niedziela, 29 kwietnia 2012

Konkurs - Trylogia Inny Świat



Zapraszam do udziału w konkursie organizowanym na portalu Secretum. 
Nagrodą jest trylogia Inny świat autorstwa Maxime Chattama.
Szczegóły konkursu i regulamin tutaj
Zachęcam do uczestnictwa, bo naprawdę warto!

piątek, 27 kwietnia 2012

Adrian Tchaikovsky: Ścieżka skarabeusza

Autor: Adrian Tchaikovsky
Tytuł: Ścieżka skarabeusza
Tytuł cyklu: Cienie Pojętnych, t. 5.
Wydawca: Rebis
Stron: 748
Moja ocena: 7/10
Ścieżka skarabeusza to już  piąta odsłona przygód ludzi o cechach owadów ujęta w konwencję steampunku.
Wojna, którą autor opisywał w poprzednich częściach chwilowo zakończyła się. Między Nizinami a Imperium Os panuje coś na kształt kruchego rozejmu. Mieszkańcy Kolegium, kiedyś miasta naukowców i wynalazców, a teraz miasta weteranów i wojennych sierot, leczą rany.
Ponieważ w części czwartej autor kilku głównych bohaterów brutalnie uśmiercił, teraz akcja skupia się na czwórce pozostałej przy życiu. 
Mogło się kiedyś wydawać, że wszystko kończy się na Nizinach, ale to nieprawda, bo poza nimi jest jeszcze cały wielki świat. Kiedy uczeni Kolegium zaglądają do starych map, ich zainteresowanie budzi tajemniczo brzmiąca nazwa Khanaphes i niektórzy nagle przypominają sobie o ukrytym na pustyni państwie.  Zapada decyzja o wysłaniu tam ekspedycji z misją dyplomatyczną. Na jej czele staje ścigana przez demony przeszłości Che. Czy miasto skarabeuszy stanie się jej nowym domem? Czy dziewczyna zdoła wrócić do równowagi psychicznej i kim jest towarzyszący jej duch? Tego nie zdradzę, przyznam jednak, że rozwiązanie tej zagadki zaskoczyło mnie, bo typowałam kogoś zupełnie innego. 
Drugi wątek dotyczy Thalryka, który z byłego agenta i szpiega stał się regentem Imperium, po śmierci poprzedniego Imperatora i po objęciu tronu przez księżniczkę Sedę. W społeczności Osowców władzę piastuje mężczyzna, nie kobieta, Seda zatem, aby uniknąć buntu i wewnętrznej rebelii, potrzebowała figuranta, który by tę rolę dla niej pełnił. Rola regenta Thalrykowi nie odpowiada, tym bardziej, że poznał mroczne źródło siły i władzy nowej Imperatorowej. Od tej pory jego życiu zagraża niebezpieczeństwo, co zmusza mistrza szpiegów do ucieczki. 
Losy Che i Thalryka splotą się w nieoczekiwany sposób, który, nie powiem, nawet przypadł mi do gustu. 
W tomie piątym autor przedstawia czytelnikom dwie nowe rasy. Pierwsza z nich to skarabeusze, lud silny, ale zamknięty w sobie i niechętny nowinkom technicznym. Skarabeusze zatrzymali się na pewnym etapie rozwoju i z nieznanych powodów nie chcą pójść dalej. Ich upór, przy jednoczesnej ślepej wierze w starożytne bóstwa, zwane przez nich Mistrzami, bardzo mnie irytował. Druga rasa to pustynny lud skorpiońców, ludzi dzikich, okrutnych i żyjących z napadów rabunkowych na inne państwa. Na skutek intryg agentów Osowców, dojdzie do oblężenia miasta Kanaphes przez połączone siły Os i Skorpionów. Wynik tej bitwy będzie równie zaskakujący jak jej przebieg.
W swojej książce autor nie uniknął drobiazgowych opisów miasta, zwyczajów mieszkańców, specyfiki ras, a także licznych zabiegów bohaterów, by osiągnąć zamierzony cel. Powodowało to, że trudno było wciągnąć się w całą historię i skupić na fabule. Mnogość imion, zawikłane powiązania i powolność akcji niekiedy nużyły. Nawet umieszczony na końcu indeks imion i nazw nie ratował mnie od poczucia dezorientacji i zagubienia. Dopiero w finale powieści cała akcja przyśpiesza i robi się ciekawiej, a zakończenie pozostawia spory niedosyt.
Książkę mogę polecić miłośnikom cyklu i talentu pana Tchaikovsky'ego i to tym najbardziej zagorzałym, bowiem proza tego autora do łatwych nie należy. Cykl jest jednak na tyle oryginalny i dopracowany pod względem fabularnym, że z pewnością sięgnę po kolejne części, choć zaznaczam, że lektura tych książek wymaga skupienia i uwagi. Poza tym autor tworzy świat przedstawiony w konwencji steampunk, ale robi to w sposób oryginalny i świeży. Dodatkową gratką jest możliwość dopasowywania zdarzeń w powieści do historii ogarniętej pierwszą wojną światową Europy. 
Na koniec jeszcze słowo o wydaniu; wspominałam już w poprzednich recenzjach o białym papierze i pięknie ilustrowanych okładkach, więc po raz kolejny tego powtarzać nie będę. Powiem tylko, że okładka części piątej najbardziej przypadła mi do gustu. Przedstawia Che w żałobnej szacie ciemców, na tle khanapejskich hieroglifów i z tajemniczą księgą w ręku. Nieśmiała i niezaradna żukczanka bardzo dojrzała emocjonalnie i mam nadzieję, że jeszcze niejednym czytelników zaskoczy, podobnie jak Sten i Thalryk.
Zachęcam do zapoznania się z magicznym światem wykreowanym przez Adriana Tchaikovsky'ego. W świecie Nizin jeszcze wiele może się wydarzyć. Chętnie poznam kolejne przygody ludzi - owadów.
Pozdrawiam!


czwartek, 26 kwietnia 2012

Zwiastun książki Trucizną mnie uwodzisz... + konkurs!

Zapraszam do obejrzenia zwiastuna filmowego książki Trucizną mnie uwodzisz.  Premiera książki odbyła się 25.04.2012.

