piątek, 28 marca 2014

Lauren Beukes: Lśniące dziewczyny

Autor: Lauren Beukes
Tytuł: Lśniące dziewczyny
Stron: 412
Wydawca: REBIS





Powieść Lśniące dziewczyny wyszła spod pióra Lauren Beukes, autorki kontrowersyjnego i bardzo oryginalnego Zoo City, którym to zachwycałam się późnym latem 2012 roku. Dziwaczny Johannesburg, w którym żyją ludzie dosłownie "zrośnięci" ze zwierzętami, oznaczającymi popełniony grzech, na długo zapadł mi w pamięć. Polubiłam też główną bohaterkę Zizni z jej leniwcem.  
Tej wiosny REBIS wydał kolejną powieść L. Beukes o magnetycznym tytule Lśniące dziewczyny.
Powieść ma dwoje głównych bohaterów; seryjnego modercę Harpera Curtisa oraz Kirby Mazrachi, jedyną kobietę, która wyszła cało z tej brutalnej napaści.
Harper Curtis, to człowiek o nieciekawej przeszłości, brzydkiej aparycji i przeciętnym stylu bycia. Ten pozornie niegroźny włóczęga, w rzeczywistości jest jednak brutalnym i niebezpiecznym psychopatą, który spełniony czuje się tylko, gdy osacza swoją ofiarę, a potem ją morduje.
Młoda, a jednak już ciężko doświadczona przez los Kirby, to córka narkomanki i prostytutki, która nigdy nie umiała się ani podnieść z nałogu,  by zrobić coś ze swoim życiem, ani choćby po to, żeby zatroszczyć się o wychowanie dorastającej córki.
Powieści o mordercy i jego ofierze trochę już było, istnieją nawet filmy o tej tematyce. L. Beukes chciała zrobić jednak z tym motywem coś innego, dlatego brutalną rzeczywistość w swojej powieści, okrasiła nieco magią, a konkretnie niezwykłym Domem. 
Kiedy listopadową nocą roku 1931 Harper Curtis ucieka przed ścigającymi go towarzyszami od gry w karty i trafia na ten właśnie Dom, nie wie, że od tej chwili jego życie zmieni się diametralnie. Czym jest Dom? 
Z wierzchu to rudera zabita dechami. Wewnątrz wręcz przeciwnie, pięknie urządzone miejsce, tchnące luksusem, ale też emanujące złą, brudną energią, która skłania Harpera do zabijania wybranych kobiet. Oprócz tego na podłodze w korytarzy leży trup, który się rozkłada. Mało tego Dom jest czymś w rodzaju portalu, bramą do podróży w czasie, więc dzięki temu Harper ma szansę stać się zabójcą doskonałym, bo nie do wykrycia i nie do złapania.Od tej pory Harper będzie wędrował do różnych momentów XX wieku i nie tylko zabijał wybrane kobiety. Najpierw będzie je obserwował, poznawał jako małe dziewczynki lub dorastające kobiety, by potem w sposobnej chwili brutalnie je mordować. 
Taki los spotyka Kirby. Dziewczyna pada ofiarą napaści, a od śmierci ratuje ją jedynie to, że zaatakowany przez psa morderca nie miał już możliwości, by sprawdzić, czy faktycznie jego ofiara zmarła. Od momentu wyzdrowienia obsesją Kirby staje się znalezienie mordercy. Całe swoje życie bohaterka podporządkowuje temu jednemu celowi. Szuka innych kobiet, a drobne poszlaki, na które natrafia, bardziej komplikują sprawę, niż prowadzą do jej wyjaśnienia.
Na przestrzeni okołu 60 lat poznajemy kobiety, które Harper sobie upatrzył, zdefiniował jako "lsniące", by następnie je zabić. Próżno by się doszukiwać w tych wszystkich kobietach jakiejś cechy wspólnej. Każda jest zwyczajna na wskroś. Nie są ani wybitnie piękne, ani niczego wielkiego nie dokonały, wręcz przeciwnie znajdzie się wśród nich narkomanka, "społecznica" wspierająca kobiety w nielegalnych aborcjach czy kobieta o męskich cechach płciowych. Dlaczego zatem Harper je wybiera? Bo Dom mu każe, a one lśnią. Takie jest jedyne wyjaśnienie. Może chodzi o ukryty w nich potencjał? Coś co mają głęboko w sobie, co może, ale nie musi się nigdy ujawnić? Czytelnikowi pozostają tylko spekulacje.
Sama Kirby, po przebytej traumie, nieudanym dzieciństwie także nie jest szczególna. Wykazuje się nie lada uporem to prawda, ale poza tym? 
Książka, muszę to przyznać, wciąga, jednak czyta się ją trudno, a powodem tego jest pętla czasowa, którą tworzy autorka, pozwalając Harperowi przeskakiwać do różnych dekad. Miałam wrażenia, że momentami nawet sam Harper się gubił. Marzył o tym, by stworzyć coś w rodzaju układu zamkniętego, który był czytelny tylko dla jego chorego umysłu, podświadomie jednak sam zaczynał się obawiać chwili, gdy lista kobiet się skończy. Co wtedy?
Do myślenia skłania także zakończenie, które niczym klamra spina całą historię i każe gdybać. A co by było, gdyby wtedy ten samochód  gwałtowniej skręcił? Kiedy? 
Jeśli chcecie się tego dowiedzieć, to zapraszam do lektury powieści Lśniące dziewczyny
Polecam!

Za książkę dziękuję panu Bogusławowi z Domu Wydawniczego REBIS. 
Pozdrawiam ciepło!

wtorek, 25 marca 2014

Carrie Vaughn: Kitty i Nocna Godzina

Autor: Carrie Vaughn
Tytuł: Kitty i Nocna Godzina
Seria: Kitty Norville, t.1.
Stron: 302
Wydawca: AMBER
Moja ocena: 7/10




