
Edyta:
Co zainspirowało Pana do stworzenia Worna i opowiedzenia jego
historii czytelnikom?
Piotr
Molenda: Przede wszystkim chciałem stworzyć powieść fantasy, by
móc wykreować własny, nieco różniący się od naszego świat i
przy okazji przemycić swoje, być może odrobinę kontrowersyjne
poglądy na rolę i miejsce człowieka w tymże świecie.
Edyta: Worn jest
postacią dość niezwykłą; dysponuje przede wszystkim ogromną
siłą i brakiem dylematów moralnych. Kojarzył mi się z kimś, kto
robi, co musi, bo chce przeżyć i wykonać zadanie. Kim jest Pana
bohater? Literackim ukłonem w stronę któregoś z herosów
książkowych, filmowych, a może męskim marzeniem o byciu silnym i
niepokonanym?
Piotr
Molenda: Jest raczej wyrazem mojego znużenia znanymi z literatury
czy kina bohaterami, którzy nawet jeśli mają swoje wady, zawsze
okazują się porządnymi, szlachetnymi ludźmi, gotowymi do
poświęceń w imię obrony wyższych wartości. Moja postać po
prostu spłaca dług, nie pomaga, nie ratuje, nie walczy ze złem, a
sprowokowana, sama potrafi okazać się bezwzględna i okrutna. W
każdym razie chciałem, aby właśnie taka była.
Edyta:
Pańska powieść zawiera bardzo dużo szczegółowych opisów;
mnogość zawartych w nich detali zadziwia. Czy trudno stworzyć
dobry opis? Trzeba to najpierw sobie wyobrazić, zobaczyć w głowie,
a potem opisać to co się widzi? Jak było w Pana przypadku?
Piotr Molenda: Nie
wątpię, że stworzenie dobrego opisu jest bardzo trudną sztuką,
ale o to, jak tego dokonać należałoby zapytać kogoś, komu się
to udaje. Moje próby raczej nie należą do najlepszych, ponieważ
już kilkakrotnie spotkałem się z opinią, że zwyczajnie nudzą.
Wydaje mi się, że podstawową wartością powieści fantasy jest
zaprezentowany w niej, niezwykły, niemożliwy do zobaczenia w
rzeczywistości krajobraz. Usiłowałem takowy stworzyć i teraz mogę
jedynie zachęcać do sprawdzenia, z jakim skutkiem.
Edyta:
Jeszcze na temat opisów. Pańskie opisy przyrody: gór, pieczar,
kanionów, lasów są bardzo realistyczne i sugestywne, zupełnie
jakby osobiście tam Pan był. Czy wszystkie te miejsca powstały w
pańskiej głowie, czy może mają swoje odpowiedniki w
rzeczywistości?
Piotr Molenda: Do sporej
części opisów zainspirowały mnie widziane, często w Internecie,
grafiki i obrazy fantasy. W tym miejscu wypada wspomnieć o
latających wyspach Irwojagwern. Wiele osób pomyśli zapewne, że
pochodzą one z „Avatara”, ale w rzeczywistości widziałem je
jakieś dwadzieścia lat wcześniej na wydrukowanym w „Fantastyce”
obrazie chyba Beksińskiego i już wtedy pomyślałem, że należałoby
wykorzystać je w filmie lub książce. Ich widok w skądinąd
świetnym obrazie Camerona szczerze mnie zmartwił i dłuższy czas
zastanawiałem się nad zmianą celu podróży Worna. Pierwotny
pomysł podobał mi się jednak tak bardzo, że ostatecznie nie
potrafiłem z niego zrezygnować.
Edyta: Podczas swojej podróży Worn i jego towarzysze mają okazję poznać żyjące z dala od reszty świata społeczności, które w zetknięciu z obcym giną, albo przy bliższym poznaniu okazują się nie takie idealne, na jakie początkowo wyglądały. Ośmielę się zasugerować tezę: Worn to powieść o poszukiwaniu społeczności idealnej, idealnego miejsca na ziemi, nieskażonego chciwymi i ambitnymi działaniami człowieka. Co Pan na to?
Piotr Molenda: Nie myślałem o poszukiwaniu ideału,
lecz chciałem jedynie zwrócić uwagę na fakt, że przekonani o
należnej nam nadrzędnej pozycji w świecie oraz o własnej mądrości
i nieomylności, nadlaliśmy sobie prawo do decydowania, kto ma
istnieć, a kogo można unicestwić. Nie szanujemy nie tylko innych
stworzeń, ale nawet żyjących inaczej niż my ludzi. Według nas
właściwy jest wyłącznie nasz model społeczeństwa. Pozostali to
wymagający ucywilizowania lub wytępienia dzikusy.
Edyta: Jakiej rady udzieliłby Pan młodym pisarzom,
marzącym o wydaniu własnego e-booka? Czy to trudne? Od czego w
ogóle zacząć, do kogo się zwrócić? Jak długo trwa taki proces?
Piotr Molenda: To raczej ja jestem kimś, komu
należałoby udzielić takich rad. W tej chwili mogę powiedzieć
jedynie tyle, że albo moja książka jest absolutnie beznadziejna,
albo wybrałem najgorszy z możliwych sposobów publikacji.
Edyta: Czy będzie kontynuacja przygód Worna? A może pracuje Pan nad innymi projektami?
Piotr Molenda: Myślałem o jednym i o drugim, ale
szczerze mówiąc obecne zainteresowanie Wornem wskazuje, że
powinienem znaleźć sobie jakieś inne zajęcie i nawet w marzeniach
sennych nie zabierać się za pisanie.
Edyta:
Gdyby miał Pan stworzyć krótką notkę na swój temat, to co by
się w niej zawarło? Powiedzmy: Piotr Molenda w 5 zdaniach.
Piotr
Molenda: Pięć zdań na mój temat uśpiłoby najbardziej wytrwałych
czytelników. W jednym powiedziałbym, że jestem Wrocławianinem,
absolwentem Politechniki Wrocławskiej i człowiekiem, który nadal
nie znalazł dla siebie miejsca w życiu – stąd próba literacka.
Jak widać autor Worna jest człowiekiem bardzo skromnym.
Panie Piotrze; więcej wiary w siebie! Pozdrawiam ciepło!