W najbliższych dniach pojawi się recenzja, a niedługo potem konkurs, w którym nagrodą będzie właśnie egzemplarz Trucizny. Bądźcie zatem czujni!
Zapraszam również do Księgarni internetowej, gdzie można kupić nie tylko najnowszą Truciznę, ale i pozostałe książki Małej Kurki. Księgarnia
Pozdrawiam!

niedziela, 22 kwietnia 2012

Terry Goodkind: Świątynia wichrów

Autor: Terry Goodkind
Tytuł: Świątynia wichrów, t.4.
Tytuł cyklu: Miecz prawdy
Wydawca: Rebis
Stron: 712
Moja ocena: 7/10
Czwarte prawo magii: W przebaczeniu, czy to w tym, które dajesz, czy w tym, które uzyskujesz, tkwi magia. Magia, która uzdrawia.
Czwarta część cyklu Miecz prawdy kontynuuje wątki z tomu poprzedniego.
Okazuje się, że naszym bohaterom mylnie wydaje się, że odesłali do Zaświatów Nawiedzającego Sny. Jagang nadal żyje, posiada moc i szykuje dla swoich przeciwników kolejne kłopoty i cierpienia. 
Tym razem Richard, Kahlan oraz ich bliscy i przyjaciele staną przed nie lada problemem, jakim jest epidemia groźnej choroby.  Zaraza stopniowo opanuje całą D'Harę i inne krainy. 
Richard w roli lorda Rahla będzie musiał poszukać skutecznego remedium na chorobę, bo inaczej wszyscy umrą. Odpowiedzialność za swój lud okaże się najcięższym z brzemion, jakie Richardowi przyszło do tej pory dźwigać.
Z głównym wątkiem choroby są związane pomniejsze takie jak pojawienie się w D'Harze przyrodniego brata Richarda, Drefana, czy Nadine, dziewczyny, która kiedyś podkochiwała się w Poszukiwaczu. Oprócz tego autor wprowadza wątek sensacyjny w postaci tajemniczych morderstw prostytutek. Wszystko to jest ze sobą oczywiście ściśle powiązane i zmierza ku logicznemu finałowi. Całość autor okrasza nową porcją perypetii uczuciowych bohaterów, a także pełną garścią groźnie brzmiących przepowiedni, które spędzają zakochanym Richardowi i Kahlan sen z powiek, oto bowiem perspektywa bycia razem, która wydawała się tak bliska i realna, nagle znowu zaczyna się oddalać.
Plusem jest, że autor nie zapomina o znanych już postaciach i magicznych istotach, dlatego w czwartej części ponownie spotykamy Błotnych Ludzi, Zedda, Ann, Vernę i Warrena oraz magiczną sylfę i niebezpieczne, dawno zapomniane niezwykłe miejsca. Wszystko to dawało mi, jako czytelnikowi poczucie swojskości i powodowało, że łatwo mi było się odnaleźć w powieściowym świecie.
Bardzo cenię ten cykl za obrazowość i sposób kreacji świata przedstawionego. Po lekturze części czwartej odnoszę jednak wrażenie, że to co autor opowiedział na siedmiuset stronach można było przedstawić na połowie tego i z powodzeniem wyszłoby to historii na dobre. Tymczasem zanim wątek główny się na dobre rozwinął  i zaczął biec normalnym torem powieści przygodowej, autor zaserwował mu bardzo długi rozbieg, co niestety niejednego czytelnika mogłoby zniechęcić. Podobnie było z zakończeniem; odniosłam wrażenie, że autor celowo je odwlekał, rozwijając pomniejsze wątki. 
Całość ratuje dość ciekawe zakończenie. Plus muszę też przyznać autorowi za kreację postaci Drefana, przyrodniego brata Richarda. Sama sprawa rodzeństwa głównego bohatera, ze strony ojca to wątek dający spore możliwości, bo logicznym jest, że z takiego ojca potomstwo może być diametralnie różne. Dlatego mam nadzieję, że tkwiący w tym wątku potencjał zostanie odpowiednio wyzyskany w następnych częściach. 
W ogólnym zarysie muszę przyznać, że książka była całkiem dobra; na pewno nie była tak ciekawa i wciągająca jak jej poprzedniczki, ale podobała mi się na tyle, by jej nie odkładać i czytać dalej. Być może powodował mną też fakt, że przywiązałam się już do głównych bohaterów i kibicuję im w ich poczynaniach. Łatwiej wtedy wybaczyć autorowi pewne sprawy. Poza tym jestem ciekawa co będzie dalej, więc niebawem na pewno sięgnę po kolejny tom. A tymczasem lekturą tomu czwartego wypełniłam moje czytelnicze zobowiązanie na miesiąc kwiecień.
Pozdrawiam wszystkich!


sobota, 21 kwietnia 2012

Czwarty w blogowym życiu stosik do recenzji!

Na zdjęciu obok pozycje książkowe, które w kwietniu dostałam do recenzji. Opóźnia się przybycie jeszcze kilku książek, postanowiłam zatem te, które przyjdą zaliczyć już do stosiku piątego.
Kolejno od góry:
1. Santa Olivia, J. Carey - wygrana w konkursie internetowym. Recenzja
2. Krew modliszki  Recenzja i
3. Hołd dla mrokuRecenzja     
A. Tchaikovsky'ego, trzecia i czwarta część cyklu Cienie Pojętnych, 
od Pana Bogusława z Rebisu.
4. Zasłona kłamstw, J. Westerson 
od portalu Secretum Recenzja
5. Świt Zmierzchu, A. Bishop
także od portalu Secretum Recenzja
Najprzyjemniejszą lekturą było dla mnie spotkanie z IX tomem Czarnych Kamieni, choć pozostała odrobina żalu, że to już koniec. Jednak świat jest pełen ciekawych i fascynujących książek i wierzę, że ta autorka jeszcze swoich czytelników niejedną historią zaskoczy. 
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!

Mozolny powrót po przerwie

Trudy nadchodzącej wiosny i związane z tym dolegliwości dopadają każdego. Dopadło to w końcu i mnie, a najgorsze w tym jest to, że nawet nie wiem z jakiego powodu, bo nie zmieniałam niczego ani w swoim stylu życia, ani w diecie. Złe samopoczucie i stan zdrowia spowodowały, że trudno mi się było skupić na pracy, sprawach domowych, a o czytaniu już w ogóle nie było mowy. Ogrodem, sianiem i sadzeniem też się zająć nie mogłam, bo nie miałam na to siły. Słowem poległam na całej linii. Mija tydzień i mozolnie dochodzę do siebie. Mam nadzieję, że ten niefortunny czas minie i wreszcie będę mogła się zająć tym, co musiało zaczekać, zostać odłożone lub zaniedbane.
Może wreszcie zrobi się ciepło i zniknie ten przejmujący chłód i przenikliwy wiatr. Niech wreszcie przyjdzie prawdziwa, ciepła i pachnąca wiosna! 
Na mojej rabacie zakwitł dopiero jeden żonkil, tak było zimno. 
Bardzo bym chciała, aby nadchodzący tydzień był lepszy nie tylko pod względem zdrowotnym, ale był też bardziej wydajny w pracy, przyjemniejszy w odbieraniu wrażeń pogodowych no i oczywiście owocny czytelniczo, bo ostatnio obdarowano mnie tyloma książkami, że aż serce "roście" i chciałabym sobie zwyczajnie odpocząć, zrelaksować się i poczytać w spokoju. Trzeba by było też zaprezentować jakiś stosik książkowy ;)
Pozdrowienia dla wszystkich i dobrego weekendu!