Wydaje się, że moda na paranormale z wampirami i wilkołakami stopniowo się już wypala. Ponieważ swoją przygodę z tego typu literaturą zaczęłam stosunkowo późno, to teraz jestem na etapie może nie zachwytu, ale odgrzebywania tego, co mnie wcześniej ominęło. Obowiązków w pracy i domowych mi przybywa, dlatego preferuję historie lekkie i niewymagające myślenia.
Na książki o Kitty Norville, dziewczynie, którą okrutny przypadek zmienił w wilkołaka, natknęłam się na wyprzedaży. Opis nie był zbyt zachęcający, pomijając już sam fakt, że jest mocno mylący, ale jakoś tak pomyślałam sobie, że za 5.90..., no sami wiecie. 
Kitty pracuje w lokalnej rozgłośni radiowej, gdzie prowadzi audycję pod tytułem "Nocna Godzina"; audycję dla wszelkiego rodzaju istot paranormalnych nie radzących sobie ze swoją paranormalną stroną. Kitty, niczym dobry, cierpliwy terapeuta, wysłuchuje żali, obaw i pretensji swoich słuchaczy, którzy dzwonią w najprzeróżniejszych sprawach. Sama bohaterka dobrze zna temat, gdyż kilka lat temu została niespodziewanie ugryziona i od tamtej pory jest wilkołakiem. Obowiązkowo każdej pełni musi się zmieniać w wilkołaka i wraz ze swoją watahą, biegać po okolicznych lasach oraz polować. Poza tą jedną porą, jeśli nie chce się zmieniać, nie musi. Kiedy audycja Kitty zyskuje na popularności, Carl, samiec alfa wilczej watahy oraz miejscowy klan wampirów naciskają na Kitty, by zrezygnowała z prowadzenia audycji. Dziewczyna znajdzie się w trudnej sytuacji, tym bardziej, że program jest tylko jej i sama zapracowała na to, co obecnie ma. Przeciwstawienie się Carlowi i wampirom nie będzie proste. Jakby tego było mało w trakcie jednej z audycji do studia przyjdzie łowca wilkołaków, chcący zabić Kitty, a na dokładkę okaże się, że po mieście grasuje bezpański wilkołak, który zabija ludzi.
Pierwszy tom serii o Kitty Norville jest lekką, nawet dowcipną historią o dziewczynie wilkołaku, która jeszcze dużo musi zrobić, by znaleźć swoje miejsce w życiu, a co najważniejsze w watasze. 
Recenzje na stronach księgarni internetowych zarzucają głównej bohaterce, że jest głupia, bezmyślna i bezwolna. Do ideału Kitty daleko, to fakt, ale aż tak źle, moim zdaniem, z nią nie jest. Kitty jest młoda, więc jak powiedziałam wcześniej, wszystko przed nią. Autorka cyklu ukazuje ją jako najmłodszego wilka w stadzie, którym inni mogą pomiatać i z którym nikt się nie liczy. Po polowaniu będzie zjadać same resztki, a samiec alfa może z nią zrobić niemal wszystko, gdyż wszystkie wilki są mu ślepo posłuszne. Wataha daje wilkom poczucie bezpieczeństwa i przynależności, pojedynczy osobnik, bez własnego stada, nie da sobie rady. Kitty dobrze to wie, i choć z wieloma zachowaniami alfy i stada, nie zgadza się jako człowiek, to gdy jej wilcza natura bierze górę, nie potrafi się przeciwstawić. Zresztą co może zrobić najmniej ważne szczenię w stadzie? Myślałam, że supermanek, kładących osiłków jednym palcem mamy już dość, a tym samym wielu psioczy na Kitty, że jest jaka jest? Kitty jest młodą dziewczyną i zdaje sobie sprawę, że bez wsparcia ze strony stada, nie da sobie sama rady, a jej ludzka rodzina nie spełni już jej zwierzęcych pragnień i instynktów. Co ma zrobić jako niewysoka, słaba kobieta? Rzucać się na silniejszych od siebie? 
Z czasem, i tu należy się jej pochwała, bohaterka zaczyna walczyć, o to, na czym jej zależy i staje się coraz bardziej samodzielna, choć ma świadomość, że kosztem może być wyrzucenie jej ze stada. Myślę, że bardziej zawodzi tu sam Carl, który nie dość, że nie sprawdza się jako przyjaciel, to jeszcze okazuje się zbyt słaby, aby być alfą. O wiele lepszy byłby T.J., pomimo swojej orientacji.
Intryga zawarta w powieści jest prosta i jak na zwierzęce zagrywki wewnątrz stada, bardzo przypomina taką na ludzkim, zawistnym poziomie. Pomimo to czyta się szybko, a dialogi, zwłaszcza te radiowe są dowcipne i błyskotliwe.
Wygląda też na to, że każda część to oddzielna przygoda, dzięki czemu lepiej się czyta, choć w Polsce wydano tylko 4 części, a w oryginale jest ich już ponad 10. Szkoda, bo jak na odmóżdżacz książka naprawdę się nadaje. 
Polubiłam Kitty i chętnie sięgnę po kolejną część cyklu.

sobota, 22 marca 2014

Rachel Caine: Niewidzialna

Autor: Rachel Caine
Tytuł: Niewidzialna
Seria: Czas wygnania, t.3.
Stron: 332
Wydawca: AMBER
Moja ocena: 8/10




Kiedy po wielu trudach Luisowi i Cassiel udało się odzyskać Ibby, wszystkim, łącznie z czytelnikiem, mogło się wydawać, że to już koniec. Uratowanie małej Isabel z rąk porywaczy, na czele których stoi, zbuntowana dżinn, Perła, okazało się wierzchołkiem góry lodowej. Oprócz tego samo uratowanie dziecka, to także nie koniec, ponieważ raz obudzona w nim moc, prędzej czy później je zabije. Po prostu młode ciało i niewinny umysł, nie są w stanie znieść tej olbrzymiej ilości energii. 
Z czasem Isabel także zaczyna zdradzać objawy tej "choroby". Zaniepokojeni Cassiel i Luis stają przed najtrudniejszą decyzją; albo oddadzą dziewczynkę do tajnego ośrodka zwanego Strefą 51, albo znajdą inny sposób, który obecnie właściwie nie istnieje. Dzięki sprytnemu fortelowi Cassiel, Ibby sama podejmuje decyzję i pozwala się odwieźć, do ośrodka, w którym ma się nauczyć kontroli nad swoimi mocami. Ośrodek wydaje się być w porządku, jednak Cassiel nie chce być tylko nauczycielem i strażnikiem, skrzywdzonych przez Perłę dzieci. Postanawia wcielić się w rolę wtyczki i we współpracy z FBI przenika do jednego z obozów, w którym gromadzą się wyznawcy nowej wiary, a właściwie nieświadome narzędzia wielkiego planu Perły. Dla Cassiel nadejdzie czas wielkiej próby. Czy trafi na właściwy moment i pozna Perłę, w ludzkim ciele, tak by móc ją pokonać? Czy też może otumaniona spokojem obozu, zapomni o tym, co czeka na nią za jego murami?
Tymczasem pozostały w ośrodku wraz z Ibby, Luis, będzie się musiał zmierzyć z ukrytym zdrajcą, rosnącymi mocami bratanicy oraz uwięzionym podstępnie w butelce dżinnem. Czy da radę bez Cassiel? 
Trzecia część cyklu jest zdecydowanie najlepsza i to z kilku powodów. 
Po pierwsze wszystkie wątki zaczynają się łączyć i robi się coraz ciekawiej. Z rozdziału na rozdział dzieje się coraz więcej i czyta się jednym tchem aż do finału. 
Po drugie między Luisem a Cassiel wreszcie dochodzi do czegoś poważniejszego. Czekałam na to dwa tomy i muszę przyznać, że autorka bardzo dobrze zrobiła, że tak długo to odwlekała. Świetnie to rozrysowała i nie pozwoliła, aby wątek romansowy zdominował całą fabułę.  Zarówno Cassiel, jak i Luis to silne charaktery i choć łączące ich uczucie jest niezwykle silne, to nadal dzieli ich perspektywa, z której patrzą na całą sprawę. Z tego powodu często dochodzi między nimi do kłótni, co pokazuje uczucia kobiety (byłego dżinna) w zupełnie nowym świetle. 
Po trzecie bardzo dobrze prezentują się postaci drugoplanowe takie jak: przewrotny dżinn Rashid, kobieta - wąż Esmeralda czy pan wielki nieobecny Ashan, którego wreszcie mamy okazję poznać. Kreacja postaci, szefa i sprawy przemiany Cassiel zaskakuje, przyznam, że trochę inaczej go sobie wyobrażałam. Myślałam, że będzie bardziej samolubny i zadufany w sobie, a tymczasem okazał się całkiem do rzeczy.
Trzecia część cyklu kończy się nagle i wypadałoby od razu sięgnąć po część czwartą, a tu zonk, bo jak na razie jej nie ma. A czy będzie, tego nie wiadomo. 
Ostatnio jestem na etapie czytania starszych paranormali. W natłoku obowiązków domowych, pracy i studiów, potrzebuję czegoś co będzie lekkie, przyjemne i nie wymagające wielkich, ambitnych interpretacji. 
Cykl Czas wygnania o kobiecie, która z potężnego dżinna, "spadła" na ziemię i stała się śmiertelniczką, naprawdę zasługuje na uwagę. Żałować mogę tylko tego, że sięgnęłam po te książki dopiero teraz. Ale lepiej późno niż wcale.
Polecam. Warto.

