niedziela, 6 listopada 2011

Recenzja książki Siostrzyca

Lekturę tej książki skończyłam kilka godzin temu, jednak do tej pory fabuła wiruje mi w głowie, jak natrętny owad. Mam na jej temat tyle do powiedzenia, że aż nie wiem od czego zacząć i boję się, żeby czegoś nie ominąć. Zacznę może zatem od tego, że dawno nie czytałam niczego równie dobrego. Każda książka ma w sobie to coś, przynajmniej staram się coś takiego w każdej czytanej znaleźć. Ale w przypadku Siostrzycy to coś narzuca się czytelnikowi już od pierwszej strony, nie pozwalając przerwać lektury. 
Anglia, rok 1891, Blithe House, stara posiadłość na odludziu, z dala od miasta. W tym starym, zaniedbanym domu mieszka jedenastoletnia Florencja, z młodszym bratem Gilesem. Dzieci pozostają pod opieką służby, a ich prawny opiekun i wuj, ciągle przebywa poza domem, w dalekich podróżach. Wszystkie potrzeby dzieci zaspokaja gospodyni pani Grouse. Narratorką historii jest Florencja, dziewczynka bystra, skryta i nad wiek inteligentna. Opowiada całą historię tworząc swoje własne słowa, niekiedy dziwaczne neologizmy typu: ofotelowany, powieściując, utragiczniła, niefortunnęło, itp. Słowa te nie utrudniają jednak czytania, wręcz przeciwnie nadają opowiadanej historii specyficzny klimat  i wiele mówią o samej Florencji. Gdy młodszy brat dziewczynki zostaje wysłany do szkoły, Flo tak naprawdę zostaje sama. Zgodnie z dziwacznym życzeniem wuja, dziewczynka nie powinna się uczyć, nie wolno jej wchodzić do biblioteki, nigdy nie zostanie wysłana do szkoły. Wuj uważa, że kobietom edukacja nie jest potrzebna, wręcz przeciwnie miesza im w głowie, co popycha je do wywyższania się nad mężczyznami, więc lepiej, żeby nieuczone kobiety pozostały pokornymi i uległymi analfabetkami. Florencja buntuje się przeciw takiemu stanowi rzeczy i nie tylko po kryjomu uczy się czytać, ale zakrada się do ogromnej biblioteki i potajemnie czyta książki, głownie powieści gotyckie i dzieła Szekspira. W swoim potajemnym kształceniu okazuje wiele sprytu i pomysłowości, czego nie ułatwiają jej odwiedziny chłopca z sąsiedztwa Theo. Po kilku miesiącach nauki w szkole, do domu wraca brat Florencji. Okazał się zbyt wrażliwy i podatny na dręczenie przez kolegów i władze szkoły zasugerowały, by uczył się w domu pod okiem prywatnej guwernantki. Florencja jest uradowana, znowu mając brata przy sobie i nawet wizja przybycia obcej nauczycielki tej radości nie mąci. Pierwsza guwernantka panna Whitaker, na skutek nieszczęśliwego wypadku ginie, tonąc w jeziorze. Zgodnie z tym co opowiada Florencja, dzieci zbytnio się tym nie przejęły, tym bardziej, że niebawem ma przybyć kolejna nauczycielka. I dopiero wtedy zaczynają się kłopoty. Panna Taylor okazuje się być silną osobowością, która od razu ustawia wszystkich w domu do pionu. Mały Giles jest nauczycielką zachwycony, natomiast Florencja od razu wyczuwa w obcej coś niedobrego, niepokojącego i niebezpiecznego. Dziewczynka dochodzi do wniosku, że guwernantka jest złym duchem lub demonem, który chce porwać jej brata. Postanawia temu zapobiec za wszelką cenę, co uruchamia lawinę niesamowitych zdarzeń.  
To tyle na temat treści. Nie mogłam się oderwać od książki do samego końca. Pierwsze skojarzenie, jakie mi się nasunęło, to podobieństwo do książki Tajemniczy ogród Frances Hodgson Burnett. Florencja biegająca po wielkim domu, wydającym dziwne odgłosy, tajemniczy opiekun, którego nigdy tak naprawdę nie ma i służba zamiast rodziny. Wszystko to przypominało mi Mary Lennox, poznającą tajemnice wrzosowisk. Potem jednak historia przybiera zupełnie inne niż w Tajemniczym ogrodzie tony. Florencja z zapałem czyta powieści gotyckie, jak okazuje się w toku akcji od jakiegoś czasu lunatykuje po nocy, miewa dziwne koszmarne sny, prowadzi własne śledztwo na temat nowej nauczycielki, wciągając w to niezgrabnego, piszącego dla niej wiersze Theo.
Autor książki stopniowo obdarza czytelnika szczegółami, które z pozoru wydają się zupełnie do siebie nie pasować. W pewnym momencie nie wiemy, czy to co się dzieje, jest naprawdę, czy to tylko wyobraźnia Flo tak okrutnie się z nią bawi. Gdy już się wydaje, że wiadomo na czym stoimy, autor dorzuca kolejny szczegół, który wszystko burzy lub uzupełnia obraz sytuacji rzucając na niego światło z jeszcze innej strony. Szczerze powiem, że osoba dorosła lub umiejąca logicznie poukładać te szczegóły będzie wiedziała, co się naprawdę wydarzyło. Mnie się to udało i powiem szczerze, że jestem pod wielkim wrażeniem autora, bo świetnie poprowadził akcję, wykorzystał pomysł do maksimum. Nawiązanie do tradycji powieści gotyckiej było naprawdę dobrym pisarsko posunięciem. Jestem też przerażona całym rozwojem sytuacji, bo poukładane szczegóły dają obraz, który budzi lęk i każe się trzymać na baczności. Więcej nie napiszę, bo mogłabym za wiele zdradzić, a po co psuć przyjemność z samodzielnego odkrywania tajemnicy. 
Powiem tylko, że książka jest naprawdę świetna. Ma to coś, co lubię w powieściach z dreszczykiem. Dodatkowo świat dorosłych widziany oczyma jedenastolatki diametralnie różni się od tego, jakim widziałaby go osoba dojrzała i logicznie myśląca. Czyta się szybko, bez minuty nudy, bez niecierpliwego przerzucania stron. Mnie lektura zajęła trzy godziny i nie był to czas zmarnowany. Polecam, bo naprawdę warto.
Autor: John Harding
Tytuł: Siostrzyca
Wydawnictwo: Mała Kurka
Stron:286
Moja ocena: 10/10
 