czwartek, 12 kwietnia 2012

Adrian Tchaikovsky: Hołd dla mroku

Autor: Adrian Tchaikovsky
Tytuł: Hołd dla mroku
Tytuł cyklu: Cienie Pojętnych, t. 4.
Wydawca: Rebis
Stron: 464
Moja ocena: 9/10
Hołd dla mroku to czwarta odsłona cyklu Cienie Pojętnych Adriana Tchaikovsky'ego. Recenzje tomów poprzednich można przeczytać tutaj, tutaj i tutaj
Tom czwarty przedstawia dalsze losy ogarniętych wojną Nizin. Śmiertelny pochód Imperium Osowców trwa i już nic nie jest w stanie go powstrzymać. Stenwold Maker, zwany przez wszystkich Mistrzem Wojny, kieruje przygotowaniami Kolegium do obrony przed atakiem Os; jednocześnie jego agenci zostają wysłani w różne miejsca kraju, z zupełnie odmiennymi zadaniami, które jednak mają wspólny mianownik.
Poprzednio odniesione drobne zwycięstwa już nikomu nie dają nadziei i wszyscy są świadomi, że nie ma zbyt wielu szans na to, by wygrać z Osami. 
W części czwartej na plan pierwszy wysuwają się dwa wątki. 
Pierwszy dotyczy planów starego moskitowca Uctebri, który wreszcie zdobył Szkatułę Cienia i manipulując osobą królewskiej siostry, pragnie nie tyle dać władcy nieśmiertelność, ile uczynić z księżniczki marionetkę, za pomocą której faktyczne rządy będzie sprawował on sam. Realizacja tych zamiarów wydaje się być naprawdę bliska. Czy mu się to uda i czy Seda, siostra cesarza okaże się naiwną, uległą  kobietą, czy też może ukaże zupełnie inną stronę swojej osobowości? Tego czytelnik dowie się w finale powieści.
Drugi wątek ściśle związany z pierwszym, dotyczy mistrza broni Tisamona, który dręczony skomplikowanym poczuciem honoru i obowiązku opuszcza córkę i przyjaciół, i wyrusza w niebezpieczną podróż, być może bez możliwości powrotu. Co takiego nim kieruje i czy chodzi tylko o honor i kwestię wierności, czy też jest w to wmieszana inna, złowieszcza siła?
Garść pozostałych, mniejszych wątków opisuje dramatyczną obronę państw - miast przed inwazją Os. Rasy, które dotąd uważano tylko za uległe, bezmyślne i nadające się do niewolniczej pracy, podnoszą bunt. W krainach muszców, mrówców, pszczelców i pająków tlą się kolejne zarzewia sprzeciwu wobec agresorów i ich bezwzględnej, obfitującej w wyzysk polityki. 
Do głosu dochodzą liczne grupy mieszańców, uciekinierów i uchodźców, którzy pod wodzą Salmy tworzą silną armię i prowadzą zupełnie nietypową wojnę z armiami Os. 
Hołd dla mroku przedstawia krwawą stronę wojny. To już nie tworzenie traktatów i dyplomatyczne szukanie sprzymierzeńców. Skończyły się czasy, kiedy od wojny można się było odżegnać i zasłonić się neutralnością. Imperium Czerni i Złota jest zaprogramowane na niszczenie i całkowity podbój, i nie oszczędzi nikogo. To istny pochód śmierci, który nie bierze jeńców, ani nie czyni wyjątków. Warte uwagi jest spostrzeżenie jednej z bohaterek; Osy nie mogą przestać wojować i niszczyć, bo taka jest ich natura. To olbrzymie Imperium funkcjonuje tylko dlatego, że może nieustannie rozszerzać swoje panowanie na inne tereny. Gdyby Osy zaprzestały wojny, w końcu zwróciłby się przeciwko sobie. 
To, co trudno czasem czytelnikowi przeboleć, to fakt, że autor  nie oszczędza swoich bohaterów. Wojna, którą opisuje pochłania mnóstwo ofiar, zarówno takich zupełnie anonimowych, jak i tych, do których już zdążył się czytelnik przywiązać. Dramatyczny finał powieści pokaże, komu będzie dane przeżyć i walczyć dalej, a dla kogo ta walka będzie ostatnią. Przyznam, że z odejściem niektórych bohaterów bardzo trudno było mi się pogodzić.
Mnogość wątków w czwartej części początkowo może budzić uczucie zagubienia, ale z czasem okazuje się, że wszystko zmierza ku logicznemu zakończeniu. Niemal słyszy się ten charakterystyczny dźwięk, kiedy poszczególne elementy wskakują na właściwe miejsce.
Dodatkowo, tym razem autor wzbogaca fabułę o prywatne i uczuciowe motywacje poszczególnych bohaterów, dzięki czemu są oni  nie tylko bardziej wyraziści, ale i bardziej ludzcy. Nie znaczy to jednak, że łatwiej ich zrozumieć. Każda rasa jest inna i na swój sposób charakterystyczna, co objawia się specyficznie rozumianym poczuciem honoru i obowiązku wobec wyznawanych idei. 
W tej części cyklu pojawiają się także kolejne motywy, które pozwalają powiązać losy ogarniętych wojną krain  z historią Europy, np. Imperium Os, by sprostać apetytom władcy i ludu organizuje igrzyska na wzór rzymskich walk gladiatorów, a wynalazcy na usługach cesarza stosują na ludności cywilnej gaz koloru żółtego, który w kilka sekund przyczynia się do śmierci całego regionu i działa jeszcze długo po rozpyleniu. Mało kto nie potrafiłby się w tym ostatnim dopatrzeć iperytu i zastosowania go przez Niemców w pierwszej wojnie światowej.  Wszystko to powoduje, że historię czyta się z wypiekami na twarzy i trudno się uwolnić od myśli, co będzie dalej.
Jak już wcześniej wspomniałam, finał powieści mocno zaskakuje i gdyby autor się uparł, mógłby zakończyć opowiadaną historię na tym właśnie tomie. Kiedy jednak przyjrzeć się niektórym sprawom bliżej, okazuje się, że wiele rzeczy nie zyskało swojego rozwiązania, a wręcz domaga się kontynuacji. W prowadzonej wojnie co prawda nastąpił przełom, ale nietrudno się domyślić, że to nie koniec. Po prostu zmienił się układ sił, a w grze pojawiły się nowe  pionki, o decydującym znaczeniu. 
Dlatego wszystkich, którzy jeszcze się wahają, a szukają dla siebie dobrej, ambitnej lektury, zachęcam do zapoznania się z cyklem, bo naprawdę jest tego poznania wart. Świat ludzi o cechach owadów; świat wynalazców i wojowników, porwie Was i sprawi, że na sprawy wojennej zawieruchy spojrzycie z zupełnie innej perspektywy, a jednocześnie nie będziecie mogli oderwać się od lektury. 
Polecam!