środa, 19 marca 2014

Kiera Cass: Rywalki

Autor: Kiera Cass
Tytuł: Rywalki, t.1.
Stron: 333
Wydawca: Jaguar
Moja ocena: 9/10


Żyjemy w dobie reality show, stylizowanych na prawdziwe, spontaniczne, podglądane z ukrycia obrazy. W programach tego typu pokazano już chyba każdą dziedzinę i aspekt życia człowieka; radzenie sobie w warunkach trudnych, rywalizację miedzy płciami, przebieranie się i naśladownictwo, taniec, śpiew, sport, zakochiwanie się, seks oraz wiele, wiele innych. Wszystko to ma zawsze być jak najbardziej emocjonalne, im więcej skrajnych, zniesmaczających zachowań, tym lepiej i choć często się na taką formę programów oburzamy, bo z góry wiadomo, że wszystko jest obliczone, na jak największą oglądalność, to i tak chcąc nie chcąc zerkamy. Zresztą czasem nawet trudno nie zerkać, bo jakiego kanału by człowiek nie wybrał, to i tak na coś trafi. Swego czasu jedna ze stacji emitowała program Kawaler do wzięcia. Akcja rozgrywała się w pięknych, egzotycznych plenerach, a o serce jednego przystojniaka, rywalizowało ok. 30 kobiet. Były uwodzicielskie spojrzenia, kołysanie biodrami i dekoltami, piski i krzyki, wyzwiska. Kawaler miotał się i kajał, że musi kogoś odrzucić, choć nie chce (ale musi!), kobiety płakały i odchodziły ze złamanym sercem. Gdy na placu boju została tylko jedna, miały być zaręczyny, a potem ślub jak z bajki. Już po programie okazało się, że kawaler był podstawionym modelem, a żadnego ślubu tak naprawdę nie było. No cóż; najważniejsza oglądalność. Był też program z piękną panią w roli głównej, za którą to panowie szaleli, jak wariaci, a w finale okazało się, że pani tak to tak naprawdę... pan. No cóż, widzowie, którzy wiedzieli o wszystkim od razu, mieli niesamowity ubaw. Panowie uczestnicy, ubawili się już znacznie mniej.
A jak jest w książce Kiery Cass? Od razu przyznam, że zdecydowanie lepiej. Nie tylko dlatego, że jest to historia uładzona i przystosowana do potrzeb młodego odbiorcy, ale także dlatego,  że tego typu opowieści o walce o swoje miejsce w życiu oraz o miłość, nigdy dość. Jeśli dodać do tego jeszcze elementy dystopijne i społeczne, to już w ogóle jest bardzo, bardzo dobrze.
Akcja powieści toczy się w świecie, który przeżył już 4 wojny światowe. Z dawnych potęg  militarnych i gospodarczych takich jak Ameryka, nie zostało nic. Na tym miejscu powstało młode państwo Illea, o nieustabilizowanej jeszcze pozycji politycznej, podzielone na nierówne klasy społeczne, które albo są bardzo bogate, albo bardzo biedne. Ponieważ młody następca tronu osiąga wiek, w którym powinien już mieć kandydatkę na żonę, zostają ogłoszone Eliminacje. Zgłaszają się tysiące młodych dziewcząt. Ich pozycja społeczna nie ma tu znaczenia, każda ma prawo wypełnić i wysłać zgłoszenie. Z 35 prowincji kraju zostaje jednak  wybranych tylko po jednej kandydatce. Wśród tych 35 młodych kobiet znajduje się przyszła królowa Illei. Która nią będzie? Która zdobędzie serce księcia Maxona i oczaruje go na tyle, że wybierze właśnie ją? Czas pokaże. 
Główna bohaterka Ami nie ma najmniejszej ochoty na udział w Eliminacjach. Wywodząca się z kasty artystów, utalentowana muzycznie i wokalnie dziewczyna, jest zakochana z wzajemnością w Aspenie, synu sąsiadów i gdyby tylko lepiej stali finansowo, już poprosiliby rodziców o zgodę na ślub. Są jednak bardzo ubodzy, a perspektyw nie mają prawie żadnych, dlatego Ami naciskana przez rodzinę, a potem i namawiana przez ukochanego, wypełnia formularz i ku własnemu zdziwieniu, trafia do finałowej 35. Już od tego momentu jej życie zaczyna się zmieniać. Awansuje społecznie, a jej rodzina dostaje wsparcie finansowe. Na czas Eliminacji Ami i inne kandydatki zamieszkują w pałacu, gdzie będą miały pod dostatkiem jedzenia, słodyczy, strojów i wszystkiego czego tylko może sobie zażyczyć młoda dziewczyna. Wisienką na torcie, swoistym trofeum, największą nagrodą jest oczywiście książę Maxon, który ku zaskoczeniu Ami wcale nie jest zarozumiałym bufonem, czy arogantem. Maxon okazuje się być...zwyczajny; sympatyczny, miły i uprzejmy, nieco przytłoczony całą sytuacją, tym bardziej, że ma przecież wybrać sobie żonę, a więc kobietę, z którą nie tylko będzie dzielił życie, ale także ciężar obowiązków władzy i polityki. Wybór zatem nie jest prosty, wbrew komercyjnemu i rozrywkowemu stylowi programu.
Im dłużej Ami przebywa w pałacu, tym lepiej poznaje Maxona i zaczyna go rozumieć. Umawiają się, że zostaną przyjaciółmi i będą się wzajemnie wspierać. Z czasem długie rozmowy i wspólne spacery, stają się bardziej poufałe i Ami już nie wie, czy to przyjaźń, czy może początek kochania. Czy oczarował ją blichtr i bogactwo królewskiego pałacu? Czy już zapomniała o Aspenie, po którym tak płakała? Czy też może nie kochała go tak mocno jak się jej wydawało? A może punkt widzenia zależy od tego, czy jest się Piątką czy Trójką? No właśnie. 
Przyznam, że Rywalki okazały się wspaniałą lekturą na wietrzne, niedzielne popołudnie. Trochę tu Kopciuszka, trochę elementów polityczno - dystopijnych, a trochę komediowych. Dialogi są błyskotliwe, bohaterowie zabawni i sympatyczni, opisy nie nużą długością. Nie dzieje się tu może zbyt wiele, ale i tak czyta się szybko aż do samego zakończenia. Z góry jest się przekonanym, że ta historia raczej nie może się zakończyć źle. Prawda jest taka, że kogo Ami nie wybierze i tak będzie wygrana. Trafiła na dwóch normalnych i uczciwych chłopaków, z których każdy darzy ją szczerym uczuciem. Czy mogłoby być lepiej? Teraz tylko od niej zależy, którego wybierze. 
Polecam powieść K. Cass wszystkim romantyczkom i wielbicielkom Kopciuszka. Spodoba się Wam na pewno!