Za książkę serdecznie dziękuję pani Bożenie z wydawnictwa  Mała Kurka 
Dziękuję również za okazane serce i sympatię. Pozdrawiam serdecznie!

9 komentarzy:

  1. Mam coraz większą ochotę na tę książkę. No niech mi ona tylko wpadnie w ręce...
    Pozdrawiam:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba okładka i widzę, że jest zapowiedzią do interesującej treści, którą pochłania się dosłownie jednym tchem. Chętnie więc rozejrzę się za tą książką.

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka jest świetna, fabuła zachęcająca, a książka jeszcze nie trafiła w moje łapki. Jak to jest?

    OdpowiedzUsuń
  4. książka napisana z perspektywy dziecka? chętnie coś takiego poznam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zainteresowałaś mnie ogromnie! Najchętniej już teraz bym przeczytała, niestety nie mam jej pod ręką.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam o tej książce a po kolejnej pozytywnej recenzji wiem, że muszę ją przeczytać.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyznam, szczerze, że "Siostrzyca" obiła mi się o uszy, jednak nie przywiązywałam większej wagi do tej książki. Po poście wyżej oraz po Twojej recenzji, widzę, że to błąd i ,że koniecznie powinnam jak najszybciej książkę zdobyć! Ale to najszybciej to pewnie będzie dopiero w święta...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ksiązka podobno rzeczywiście świetna. Chciałabym się sama przekonać:)

    OdpowiedzUsuń

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.