Za egzemplarz do recenzji                            
bardzo dziękuję
Panu Bogusławowi
z Domu Wydawniczego Rebis
Pozdrawiam serdecznie!

środa, 11 kwietnia 2012

Anne Bishop: Świt Zmierzchu

Autor: AnneBishop
Tytuł: Świt Zmierzchu
Tytuł serii: Czarne Kamienie
Wydawca: Initium
Stron: 414
Moja ocena: 10/10
Świt Zmierzchu autorstwa Anne Bishop to dziewiąty i ostatni tom cyklu Czarne Kamienie. Książka zawiera cztery dłuższe opowiadania, które nie tylko dają miłośnikom sagi garść dodatkowych informacji z życia bohaterów, których już zdążyło się pokochać. Jest to także swoiste podsumowanie i rozliczenie ze światem, na którego wykreowanie autorka poświęciła aż trzynaście lat swojego życia. Zdarza się, że kolejne tomy danego cyklu wydają się być tworzone na siłę, pod publikę i w rezultacie nużą i nie wnoszą do całości nic nowego. Na szczęście, dzięki swojej pomysłowości autorka ustrzegła i siebie i swoich czytelników przed paskudną przypadłością powtarzalności, nudy i niepotrzebnego odwlekania zakończenia. Dopiero teraz po poznaniu całej serii uwidacznia się dla czytelnika logika pewnych pisarskich decyzji autorki. Lektura finałowych opowiadań rzuca nowe światło na pewne sprawy i gdy się o tym dłużej pomyśli, nie da się nie przyznać autorce racji w tej, czy innej sprawie.
Opowiadanie Świąteczne prezenty ukazuje jak Surreal i Rainier poradzili sobie z traumą po podstępnym uwięzieniu w Domu Strachów oraz jak w rodzinie SaDiablo powstała nowa tradycja świąt dla rodziny i z rodziną. 
Historia Odcienie honoru przedstawia nie tylko los niewiernego kochanka Surreal, Falonara; pokazuje również początki rządów Lucivara w Ebon Rich oraz sposób, w jaki raz na zawsze pokazał niektórym wątpiącym w jego pochodzenie, że jest jedynym i godnym swojej pozycji władcą.
Opowiadanie pod wiele mówiącym tytułem Rodzina prezentuje tragiczny i niecodzienny finał romansu Saetana i Sylvii.
Największym jednak zaskoczeniem dla czytelnika będzie ostatnie opowiadanie zatytułowane Córka Wielkiego Lorda. Przedstawia ono przyszłość Deamona Sadiego w czasach, gdy Czarownica i Wielki Lord Piekła stali się już tylko szeptami w Ciemności. Jest to przyszłość dość zaskakująca i choć szczegółów zdradzić nie mogę, aby nikomu nie zepsuć przyjemności, to muszę przyznać, że jak dla mnie historia ta stanowi klamrę, spinającą całą historię Czarownicy, Żywego Mitu i Ucieleśnionego Marzenia. 
Moja przygoda z sagą Czarne Kamienie trwała cztery lata i muszę przyznać, że każdy następny tom nie tylko mile mnie zaskakiwał, ale przechodził moje najśmielsze oczekiwania. Przy lekturze kolejnej części wydawało mi się, że skoro już wszystko wiem, to tym razem się zaskoczyć nie dam. Nic bardziej błędnego; autorka z wielkim kunsztem potrafiła wykorzystać każdy nawet najdrobniejszy wątek i stworzyć ciekawą historię, a dodatkowo całość okrasić szczyptą dobrego humoru i ironii. 
Opowiadania znajdujące się w niniejszym tomie często nawiązują do wydarzeń z tomów poprzednich, dlatego niewskazane jest, aby czytały tę książkę osoby, które sagi jeszcze nie znają. Po pierwsze będzie im trudno się połapać w licznych odniesieniach do tego co już było, a po drugie zepsują sobie całą przyjemność z czytania, gdyż opowiadania te, na dobre kończą pewne wątki i poznanie ich sprawi, że czytanie tomów początkowych już tak naprawdę nie będzie miało sensu. W tym właśnie tkwi urok tych opowiadań; są jak dobry deser i przyjemnie jest się nimi delektować, gdy już się zna wszystkich bohaterów, ma się świadomość tego, ile przeszli i co przeżyli. Czytanie tej książki bez znajomości całej sagi tak naprawdę mija się z celem, bo wiele rzeczy będzie tu dla czytelnika niejasnych i nielogicznych. Dlatego Świt Zmierzchu polecam zwłaszcza miłośnikom cyklu. Pozostałych czytelników gorąco zachęcam do zapoznania się z podstawową trylogią, a potem w miarę możliwości z kolejnymi częściami cyklu. Zapraszam Was zatem do świata, w którym sercem wszystkiego są kobiety; Czarownice, Uzdrowicielki, Czarne Wdowy, gdzie sensem życia mężczyzn jest służyć i chronić, gdzie zwierzęta zwane Krewniakami mają inteligencję i humor nieraz równą ludziom, gdzie zaciera się granica między światem żywych i umarłych. W tym świecie spotkacie żyjące demony, jednorożce, umiejące mówić tygrysy czy konie, zostaniecie zaproszeni na Winsol i poczęstowani szklaneczką rozgrzanego yarbrach. A jeśli będziecie mieli odrobinę szczęścia może spotkacie Czarownicę, która odmieniła cały ten świat i sprawiła, że stał się lepszy i tak honorowy, jakim był, zanim pojawiła się w nim skaza.
Za egzemplarz do recenzji
bardzo dziękuję portalowi Secretum
 

 


poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Jacqueline Carey: Santa Olivia