poniedziałek, 17 marca 2014

Kady Cross: Dziewczyna w mechanicznym kołnierzu

Autor: Kady Cross
Tytuł: Dziewczyna w mechanicznym kołnierzu
Stron: 380
Wydawca: Fabryka Słów
Moja ocena: 8/10



Powieść Dziewczyna w mechanicznym kołnierzu to druga część Kronik steampunkowych i kontynuacja przygód młodych londyńczyków poznanych w powieści Dziewczyna w stalowym gorsecie.
Kady Cross znana czytelnikom także pod pseudonimami Kate Locke, Kate Cross oraz Kathryn Smith, najwidoczniej zasmakowała w tworzeniu tego typu powieści, ponieważ dość szybko ich przybywa. W kolejce z tej samej serii już stoi bowiem The girl with the iron touch, a  oprócz tego, jak się dowiedziałam istnieje podobna tematycznie seria wydana pod nazwiskiem Kate Cross, zatytułowana The Clockwork Agents. 
O steampunku pisałam już tutaj wielokrotnie, powtórzę więc tylko, że dla mnie jest on niezwykłym połączeniem tradycji z nowoczesnością. Akcja takich historii dzieje się zazwyczaj w wiktoriańskiej Anglii, w której oprócz ówczesnej mentalności, rewolwerów, meloników i gorsetów, króluje postęp techniczny i cywilizacyjny. Po ulicach mogą jeździć zarówno tradycyjne powozy, jak i parowe konie, a w powietrzu fruwać ogromne łabędzie. Mistrzem gatunku wydaje się ostatnimi czasy być Mark Hodder, który podbił serca czytelników serią o przygodach Burtona i Swinburne'a. 
Na polu steampunku spróbowała swoich sił także Kady Cross i choć jej próby póki co, dalekie są od ideału, to przy odrobinie starań  być może uda się jej coś fajnego wypracować. Jak do tej pory udało się jej stworzyć sympatycznych bohaterów i dość ciekawe tło obyczajowe. To już coś. Ale zacznijmy od początku. 
W pierwszej części cyklu czytelnicy poznali nastoletnią Finley Jayne, która posiada ogromną moc, dzięki której wychodzi cało z każdej opresji. Dziewczyna nie wie, skąd posiada te umiejętności, ma jedynie świadomość, że non stop pakują ją one w kłopoty oraz powodują dziwne rozbicie jej natury. Zupełnie jakby jej jasna i ciemna strona ze sobą walczyły. 
Po kolejnej takiej awanturze Finley fuksem trafia do domu młodego księcia Greythorne, który nie dość że sam posiada niezwykłe umiejętności, to jeszcze gromadzi wokół siebie, równie niezwykłych ludzi. Delikatna i stanowcza Emily konstruuje oryginalne rzeczy, a gdy trzeba, potrafi zrozumieć maszyny. Porywczy Sam, będący w części cyborgiem, jest nad wyraz silny, a więc niezawodny w starciu z wrogiem. Jest jeszcze Jasper Renn, młody kowboj, z Nowego Jorku. O nim, na razie, nie wiadomo prawie nic.
Po sporej dawce przygód, kolejnych kłopotach, walce z tajemniczym, pałającym żądzą zemsty Machinistą i uratowaniem Anglii przed armią automatonów, Finley odnajduje wreszcie miejsce, które nieśmiało może nazwać domem, a ludzi w nim mieszkających - rodziną. 
W finale części pierwszej, gdy już się wszystkim wydawało, że mogą tylko świętować, Jasper został aresztowany i odtransportowany do Nowego Jorku, by tam ponieść karę za zabójstwo. Czyżby sympatyczny kowboj był sympatyczny tylko pozornie? 
Powodowani lojalnością wobec przyjaciela, Griffin, Emily, Sam oraz Finley zdecydowali się na podróż do Ameryki, a efekty tej podróży przedstawiła autorka właśnie w Dziewczynie w mechanicznym kołnierzu. W sumie skoro Wielka Brytania może być steampunkowa, to czemu nie Ameryka?
Nowy Jork na przełomie wieków, kreowany przez Kady Cross to tygiel kulturowy. Z jednej strony mamy śmietankę arystokracji, a a drugiej uliczne gangi. Nadal ważna jest reputacja oraz konwenanse społeczne, jednak powoli ulega to pewnym zmianom. Coraz większym zainteresowaniem cieszą się poglądy i wynalazki Nikoli Tesli ekscentryka i indywidualisty.
W drugiej części cyklu autorka wprowadza nowych bohaterów. Pierwszym z nich jest Reno Dalton, przywódca miejscowych rzezimieszków, który po części skojarzył mi się z Jackiem Dandym, z tą różnicą, że jest nieco bardziej groźny. Z Jasperem łączą go niedokończone sprawy, przez które nasz kowboj uwikłał się nie tylko w duże kłopoty z prawem, ale i też w te z dziedziny uczuciowej. Okazuje się bowiem, że zakładniczką Daltona jest piękna Chinka Mei, wielka miłość Jaspera i właściwie przyczyna wszystkich jego kłopotów. To jednak stanie się jasne nieco później. Bystry czytelnik szybko domyśli się pewnych powiązań.
Dalton żąda od Jaspera konkretów; chce odzyskać tajemnicze urządzenie, które Jasper przed ucieczką do Angli przed nim ukrył. Jeśli kowboj nie dostarczy mu wszystkich elementów urządzenia, Dalton uruchomi mechaniczny kołnierz na szyi Mei, a ta się udusi. Zakochany Jasper nie ma zatem innego  wyjścia; w trosce o życie Mei, zaczyna odzyskiwać poszczególne, ukryte w różnych miejscach części maszyny.
Bardzo szybko do akcji wkroczą nasi bohaterowie, tym razem głównie z Finley na czele, która będzie miała okazję nie tylko powalczyć na arenie, ale też wykazać się w roli wtyczki. Emily skupi się głównie na zachwytach nad panem Teslą, zaś Sam i Griffin do roboty będą mieli raczej mało.
Fabuła części drugiej opiera się na podobnym schemacie, jak w części pierwszej.  Podobnie jak to było z Samem, tym razem to Jasper da się naiwnie podejść, choć z drugiej strony można mu to wybaczyć, gdyż kierował się sercem, więc trochę go to usprawiedliwia.
Początkowo akcja toczy się dość wolno. Czyta się co prawda przyjemnie, bo jak wspomniałam sympatyczni są bohaterowie, ale  o jakimś wielkim napięciu raczej nie ma mowy.
Dla zagorzałego miłośnika gatunku, którym jestem, trochę w tym wszystkim było za mało steampunkowego klimatu i tzw. gadżetów. Na początku co prawda bohaterowie podróżują sterowcem, a "gwoździem programu" jest owo tajemnicze urządzenie, mające związek z Teslą, jednak dość długo każe ono na siebie czekać.
Zakończenie powieści tym razem jest optymistyczne i nie daje żadnych wskazówek co do kontynuacji cyklu, doczytałam się jednak na stronie autorki, że w części trzeciej w duże kłopoty wpadnie Emily.
Komu polecam książkę? Czytelnikom szukającym dla siebie lekkiej lektury na wiosenne popołudnie. Odrobina przygody, szczypta uczucia, budzący sympatię bohaterowie; to wszystko powinno przypaść do gustu młodemu czytelnikowi. Być może zachęci go to do poszukiwania innych książek z tego gatunku?

