Tytuł: Bad boy's girl
Stron: 512
Wydawca: Jaguar
18-letnia Tessa nie ma łatwego życia. Jej rodzice ciągle się kłócą i skupiają tylko na sobie. Starszy brat ma poważny problem z alkoholem i całym swoim życiem. To dlatego dziewczyna jest praktycznie sama z tym, że w szkole jest społecznym pariasem. Kiedyś miała nadwagę i to tak naprawdę pośrednio przyczyniło się do wojny z byłą najlepszą przyjaciółką Nicole, która obecnie nie dość, że zmienia życie Tessy w piekło, to na dodatek chodzi z Jayem, w którym bohaterka beznadziejnie się kocha.
To dlatego dziewczyna ma jeden priorytet na ten rok: skończyć szkołę. Potem pójdzie na studia i wszystko się jakoś ułoży.
Teoretycznie mogłoby się to udać, gdyby nie nagły powrót Cole'a do miasta. Brat Jaya i bliski sąsiad Tessy, kiedyś także skutecznie obrzydzał jej życie. Teraz okazuje się, że chce być najlepszym przyjacielem Tessy, a może nawet kimś więcej. Co za niezwykła przemiana? Krucjata? Pokuta? A może okrutny żart?
Tessa początkowo jest podejrzliwa i nieufna. Trudno jej jednak być odporną na urok przystojnego bad boya z ośmiopakiem na brzuchu. Może jednak podkochiwała się w niewłaściwym bracie?
Wrażenia. Dobrze się zapowiadało. Temat, choć pozornie już ograny, jest przecież dość nośny. Gdyby tylko zachować umiar, tę złotą granicę pomiędzy powagą opowiadanej historii a banałem płaczliwego romansu, między drobnymi dramatami a łzawymi awanturami na pół ulicy, między drapieżnym erotyzmem a zwykłym banalnym obściskiwaniem się, gdzie popadanie? Dlaczego musiało to pójść w tę właśnie stronę?
Plusy?
Minusy?
Otóż są plusy dodatnie i ujemne.
Zanim dotarłam do końca, byłam święcie przekonana, że to pojedyncza powieść. To dlatego tak parłam do ostatniej strony. I gdyby tak było, wyszłoby to na dobre całej fabule, bohaterom i czytelnikowi. Tymczasem tuż pod koniec okazuje się, że to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Gdy wydawało się, że bohaterowie zmierzają ku prostej, wszystko się rozpadło i właściwie tak trochę na siłę.
Kolejna rzecz to rozwlekłość. Wszystko to, co się dzieje między bohaterami jest urocze, przyjemne w odbiorze i naprawdę się im kibicuje, bo obydwoje zasługują na swój happy end. Jednak w pewnym momencie zaczęłam mieć wrażenie, że autorka zmieniła koncepcję i zamiast ten happy end wprowadzić w życie, celowo zaczęła go odwlekać, bo nagle okazało się, że będą kolejne części.
I nagle to co miałam za urocze, zabawne, z erotycznym pazurem, zaczęło nagminnie przypominać historię z cyklu After Anny Todd. Nastąpiła ta sama zmiana układu sił. Tessa stała się tą, która dyktuje warunki, a charyzmatyczny i silny dotąd Cole, zmienił się płaczliwego słabeusza, który, zresztą bardzo doświadczony w tych sprawach, kompletnie nie widzi, że jakaś wydra, mieniąca się przyjaciółką z dzieciństwa, zagięła na niego parol. Nie podoba mi się coś takiego, bo naturalną koleją rzeczy, że on teraz będzie biegał za nią, rozpaczał i pił, pił i rozpaczał oraz, rzecz jasna, robił całą masę głupot po drodze. Jej oczywiście też wpadnie do głowy parę durnowatych pomysłów.
Dlaczego opisywane w powieściach dla młodzieży związki nie mogą przechodzić życiowych prób, takich jak choroba, strata, dorastanie, a polegają jedynie na dramatach w stylu kocha, nie kocha oraz próbach uładzenia sytuacji obściskiwaniem się bohaterów lub przygodnym seksem?
Dlatego w chwili obecnej mam szczery zamiar nie sięgać po kontynuację, gdy się pojawi. Czy wytrzymam w swym postanowieniu, to już inna sprawa. Boję się, że po prostu nie zniosę faktu, że fajna historia zmienia się w operę mydlaną z trójkątem w roli głównej.