Autor: Jacqueline Carey
Tytuł: Santa Olivia
Wydawca: Piąty Peron
Stron: 392
Moja ocena: 6,5/10
Wydawnictwo Piąty Peron to najnowsze dziecko znanego wszystkim Jaguara, tego którego cenię i lubię za takie cykle jak Błękitnokrwiści, Wielka wojna diabłów czy Zwiadowcy. Piąty Peron powstał z zamiarem wydawania ambitnej literatury dla dorosłych, a książka Santa Olivia jest pierwszym owocem tych zamiarów. Czy udanym? O tym za chwilę. 
Na początku powiem, że wcześniej nie miałam do czynienia z książkami tej autorki, a jest ona znana dzięki trylogii Kusziel. Poczytałam na temat tego cyklu co nieco i fabuła wydała mi się bardzo zawikłana. 
Krótko o fabule książki. Oto między Stanami Zjednoczonymi a Meksykiem powstaje odizolowana od reszty świata strefa wojskowa, miejsce które z biegiem lat zostaje zapomniane przez świat i ludzi. Strefę utworzono, by uniknąć rozprzestrzeniania się epidemii, jednak lata mijały, choroba stopniowo wygasała, a strefa jak była zamknięta, tak nadal jest. Obecnie nikt z mieszkańców miasteczka nie może go opuścić, pilnują tego zmieniające się co kilka lat oddziały wojskowe. W miasteczku nie ma zbyt wielu perspektyw ani szans na rozwój. Zewsząd wygląda bieda, głód i beznadzieja, a jedyną rozrywką są organizowane co jakiś czas pojedynki bokserskie. 
Główną bohaterką jest nastoletnia Loup Garron; córka miejscowej kelnerki i tajemniczego uciekiniera, który kilkanaście lat temu niespodziewanie pojawił się w miasteczku. Był inny od pozostałych mężczyzn, nie tylko łagodny i spokojny, ale też nadludzko silny i wytrzymały. Nie znał również uczucia strachu. Stworzono go w laboratorium manipulując DNA; miał być nową bronią. Te właśnie cechy odziedziczyła po nim jego córka, która niestety nigdy nie poznała swojego ojca, gdyż ten był zmuszony uciekać. Loup wychowała się ze starszym, przyrodnim bratem Tomem, który po rychłej śmierci ich matki, jest dla dziewczyny najbliższą osobą. Chłopak chce zostać zawodowym bokserem, by wygraną walką zapewnić sobie i siostrze przepustkę, umożliwiającą opuszczenie miasteczka. 
Po śmierci matki Loup trafia pod opiekę miejscowej parafii, gdzie poznaje inne sieroty. Dziewczyna kibicuje bratu i czeka na dzień, w którym będą mogli opuścić Santę Olivię. Obserwując codzienność, Loup widzi, jak miejscowi cierpią za sprawą okupantów. Z pomocą przyjaciół, korzystając ze swojej niezwykłej siły i sprytu, wymierza sprawiedliwość i robi kilka dość spektakularnych numerów, które sprawiają, że tajemniczy mściciel trafia na języki wszystkich mieszkańców. Nadzieja budzi się na nowo. 
Wszystko ulega jednak drastycznym zmianom, gdy Tom wreszcie bierze udział w walce bokserskiej. Wynik walki położy się cieniem na dalszym życiu Loup. 
Co będzie dalej, tego nie zdradzę. Muszę jednak przyznać, że zupełnie nie tego się spodziewałam. 
Świetna kolorystycznie okładka z dziewczyną, której twarzy nie widać i opis wydawcy z tyłu książki sugerowały mi zupełnie coś innego. 
Senna i beznadziejna atmosfera miasta skojarzyły mi się początkowo z powieściami iberoamerykańskimi, ale z biegiem fabuły autorka jakby porzuciła ten zamysł, a szkoda, bo to akurat było interesujące. 
Druga sprawa to główna bohaterka. Jej spokój, nawet w najtrudniejszych sytuacjach był dla mnie niewiarygodny i dziwny. Loup nie może płakać, nie odczuwa emocji, niby ma pragnienia, ale tak jakby ich nie było, niby chce sama o sobie decydować, a to inni stale mówią jej co ma robić, a czego nie powinna. Taka beznamiętność u głównego bohatera jest drażniąca i dezorientuje. Nie mogłam jej ani kibicować, ani jej znielubić. 
Trzecia sprawa to nasuwające się podobieństwo między wątkiem treningów Loup a filmem Za wszelką cenę z Hilary Swank. 
Trochę się zawiodłam. Spodziewałam się historii z wątkiem sensacyjnym i fantastycznym, gdyż to właśnie sugeruje opis z okładki, a otrzymałam mało ciekawą, obyczajową powieść, w której wątek fantastyczny zepchnięto na margines, by zastąpić go opisami treningów i rozterkami głównej bohaterki na temat własnej orientacji. 
Być może książka nie trafiła w mój gust, więc podejrzewam, że znajdą się czytelnicy, którzy zechcą się zapoznać z jej treścią. Jednak ja tej pozycji książkowej nie polecam. Jeśli po nią sięgniecie, to na własną odpowiedzialność.