niedziela, 16 marca 2014

Konkurs z Mapą Czasu!

Serdecznie zapraszam do udziału w konkursie organizowanym 
przez portal literacki Secretum.pl 
Nagrodami są 2 egzemplarze powieści Felixa J. Palmy
pt. Mapa czasu.
Tym razem zadanie konkursowe jest banalnie łatwe! 
Szczegóły i regulamin znajdują się  tutaj
Zgłaszać się można do 6 kwietnia. 
Zapraszam!

piątek, 14 marca 2014

Rachel Caine: Nieznana

Autor: Rachel Caine
Tytuł: Nieznana
Tytuł serii: Czas wygnania, t.2.
Stron: 306
Wydawca: AMBER
Moja ocena: 8/10




Nieznana to druga część przygód kobiety, która kiedyś była potężnym dżinnem, a obecnie jest skazana na życie w ciele śmiertelniczki. Tak w skrócie można by opisać treść cyklu autorstwa Rachel Caine.
Cassiel, niegdyś potężna istota, mająca ludzi za zwykły pył i drobiazg, unosząca się w sferze eterycznej, niewidzialnej gołym okiem, stała się kobietą. Nie powiem, że zwykłą, bo wiele o niej można powiedzieć, ale na pewno nie to, że jest zwykła. Wyróżnia się nie tylko samym wyglądem, jest bowiem chudą albinoską o dość ponurej aparycji. 
Po tym jak jej Pan i Stwórca Ashan strącił ją na Ziemię, Cassiel duchowo pozostała dżinnem, ale zaczęła patrzeć na wiele spraw z ludzkiej perspektywy. To, co kiedyś wydawało się jej błahe i płytkie, teraz nabrało dla niej zupełnie nowych odcieni. Mam tu na myśli nie tylko świat, w którym przyszło jej żyć, czy więzi, jakie niechybnie trzeba czasem zawiązać. Jako człowiek Cassiel okazała się być niezwykle uparta w dążeniu do celu, a sprawy, w które jako dżinn nie zaangażowałaby się nigdy, teraz są dla niej priorytetem.
W pierwszej części cyklu nowe życie Cassiel jako człowieka od razu zostało wywrócone do góry nogami. Jej ziemski opiekun i partner Manny, w tragicznych okolicznościach został brutalnie zamordowany. Wraz z nim zginęła jego żona Angela. Małżeństwo osierociło pięcioletnią córeczkę Ibby, która niedługo potem została porwana przez nieznanych sprawców. Cassiel razem z bratem zmarłego, Luisem, wyruszyła na poszukiwania dziewczynki. To co początkowo wydawało się porwaniem podyktowanym zemstą gangów, szybko okazuje się tylko wierzchołkiem góry lodowej i początkiem konfliktu na znacznie większą skalę. Dawne czyny Cassiel, niemal zapomniane, wychodzą na jaw. Bohaterowie zaczynają współpracować z FBI oraz Strażnikami, a także jednym irytującym dżinnem Rashidem, którego intencje nie są do końca jasne. Śledztwo zatacza coraz szersze kręgi, bo przypadek porwanej Isabel nie jest odosobniony. W całym kraju zaczynają znikać dzieci, a w coraz to innych miejscach tworzą się zgromadzenia swoją strukturą przypominające sekty. W finale okazuje się, że ktoś, o kim Cassiel już dawno myślała, że nie żyje, jednak egzystuje i ma wielkie, bardzo okrutne plany co do Strażników oraz ludzi. Perła, bo o niej mowa, także kiedyś była dżinnem, zaś teraz jest, a raczej próbuje być, czymś potężnym i silniejszym od samej Matki Ziemi. 
Cassiel, chcąc uratować Ibby, udaje się do Wyroczni. Otrzymuje od niej listę dzieci ze zdolnościami. Ma nadzieję, że w ten sposób uda się jej nie tylko zapobiec kolejnym porwaniom, ale przede wszystkim uratować Isabel. Czy się jej to uda? Czy jako człowiek, ma w ogóle szansę z potęgą Perły oraz jej młodymi żołnierzami?
Trzeba przyznać autorce, że druga część cyklu jest jeszcze lepsza niż pierwsza. Intryga nabiera głębi, pojawiają się nowi bohaterowie  i momentami trudno się domyślić, kto tu jest po czyjej stronie. Przyjaciel może okazać się zdrajcą, a wróg wcale może wrogiem nie być. 
Z wyżej wymienionych powodów książkę czyta się naprawdę szybko. Pikanterii fabule dodają nowe fakty, dotyczące Luisa, a jego relacja z Cassiel wkracza na zupełnie nowy poziom. Mimo to autorka bardzo długo nie wprowadza momentów romansowych. Wiadomo, że coś tam się kroi, ale kto w takiej sytuacji miałby na to czas, sposobność, czy ochotę? No właśnie. Prawdziwi bohaterowie najpierw ratują świat, a dopiero  potem mogą odpoczywać, czy spędzać miłe chwile w zaciszu sypialni. Za takie prowadzenie wątku erotyczno - romansowego należy się autorce naprawdę ogromny plus.
Ponieważ w zanadrzu czekają kolejne części cyklu, dlatego zrozumiałym jest, że część druga kończy się pewnym zawieszeniem. Cassiel i Luisowi zostaje co prawda dane małe zwycięstwo, ale jest ono zaledwie kroplą w morzu zbliżającej się batalii. Jakiej? 
O tym już niebawem we wrażeniach z lektury części trzeciej. 
Polecam!

