik nie dałam się nabrać. Od razu widać, że przy wyborze zleceń kierują się raczej sercem niż rozumem, czy potrzebą portfela. Gdyby działali w sposób bardziej przemyślany, być może nie pakowaliby się w takie kłopoty, ale wtedy książka byłaby nudna, a wiadomo, że im więcej komplikacji, tym ciekawiej.
Część pierwsza zatytułowana Królewska krew opisuje historię zamachu stanu i zabójstwa króla. O to ostatnie, na skutek sprytnie zaplanowanej intrygi, zostają oskarżeni nasi bohaterowie. To jednak dopiero początek. Wraz z młodym następcą tronu, Hadrian i Royce udają się w pełną przygód i niebezpieczeństw podróż. Na swojej drodze spotkają młodego mnicha, który nigdy nie widział na oczy żywej kobiety, dziewięćsetletniego czarnoksiężnika bez rąk, a nawet krasnoluda - kleptomana, miłośnika kamiennych budowli.
Część druga, której akcja dzieje się dwa lata po wydarzeniach z Królewskiej krwi opisuje walkę ze strasznym smokopodobnym potworem, poszukiwanie dziedzica Imperium oraz wędrówkę do elfiej wieży, w której kryją się odpowiedzi na pytania, dręczące bohaterów.
Niewątpliwą zaletą części drugiej jest to, że spotykamy w niej bohaterów, poznanych w części pierwszej. Bardzo lubię takie rozwiązania; obserwowanie jak autor rozwija swoje postaci, jak prowadzi i wzbogaca ich losy jest wielką przyjemnością.
Dużą zaletą całej historii są zabawni bohaterowie, którzy nie czekają aż ktoś ich wybawi z opresji, a sami biorą sprawy w swoje ręce. Drugi duży plus to błyskotliwe i dowcipne dialogi. Komizm wynika albo z niedomówień lub niedoinformowania postaci, albo z sytuacji, w której aktualnie się bohaterowie znajdują.
Bardzo starannie i ciekawie jest zbudowana intryga. Nie domyśliłam się ani kto jest zabójcą króla w części pierwszej, ani dziedzicem Imperium w drugiej. Typowałam kompletnie inne osoby.
Akcja biegnie płynnie i nie ma dłużyzn, tak więc raczej nie można się tu nudzić.
Trochę mi natomiast zabrakło wątku romansowego, wszak wiadomo, że każdy złodziej powinien mieć swoją kobietę. W części pierwszej niby coś tam zamajaczyło, ale jak dla mnie za było to za mało wyraziste. Umiejętnie zaznaczony wątek miłosny, dodałby całej historii odrobinę pikanterii, a nawet jeszcze więcej humoru. Mam wielką nadzieję, że autor znajdzie na to miejsce i czas w kolejnych częściach.
Spędziłam na lekturze dwa bardzo miłe popołudnia i przyznam, że chętnie przeczytałabym już kolejną część o przygodach Royce'a i Hadriana oraz ich zabawnych i oryginalnych przyjaciół. Czy dwaj najemnicy wreszcie się ustatkują, albo zaczną przyjmować tylko intratne zlecenia? Bardzo w to wątpię!
Szczerze zachęcam do lektury wszystkich miłośników przygód, intryg, księżniczek i książąt w opałach, filozofujących magów i obrażalskich krasnoludów. Mnie się podobało, mam nadzieję, że Wam również.
Pozdrawiam i dobergo dnia!