niedziela, 8 kwietnia 2012

Jeri Westerson: Zasłona kłamstw


Tytuł serii: Crispin Guest
Wydawca: Fabryka Słów
Stron: 355
Moja ocena: 9/10
Powieść Zasłona kłamstw autorstwa Jeri Westerson została wydana w cyklu Fabryka historii. Sama autorka w końcowym posłowiu określiła książkę mianem średniowiecznego noir, tłumacząc to chęcią pokazania mrocznej, groźnej i często śmiertelnie niebezpiecznej strony życia. Pani Westerson swoja powieścią nawiązywała do prozy takich pisarzy jak R. Chandler, D. Hammett i D. B. Hughes, którzy tworzyli literacką rzeczywistość o surowym wydźwięku, pełną prawdziwych mężczyzn, działających zgodnie z honorowym kodeksem i ratujących znajdujące się w opałach niewiasty. Zazwyczaj, kiedy czytamy książki, których akcja jest umieszczona w epoce średniowiecza, to oczekujemy takich wątków jak tajemnice starych zamków i ukrytych skarbów, zakapturzonych postaci tajemniczych mnichów oraz koniecznie dzielnych rycerzy, którzy z każdych tarapatów wychodzą obronną ręką.
Tym razem autorka pokierowała fabułą w nieco odmienny sposób, co niewątpliwie wyszło całej historii na dobre. Akcję umieściła w średniowiecznym Londynie, w roku 1384 za panowania króla Ryszarda II.
Głównym bohaterem Zasłony kłamstw jest Crispin Guset, niegdyś pierwszy rycerz na dworze swojego możnowładcy, teraz zaniedbany i obdarty parias społeczny, stale zalegający z czynszem i wdający się w podejrzane awantury. Co doprowadziło bohatera do tak ogromnej degradacji społecznej? Tego czytelnik dowiaduje się stopniowo, jednak waga popełnionego przewinienia okazuje się faktycznie duża. To, że Crispin w ogóle żyje zawdzięcza wysiłkom swojego protektora, który wybłagał to u króla. Zakończyło się na tym, że młody rycerz stracił szlachectwo, pozycję, majątek i wszystkich przyjaciół. Odwróciła się od niego nawet rodzina.
Dla bohatera życie, jakie obecnie prowadzi niczym nie różni się od śmierci, zresztą dla ludzi, wśród których żył kiedyś, i tak już dawno umarł. Sam Crispin, mimo że minęło już kilka lat, nie potrafi i nie chce odnaleźć się w sytuacji. Porównuje siebie do lodowato zimnej i dzielącej Londyn na dwie części, rzeki Tamizy; będąc po środku nie należy ona do żadnej z części miasta. Podobnie jest z Crispinem; nie jest ani szlachcicem, ani biedakiem; w żadnej z tych rzeczywistości nie czuje się dobrze ani swojsko.
Wie, że na powrót do starego życia raczej nie ma szans, a w nowym też radzi sobie kiepsko, głównie dlatego, że poglądy społeczne na temat nierówności stanowej trzymają go w dawnych ryzach. Gdyby się tych przekonań pozbył, byłoby mu znacznie łatwiej. Ciężko jednak wyzbyć się myślenia, w którym zostało się wychowanym. Crispin nie jest już szlachcicem, a nie umie się prawdziwie zaprzyjaźnić z prostymi ludźmi, którzy teraz są jego codziennością. Ma szlacheckie maniery i styl mówienia, a mimo to ludzie, którzy kiedyś mu służyli, teraz nim gardzą. Z tego powodu bohater stale przeżywa liczne dylematy i choć nieraz jego ograniczenie drażni, to jest przez to prawdziwszy i bardziej wiarygodny, niż gdyby od razu w cudowny sposób dostosował się do życia, o którym kiedyś nawet nie myślał.
Bohater zarabia na życie jako tzw. tropiciel i choć niewątpliwie ma zmysł detektywistyczny, to trochę niezrozumiałe było dla mnie to, że stale dostaje od wszystkich cięgi. Skoro od dziecka wychowywano go na rycerza, to przecież powinien umieć walczyć, a przynajmniej dobrze się bronić. Nic z tego; Crispin ciągle chodzi z podbitymi oczami i zapuchniętą twarzą, bo nieustannie wtyka nos w nieswoje sprawy, przeszkadzajac tym różnym groźnym i wiele mogącym ludziom.
Kiedy bogaty kupiec bławatny zleca mu śledzenie małżonki, podejrzewanej o cudzołóstwo, Crispin nie przypuszcza, że cała sprawa przybierze taki obrót. Oto bowiem następnego dnia, zleceniodawca bohatera zostaje znaleziony martwy w zamkniętym od wewnątrz pomieszczeniu, małżonka okazuje się być zwykłą pokojówką i oczywiście wiernością nie grzeszy, a jakby tego było mało domaga się od Crispina odnalezienia tajemniczego mandylionu - relikwii, która ponoć ma ogromną moc.
Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy bohater dowiaduje się, że w sprawę zamieszani są tajemniczy Włosi, a nawet jeden Maur, a w spisku mają swój udział wielcy średniowiecznej Europy. Dodatkowo szeryf Simon Wynchecombe nie ułatwia Crispinowi życia i przy każdym spotkaniu nie tylko go upokarza, ale i zwiększa liczbę sińców na twarzy i żebrach.
Powieść Zasłona kłamstw ma niesamowity klimat. Londyn jest ukazany jako miasto zimne, wilgotne, bo ciągle tam pada lub mży, brudne, pełne złodziei i innych rzezimieszków. Fabuła jest ciekawie poprowadzona, tym bardziej, że w połowie powieści, gdy wydaje się, że już wszystko zmierza ku rozwiązaniu, następuje niespodziewany zwrot i wszystko jeszcze bardziej się komplikuje. Zakończenie, mimo udanego rozwiązania sprawy jednak nie satysfakcjonuje, głównie z powodu zachowania głównego bohatera. Ponieważ jednak na horyzoncie widać już kolejną cześć jego przygód, można oczekiwać, że zdegradowany szlachcic jeszcze wiele spraw w swoim światopoglądzie zweryfikuje. Zresztą sama autorka obiecuje to w końcowym posłowiu.
Powieść mogę polecić nie tylko miłośnikom epoki i wielbicielom powieści przygodowych, ale także każdemu, kto lubi kryminalne historie, których fabuła kluczy i raz po raz gra czytelnikowi na nosie. Napisana jest barwnym, zrozumiałym językiem i nie nuży. Zabiera natomiast czytelnika do średniowiecznego Londynu, pełnego tajemnic i spisków, gdzie wielcy tego świata różnymi metodami walczą o wpływy, a zwykli ludzie wciągnięci niechcący w wir wydarzeń, walczą o przetrwanie.
Mnie się podobało bardzo i z chęcią przeczytam kolejną część przygód Crispina, gdy tylko się pojawi.
Polecam!

Za egzemplarz do recenzji                                  
 serdecznie dziękuję  
Portalowi Secretum
i  Wydawnictwu Fabryka Słów
                               