czwartek, 13 marca 2014

W pępku uczniowskich pomysłów (4)

Dziś rozmawialiśmy o naszych uczuciach, konkretnie o frustracjach. Każdy miał prawo się wypowiedzieć, pod warunkiem, że słuchał tego co mówili inni. Burza mózgów była wielka. Okazało się też, że wszystkich łączy jedno; wspólnota odczuwania i podobieństwo sytuacji.
Poniżej kilka wniosków, dotyczących dorosłych. 
Dobrze by było gdyby:
- mieli świadomość, że nauka, chodzenie do szkoły i przygotowywanie się do sprawdzianów to też ciężka praca, (nawet tytaniczna, powiedziałabym);
- nie mówili, że wyprana koszulka leży tam gdzie leży, choć sprawdzaliśmy już pięć razy i na bank jej tam nie było;
- nie wołali nas, gdy jesteśmy w piwnicy/strychu/garażu, a potem kazali tam ponownie schodzić po ogórki;
- nie wołali nas, gdy jesteśmy w piwnicy/strychu/garażu, a gdy przyjdziemy, mówili: "już nic";
- nie wychodzili po nas, gdy wracamy z koleżanką;
- nie wchodzili do pokoju w momencie, gdy jest przerwa od nauki, tylko po to, by powiedzieć, że znowu się nie uczymy;
Jak mocno by nas to nie irytowało, tak jeszcze mocniej doceniamy, że:
- karmią nas, ubierają i dbają o to, byśmy mieli dach nad głową; 
- kochają nas, choć niekiedy gderają; 
- po prostu są!

wtorek, 11 marca 2014

Nigdy nie mów żegnaj (Kabhi Alvida Naa Kehna)



Tytuł: Nigdy nie mów żegnaj
Reżyseria: Karan Johar
Obsada:  
Amitabh Bachchan jako Samarjit Singh Talwar 
Shahrukh Khan jako Dev Saran 
Rani Mukerji jako Maya Talwar 
Abhishek Bachchan jako Rishi Talwar 
Preity Zinta jako Rhea Saran
Gościnnie: Kajol, John Abraham
Czas trwania: 190 minut 
Premiera: 2007 rok
Dostępny w Polsce: tak
Gatunek: obyczajowy
Ocena:10!!!/!!!
Najważniejsze motywy: zdrada małżeńska





Na pierwszy ogień pójdzie film, który należy do moich ukochanych z tego gatunku. Oglądałam go już kilka razy i z każdym razem coraz bardziej mi się podoba. Raz dlatego, że grają w nim moi ulubieni aktorzy bollywoodzcy, dwa, że wyreżyserował go Karan Johar, a trzy, że jest dopracowany w każdym detalu i to widać, zarówno pod względem muzyki, scenerii, kostiumów, a zwłaszcza tematu. 
Ponieważ w społeczeństwie hinduskim zdrada i rozwód są tematem bardzo drażliwym, przed Karanem, jako reżyserem i scenarzystą stało trudne zadanie. Czy mu się udało? Spiewająco!
Krótko na temat treści.
Dwoje głównych bohaterów poznajemy w przełomowym dla nich momencie.
Maya szykuje się do ślubu z przyjacielem z dzieciństwa Rishim i mimo że wiele on dla niej znaczy, to Maya i tak ma wątpliwości. Zastanawia się bowiem, co zrobi, gdy prawdziwą miłość spotka, będąc już mężatką?
Drugi z bohaterów Dev, właśnie osiągnął szczyty popularności; jest świetnym piłkarzem, czeka go podpisanie wielomilionowego kontraktu.
W dniu ślubu Mayi bohaterowie spotykają się po raz pierwszy. Po krótkiej rozmowie, Maya idzie na ceremonię ślubną, a Dev zamyślony wychodzi na ulicę wprost pod koła pędzącego samochodu.
Mija 5 lat.
Maya jest żoną Rishiego; pedantyczną, poukładaną przedszkolanką. Od razu widać, że małżeństwo z Rishim nie spełniło jej oczekiwań. Mimo że on zabiega o nią bardzo, to ją te zabiegi głównie irytują. Myślę, że główną przeszkodą są ich charaktery i inne podejście do życia. Maya jest poważna, ceni sobie domowe zacisze. Rishi to człowiek sukcesu, po trosze bananowy chłopak, bywalec klubów i dyskotek.
Wypadek przerwał karierę piłkarską Deva, skazując go na pracę trenera chłopięcej drużyny, a jego samego czyniąc rozgoryczonym i złośliwym człowiekiem. Nie lubi on swojej pracy, innych ludzi; momentami wydaje się też, że nie lubi nawet swojej żony i synka. Skupiona na karierze dziennikarki Rhea, wydaje się nie dostrzegać goryczy  i bólu Deva.
Gdy Maya i Dev spotkają się ponownie, świadomi niedoskonałości ich związków, a także ich samych, postanowią na zasadzie wzajemnego wsparcia i wymiany doświadczeń, pomóc sobie, doradzić, wytknąć błędy, a może nawet coś we własnych małżeństwach ulepszyć.
Ich starania trafią jak kulą w płot. Z biegiem czasu okaże się, że to czego szukają w swoich małżonkach, odnajdują w sobie nawzajem. Odkrycie to na zawsze zmieni ich życie oraz życie ich rodzin, a ich samych zmusi do ważnych decyzji.

"Miłość ma to do siebie, że przychodzi nieproszona" -  mówi jeden z bohaterów.
Czy będąc już w poważnym związku, trwającym kilka lat, ustabilizowanym, w którym jest dziecko, można sobie pozwolić na przerwanie tego, bo człowiek właśnie się zakochał? Czy wolno złamać wcześniej złożone obietnice i zranić najbliższych? Czy może należy przemóc się i zawalczyć o ten  związek, który był pierwszy? Na to pytanie twórca filmu postara się odpowiedzieć, przedstawiając dzieje trudnej, ale pięknej miłości między Mayą a Devem.
Prawda jest bowiem taka, że tych dwoje wydaje się być dla siebie stworzonych. Ona łagodzi jego wybuchowość i złośliwość, a jego cynizm i pewność siebie, zmuszają ją do większej asertywności. W dodatku oboje się raczej domatorami i nad życie zawodowe cenią to rodzinne w domowych pieleszach.
Fabuła wydaje się raczej zwyczajna, a temat zdrady małżeńskiej i rozwodu nikogo już raczej nie zaszokuje.       W społeczeństwie indyjskim jest jednak trochę inaczej i widać z jak wielkim wyczuciem o pewnych sprawach się w filmie mówi.
Wielkim atutem filmu jest muzyka, piosenki oraz układy taneczne, które pięknie oddają nastrój i melancholię. W moim odczuciu tak właśnie miało być i jako widz i słuchacz jednocześnie, jestem bardzo z tego zadowolona. Zachwycają stroje bohaterów, w pamięć zapadła mi zwłaszcza kurtka Shahrukha z czerwoną różą na plecach.
Film jest dość długi, bo trwa blisko 3 godziny, ale wcale się tej długości nie czuje. Umiejętnie rozłożone momenty komediowe, sceny muzyczne i te bardziej dramatyczne, wszystko jest idealnie dopasowane.
Z racji drażliwości kwestii rozwodu i rozbicia rodziny, także zakończenie przedstawiono tak, aby nie było ono kompletnym wybieleniem decyzji bohaterów. Konieczna była także pewna pokuta w rodzaju trzech lat, spędzonych przez bohaterów oddzielnie, w przeświadczeniu, że ta druga osoba zdecydowała się na ratowanie swojego związku. 
Będąc posiadaczem wydania dwupłytowego (prezent na Walentynki) często wracam do tego filmu, choćby po to, by posłuchać piosenek.
Zdaję sobie sprawę, że nie każdy takie kino lubi. Jednych może ono zachwycać, drugich irytować lub śmieszyć. Jeśli jednak uda mi się choćby jedną osobę do obejrzenia tego filmu zachęcić, będzie mnie to bardzo cieszyło.
***************
To pierwsze moje wrażenia z filmu, a jednocześnie próba poszerzenia zakresu bloga. Mam nadzieję, że dzięki temu będzie tu ciekawiej i kolorowiej. Miłej lektury i oglądania!

środa, 5 marca 2014

Rachel Caine: Wyklęta

Autor: Rachel Caine
Tytuł: Wyklęta
Seria: Czas Wygnania, t.1.
Stron: 350
Wydawca: AMBER
Moja ocena: 8/10




Prędzej czy później chyba każda magiczna istota doczeka się swojej serii książek. Z jednej strony może się to kojarzyć z epidemią, ale z drugiej strony może to i dobrze? W sumie, dlaczego nie, a poza tym, a nuż będzie to fajna, wciągająca i przyjemna w odbiorze seria?
Na serię z kobietą dżinnem w roli głównej czaiłam się już od jakiegoś czasu, jednak nie mając do niej stuprocentowego zaufania, zdecydowałam się na jej kupno dopiero wtedy, gdy cena była śmiesznie niska. Chyba najbardziej obawiałam się, że część przygodowa zejdzie na plan drugi, a raczej zepchnie ją tam, strona erotyczna, której niestety czasem w tego typu książkach mamy aż za dużo. 
Obecnie jestem po lekturze Wyklętej, która cykl otwiera i przyznam, że jestem mile zaskoczona.
Główną bohaterką i jednocześnie narratorką powieści jest Cassiel, niegdyś potężny i groźny dżinn, obecnie zwykła, śmiertelna kobieta o wyglądzie albinoski. W chwili, gdy poznajemy Cassiel, odmawia ona wykonania rozkazu swojego zwierzchnika Ashana. Nie wiemy, jaka była treść tego rozkazu i przez długi czas się tego nie dowiemy. Możemy się tylko domyślać, że było to naprawdę coś dużego i wymagającego, skoro Cassiel, zdecydowała się sprzeciwić i zaryzykować nienaruszalność swojego dotychczasowego życia. Mimo że dżinny często przebywają w świecie ludzkim, to sprawy śmiertelników i sami ludzie są dla nich mało znaczące. Właściwie wszystko czym żyją i kierują się ludzie, jest dla tak wiekowych i eterycznych istot jak dżinny, błahe, głupie i naiwne. 
Jeden głos sprzeciwu powoduje, że Cassiel zostaje dosłownie strącona na ziemię, pozbawiona statusu i niektórych mocy. Adaptacja do nowych warunków w ciele człowieka jest dla Cassiel niezwykle bolesna. Dodatkowo, aby żyć i móc jakoś funkcjonować bohaterka będzie odtąd musiała korzystać z pomocy Strażników Pogody, którzy za bardzo za dżinnami nie przepadają. W ten sposób Cassiel poznaje Many'ego i jego rodzinę; żonę Angelę i córeczkę Ibby. Obserwując ich wzajemne relacje i codzienne życie przekonuje się, że ludzkie emocje oraz ludzkie (na pozór banalne) odczuwanie świata nie są wcale takie proste. 
Początkowe rozdziały dotyczą odczuć bohaterki, która każdą najmniejszą zmianę odbiera mocno i w sposób bardzo osobisty. Stopniowo Cassiel przyzwyczaja się do życia w kobiecym ciele i nawet zaczyna dostrzegać pierwsze zalety, jak przykładowo, dziecięce przywiązanie czy świadomość bycia potrzebną komuś. Sielanka nie trwa jednak długo. Groźne siły wydają się zagrażać nie tylko zbuntowanej Cassiel, ale też Manny'emu. Kiedy na horyzoncie pojawia się brat Manny'ego, Luis, mający za sobą przeszłość w gangu oraz dość niejasne powiązania z dżinnami i strażnikami, sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej. Gdy bohaterom wydaje się, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane, tajemniczy wrogowie uderzają ponownie. 
Cassiel, której jeszcze niedawno wydawało się, że może jakoś uda się jej przyzwyczaić do ludzkiego życia, stanie przed wielkim wyzwaniem, a uczucia, których doświadczy całkowicie nią zawładną. 
Jak już wspomniałam początkowo akcja toczy się wolno i spokojnie.  Z czasem jednak intryga gmatwa się coraz bardziej, a napięcie rośnie i dosłownie trudno się od książki oderwać. 
Warto też dodać, że opis z tyłu książki jest trochę mylący. Co prawda Luis jest tajemniczy i reprezentuje ten typ łobuza, którego nie sposób nie lubić, ale nie ma w pierwszej części niczego takiego jak "walka głównej bohaterki z namiętnością" do tegoż śmiertelnika. Niewykluczone i bardzo prawdopodobne, że w kolejnych częściach jakiś romans będzie, ale póki co autorka dobrze porządziła fabułą i nie kazała swoim bohaterom wzdychać i uprawiać gorącego, nieokiełznanego seksu. I całe szczęście, gdyż często w takim przypadku, cała fabuła zwyczajnie pada na pysk. 
Na razie ciekawsze są zmagania Cassiel i Luisa z Perłą oraz porywaczami dzieci. 
Trochę mnie zmartwił fakt, że zakończenie części pierwszej jest otwarte. Spodziewałam się raczej układu: co powieść, to kolejna sprawa, a tu wygląda na to, że wątki te będą się ciągnąć przez kolejne części. I tu pewnym mankamentem jest fakt, że w polskim wydaniu mamy trzy książki, zaś w oryginalnym cztery. No nic zobaczymy. 
Jeśli o mnie idzie, to zarówno bohaterowie, jak i świat przedstawiony wzbudzili moją sympatię na tyle, by sięgnąć po kolejne dwie części i przekonać się co dalej. 
Ze swojej strony polecam. 

poniedziałek, 3 marca 2014

Konkurs z Czarodziejem ze Świata Czarownic!