piątek, 6 kwietnia 2012

Adrian Tchaikovsky: Krew modliszki

Autor: Adrian Tchaikovsky
Tytuł: Krew modliszki
Tytuł serii: Cienie Pojetnych, t.3.
Wydawca: Rebis
Stron: 431
Moja ocena: 8/10
Dla żadnego mieszkańca Nizin nie jest już tajemnicą fakt, że Imperium Os szykuje się do krwawego i bezlitosnego podboju. Niektórzy jeszcze próbują się łudzić, ale i te płonne nadzieje, na to, że Osom chodzi o handel i wymianę kulturową, szybko gasną. 
W trzecim tomie cyklu Cienie Pojętnych autor wprowadza czytelnika w zawiły świat dyplomacji, umów, traktatów i zwalczających się wzajemnie stronnictw politycznych. 
W trzech przeplatających się wątkach obserwujemy zmagania znanych już z poprzednich tomów bohaterów, którzy wszelkimi sposobami starają się uniemożliwić Osom zapanowanie nad Nizinami. 
Stenwold Maker uczony Kolegium, wynalazca, a także twórca niezwykłej siatki szpiegowskiej, zrzeszającej ludzi różnych ras, dobrze rozumie, że Osy można pokonać, tylko wtedy, gdy mieszkańcy Nizin, zwalczą wzajemne i zadawnione animozje i solidarnie staną do walki ramię w ramię. Tak naprawdę przecież każda z ras posiada cechy, których nie ma druga. Gdyby doszło do porozumienia, mogliby się wzajemnie uzupełniać i stać się dla Os godnym przeciwnikiem, a nie tylko ludem postrzeganym jako potencjalni niewolnicy, bez woli walki i nieumiejący się niczemu sprzeciwić. 
Sytuacja staje się o tyle niebezpieczna, że Imperator Os zainteresował się zapewnieniem sobie nieśmiertelności za pomocą starego artefaktu zwanego Szkatułą Cienia, zawierającą w sobie mroczną potęgę Darakyonu. Czym dokładnie jest ten przedmiot i jak go użyć, na razie nie wiadomo, stawka jest jednak duża. Stary moskitowiec Uctebri mami władcę wizjami nieśmiertelności, a gołym okiem widać, że ma do realizacji własne plany, zaś Imperator jest tylko pionkiem w jego rękach.
Sytuacja jest bardzo poważna, dlatego Stenwold rozsyła swoich ludzi w różne części kraju z zadaniami, które w zasadzie mają wspólny mianownik. Szkatuła jest cenna. Wiadomo, że jest w posiadaniu najemniczki Scylli, która potrafi przybrać postać każdego żyjącego człowieka. Kobieta uciekła z artefaktem i chodzą słuchy, że zamierza go sprzedać temu, kto da najwięcej. 
Achaeos, wraz z Tisamonem i Tynisą udają się do miasta Jerez; to tam ma się odbyć licytacja. Zabierają ze sobą Thalryka, byłego agenta Osowców, uważanego przez swoich rodaków za zdrajcę i przegranego. Bohaterowie nie zdają sobie sprawy z zagrożenia, jakie niesie ze sobą zdobycie szkatuły. Czy oprą się pokusie jej przejęcia?
Tymczasem Che i Nero wyjeżdżają na Ziemie Pająków, do miasta Solarno. Zależy im na pozyskaniu sojuszników i zbadaniu sytuacji.
Sam Sten udaje się do Sarnu, miasta mrówców. Chce uzyskać audiencję u królowej, zorganizować spotkanie rządzących i zawiązać sojusz pomiędzy państwami. Nowy rodzaj broni, którego plany przekazał Stenowi Totho, stanowi łakomy kąsek dla wszystkich i należy zdecydować, co z nim zrobić, komu zlecić masową produkcję i czy w ogóle jej użyć, czy nie. 
Wszędzie również czają się agenci Osowców, starając się nie dopuścić do zjednoczenia krajów przeciwko Imperium Os. 
Warto wspomnieć o poczynaniach Salmy, który z księcia arystokraty stał się księciem banitą i wraz ze zbieraniną uchodźców, byłych niewolników i rabusiów prowadzi w wojskami Os, prywatną wojnę podjazdową, zadając przeciwnikowi naprawdę spore straty. Plany młodego Ważki odnośnie stworzenia w przyszłości własnego miasta dla ludzi, którym teraz przewodzi, świadczą o tym jak wewnętrznie dojrzał Salma. Siła i ludzie, którymi dysponuje mogą odegrać w tej wojnie znaczącą rolę. 
Wątki te przeplatają się wzajemnie, by w finale powieści połączyć się w jeden. Autor bardzo dokładnie opisuje zabiegi dyplomatyczne, nie zabrakło również spektakularnych pojedynków na powietrznych machinach. 
Odniosłam jednak wrażenie, że tempo akcji jakby nieco zwolniło, co zapewne jest skutkiem tworzenia się kolejnych wątków. Jeśli chce się przedstawić każdy choć w kilku słowach, to faktycznie akcja spowalnia. Również opisy zabiegów dyplomatycznych, dywagacje na temat stronnictw politycznych i tarć pomiędzy nimi, momentami trochę mnie nużyły. Łatwo było się w tym pogubić. 
Trudno zgadnąć, w jakim kierunku potoczą się losy bohaterów, o co chodzi staremu Uctebri i jakie jeszcze siły pojawią się w tej walce o władzę i dominację. 
W porównaniu ze swoimi poprzedniczkami (Imperium Czerni i Złota oraz Klęska Ważki), powieść obfituje w znacznie mniejszą ilość wydarzeń, ponieważ wojna toczy się za kulisami i w komnatach strategów, nie na polu bitwy. Mimo to jestem ciekawa, co będzie dalej i jakie jeszcze przygody czekają ludzi o owadzich cechach, dlatego na pewno sięgnę po kolejną część.

Za egzemplarz do recenzji                                                  
serdecznie dziękuję
Panu Bogusławowi
z Domu Wydawniczego Rebis
Pozdrawiam serdecznie!
 

czwartek, 5 kwietnia 2012

Życzenia Świąteczne

Z okazji zbliżających się Świąt Wielkiej Nocy składam wszystkim najserdeczniejsze życzenia świąteczne: smacznego jajka, słodkiego baranka, pyszności 
w porannym, niedzielnym menu, a także mokrego Śmigusa - Dyngusa. 
Niech będzie zdrowo, rodzinnie i wiosennie. 
Niech Zmartwychwstały Chrystus szczodrze błogosławi Wam i Waszym bliskim.

****************
Po wczorajszym nawrocie zimy, dziś wreszcie zrobiło się słonecznie, choć nie bez wad, bo jest okropne błoto. Remont, a właściwie prace związane z postawieniem ogrodzenia się zakończyły, więc oddycham z ulgą. Jednak tak naprawdę to jeszcze nie koniec, bo po Świętach przyjdzie czas na prace ogrodowe i porządkowe, tylko że to już będzie można robić we własnym tempie.
Tymczasem dziś czekają mnie jeszcze zakupy gastronomiczne i może choć jeden etap porządków. Nie wiem, jak Wy, ale ja, gdy trochę posprzątam, to od razu lepiej się czuję psychicznie. 
A na jakim etapie są Wasze przygotowania do Świąt? Spędzacie je w domu z Rodziną, czy wyjeżdżacie w jakieś przyjemne miejsce?
Pozdrawiam i dobrego dnia!