Serdecznie zapraszam do udziału w konkursie organizowanym 
przez portal literacki Secretum.pl 
Nagrodami są 2 egzemplarze powieści Andre Nortona 
pt. Czarodziej ze Świata Czarownic
Tym razem zadanie konkursowe jest banalnie łatwe! 
Szczegóły i regulamin znajdują się  tutaj
Zgłaszać się można do 20 marca. 
Zapraszam!

niedziela, 2 marca 2014

Tessa Gratton: Magia krwi

Autor: Tessa Gratton
Tytuł: Magia krwi
Stron: 389
Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie
Moja ocena: 9/10



Gdy zobaczyłam tę okładkę w zapowiedziach, przyznam, że nie zachęciła mnie ona zbytnio. Surowa z przewagą czerni i szarości, okraszona delikatnie czerwienią tytułowej krwi.  Podobnie tytuł powieści oraz opis treści, który jakoś tak mało mówił. Ciekawość była jednak silniejsza i teraz jestem bardzo zadowolona, że jednak zdecydowałam się dać szansę tej powieści.
Zaczyna się standardowo. Małe miasteczko, osamotniona nastolatka po tragicznych przejściach i nowy chłopak w mieście. Wszyscy znamy te historie; wystarczy tylko dodać do tego jakiś sekret, przyprawić szczyptą romansu i już mamy historię, jakich obecnie w literaturze młodzieżowej mnóstwo. Tessa Gratton miała jednak na to wszystko swój własny koncept i zrealizowała go naprawdę ciekawie i oryginalnie. Szybko się bowiem okazuje, że tych kilka znanych motywów to zaledwie otoczka, zaś cała historia jest znacznie bardziej skomplikowana. 
Główna bohaterka Silla z trudem odnajduje się w nowej dla siebie rzeczywistości po tym, jak w wakacje straciła obydwoje rodziców, a dokładniej to ojciec zabił najpierw jej matkę, a potem siebie. To Silla znalazła ich w kałuży krwi i od tej pory wszyscy zastanawiają się, czy i ona okaże się tak szalona i nieprzewidywalna, jak jej ojciec, którego wcześniej wszyscy znali jako spokojnego i uczynnego sąsiada. Jedynym wsparciem dla Silli jest starszy brat Reese oraz babcia, która od niedawna z nimi mieszka. 
Drugim bohaterem jest rówieśnik Silli, Nick, który niedawno zamieszkał w sąsiedztwie z ojcem i macochą.
Któregoś dnia Silla niespodziewanie dostaje od anonimowego nadawcy, przesyłkę, w której znajduje się list oraz księga z zaklęciami. Nie są to jednak średniowieczne zaklęcia typu "czary mary", a raczej takie, które bazują na składnikach związanych z ziemią i roślinami, a podstawą każdego zaklęcia jest krew. Zaintrygowana Silla zaczyna eksperymentować z zaklęciami, wciągając w to brata oraz Nicka, poznanego na cmentarzu.
Na tym jednak nie koniec. Szybko się bowiem okazuje, że życiu nastolatków zagraża mroczna siła, która również poszukuje księgi, a obiektem jej zainteresowania jest grób rodziców Silli. 
Historię poznajemy z dwóch punktów widzenia; w rolę narratora raz wciela się Nick, a raz Silla. Opowiadają oni o swoich uczuciach i relacjonują przebieg wydarzeń. 
Ciekawość sięga zenitu jednak dopiero wtedy, gdy  co kilka rozdziałów, autorka prezentuje czytelnikowi fragmenty dziennika młodej dziewczyny, Josephine. Wpisy dotyczą początków jej znajomości z szanowanym i zdolnym lekarzem Philipem, a poznają się oni około 1900 roku. Philip ratuje Josephine od śmierci, a następnie kształci ją i uczy magii. Kolejne notatki przedstawiają dzieje ich związku, poszukiwanie sposobów na przedłużenie życia i młodości oraz stopniowy rozdźwięk pomiędzy tym, co okazuje się dla nich ważne w życiu. 
Jak historia sprzed ponad stu lat wiąże się z obecnymi wydarzeniami? Czy to możliwe aby ojciec Silli, człowiek tak rodzinny i kochający, jednak nie zabił matki, a został do tego zmuszony opętaniem? Czy matka Nicka, którą chłopak ledwie pamięta, naprawdę go opuściła i jaka była jej rola w tej historii? Kolejne eksperymenty z zaklęciami doprowadzą Sillę, Reese'a i Nicka do strasznej prawdy, a w końcu do konfrontacji z Josephine, która ukrywa się gdzieś w miasteczku. 
Lektura Magii krwi wciągnęła mnie i to bardzo. Naprawdę dawno nie czytałam czegoś tak ciekawego. Autorka powieści wprowadziła kilka kobiecych postaci i dlatego nie od razu można się domyślić, którą z nich  jest Josephine. Co prawda mniej więcej w połowie powieści już można się tego domyślić, ale związków z osobą ojca głównej bohaterki trudno się doszukać. Na uwagę zasługuje także klimat powieści; senna atmosfera miasteczka, cicha groza cmentarza i mrok lasu nieopodal. Pewnym zaskoczeniem było dla mnie też to, że autorka nie oszczędziła wszystkich bohaterów, co w książkach dla młodzieży jest raczej rzadkością. Trochę żal mi akurat tej postaci, ale z drugiej strony dzięki temu akcja potoczyła się wartko i naprawdę trzymała w napięciu do końca. 
Powieść czyta się naprawdę szybko, bo z czasem dochodzi do takiej kumulacji zdarzeń, że bardzo chce się poznać zakończenie. 
Mimo że na stronie autorki widnieją  już informacje o kolejnej powieści z krwią w tytule, a zakończenie Magii krwi wydaje się być otwarte, wydaje mi się, że nie będzie to jej bezpośrednia kontynuacja. Opis jednak jest na tyle ciekawy, że gdy pojawi się w polskiej wersji, z pewnością po nią sięgnę.
Wam natomiast polecam Magię krwi. To dobra lektura na mgliste, senne popołudnie. 


Za książkę dziękuję pani Sylwii z Grupy Wydawniczej Publicat. 
Pozdrawiam ciepło!


sobota, 1 marca 2014

W pępku uczniowskich pomysłów (3)


Lekcja z lektury "Kamienie na szaniec", 
temat:  Dywersja i sabotaż. 
Nauczycielka pyta o nazwy miejscowości, w których przeprowadzono takie akcje. 
Dla podpowiedzi dodaje, że przeważnie były one w okolicach Warszawy.  Odpowiada jej cisza. 
W końcu nauczycielka zaczyna pisać na tablicy: 
Kraków, Gdańsk, Zakopane, Lublin. Klasa gorliwie przepisuje, nikt nie zgłasza wątpliwości. Poirytowana już trochę polonistka pyta:
- Wszystko w porządku? Niczego nie brakuje? - Zgłasza się jeden uczeń: 
- Przecinków.