środa, 4 kwietnia 2012

Kenneth B. Andersen: Śmierć w pigułce

Autor: Kenneth B. Andersen
Tytuł: Śmierć w pigułce
Tytuł cyklu: Wielka wojna diabłów cz. 3.
Wydawca: Jaguar
Stron: 372
Moja ocena: 10/10
Powieść Śmierć w pigułce to trzecia część tetralogii duńskiego pisarza, który w swoich książkach stworzył wizję Zaświatów zupełnie odmienną od tej, którą znałam do tej pory. Cykl Wielka wojna diabłów naprawdę dał mi do myślenia i zachęcił do spojrzenia na sprawy duchowe i pośmiertne z zupełnie innej perspektywy. Przygody chłopca określanego pechowym uczniem diabła, znanego też pod nazwiskiem Filip Engell (co po duńsku znaczy tyle co anioł) wciągnęły mnie na dobre.
Z tomu na tom dojrzewa nie tylko sam bohater, ale i coraz bardziej przemyślane i dopracowane stają się pomysły fabularne autora, który tworzy ciekawe i naprawdę oryginalne wątki.
Od wydarzeń opisywanych w części drugiej (Kostka śmierci) minęło pół roku. W Piekle bardzo dużo się wtedy zdarzyło, doszło tam do zmian społeczno – obyczajowych, a sam bohater ledwie uszedł z życiem. To dlatego Filip chciałby zapomnieć i pozbyć się dręczących go koszmarów. Otuchą napawa go fakt, że jego mama czuje się coraz lepiej i po jej niedawnej chorobie już nie ma ani śladu. Jednak jakaś część Filipa nie chce zapomnieć o Satinie, uroczej diablicy, z którą się zaprzyjaźnił i z którą tyle przeszedł.
Pech, a może przeznaczenie nie przestaje prześladować Filipa. Dziwaczny zbieg okoliczności powoduje, że znika Soren, kiedyś prześladowca Filipa, teraz jego dobry kolega. Ponieważ Filip ma w tym swój nieświadomy udział i czuje się odpowiedzialny za to co się stało, decyduje się po raz kolejny na podróż do Piekła, by uratować przyjaciela.
Zlokalizowanie Sorena nie jest jednak takie proste, jak się to na początku wydawało. Oprócz Piekła istnieją jeszcze inne podziemne krainy, takie jak Hel czy Hades. W której z nich może przebywać Soren i jak go stamtąd wydostać? Mogę zapewnić, że łatwo nie będzie.
Trzecia część powieści opisuje również podróż bohaterów do Raju. Podobnie jak wizja Czyśćca w części drugiej, tak i obraz Raju w części trzeciej jest ciekawy, oryginalny, a poza tym co ważne, nie uraża niczyich uczuć religijnych. Kogo można spotkać w Raju, a kogo w Hadesie? Okazuje się to czasem bardzo zaskakujące. Podróż ta będzie wymagać od Filipa i Satiny pomysłowości, tym bardziej że od tego znowu zależą losy Podziemi.
W samym Piekle zaczyna się tlić zarzewie buntu. Decyzja, jaką ostatnio podjął Lucyfer nie wszystkim diabłom się spodobała. Stopniowo zaczyna dochodzić do podziału na zwolenników i przeciwników Lucyfera i jego systemu rządzenia. Do Piekła wkradają się chaos organizacyjny i bałagan, natomiast zmniejsza się liczba tych, którzy mogliby mu zapobiec.
Na koniec co najważniejsze, drastycznej przemianie ulega Filip. Walka jasności i mroku w duszy chłopca nadal trwa i przybiera na sile. Obserwując to co się działo z Filipem zastanawiałam się, co tak naprawdę decyduje o tym, czy człowiek jest dobry czy zły i ile w tym ma udziału niezwykły splot pewnych okoliczności, na które my sami często nie mamy wpływu.
Powieść ma bardzo mocne zakończenie. Jest ono otwarte, zatem podejrzewam że część czwarta i ostatnia tetralogii będzie bezpośrednią kontynuacją. Zaskoczyło mnie także uśmiercenie jednego z ważniejszych bohaterów. Przyznam, że akurat jego będzie mi brakowało.
Z przyjemnością stwierdzam, że z tomu na tom poziom fabularny całej historii rośnie. Bohaterowie dojrzewają, podejmują coraz śmielsze decyzje, więzy ich łączące są coraz mocniejsze.
Z ciekawością czekam też na odpowiedzi, które ma dać ostatnia część. Czy główny bohater spotka w końcu swojego tatę? Jak zmieni się sytuacja w Piekle? I wreszcie, jaką drogę obierze Filip Engell? Która część jego natury weźmie górę?
Odpowiedzi na te pytania mam nadzieję poznać niebawem. Czekam z niecierpliwością. 
Pozdrawiam i miłego dnia!

wtorek, 3 kwietnia 2012

Zapowiedź wydawnicza! Nowe pisklę Małej Kurki!

25 kwietnia 2012 roku na rynek wydawniczy trafi całkiem nowe pisklę Domu Wydawniczego Mała Kurka
Książka autorstwa Jennifer Clement  będzie nosiła tytuł Trucizną mnie uwodzisz. 
Opis wydawcy: 
Kobieto, bogini
Trucizną spojrzenia mnie uwodzisz
Kobieto, rozsiewasz wokół woń
Kwitnącej pomarańczy

Emily Neale mieszka wraz z ojcem na przedmieściach Mexico City. Kolekcjonuje historie kobiet – morderczyń. Z wycinków prasowych tworzy katalog zbrodni. Zadziwia wiedzą na temat świętych.
Wychowywała się bez matki, która pewnego dnia zniknęła w trakcie zakupów na hałaśliwym targu. Dzieciństwo minęło jej wśród encyklopedii i leksykonów. Troskliwy ojciec starał się zastąpić oboje rodziców, a przełożona sierocińca pod wezwaniem świętej Róży z Limy - siostra Agata - delikatnie i z czułością wspomagała go w tym zadaniu. 
Kiedy przed drzwiami jej stuletniego domu staje kuzyn Santiago….wyznania miłosne stają się błogosławieństwem i klątwą jednocześnie.
Poczuj meksykańskie słońce, zobacz kolory pełne jaskrawego życia, oddychaj zapachem melonów....

Kilka słów o autorce:
Jennifer Clement studiowała Antropologię i Literaturę angielską na Uniwersytecie w Nowym Jorku oraz literaturę francuską w Paryżu.
Obecnie jest prezesem meksykańskiego PEN clubu. 
Autorka dwóch powieści: Trucizną mnie uwodzisz oraz A true story based on lies, a także  kilku tomików poezji.
Pisarka mieszka w stolicy Meksyku.





Przyznam, że po lekturze poprzednich książek Małej Kurki 
z ogromną ciekawością czekam na tę kolejną.
Niebawem także na moim blogu zorganizuję konkurs. 15 tysięcy wyświetleń zbliża się wielkimi krokami, zatem trzeba to uczcić. Szczegółów na razie jeszcze nie zdradzę, ale warto będzie wziąć udział. 
Pozdrawiam wszystkich i dobrego wieczoru życzę!

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Kenneth B. Andersen: Kostka Śmierci

Autor: Kenneth B. Andersen
Tytuł: Kostka Śmierci 
Tytuł serii: Wielka wojna diabłów, cz. 2. 
Wydawca: Jaguar
Stron: 373
Moja ocena: 10/10 
Kostka Śmierci to druga po Uczniu diabła część cyklu Wielka wojna diabłów autorstwa duńskiego pisarza Kennetha B. Andersena. 
Od wydarzeń z części pierwszej minęło pół roku i życie Filipa w zasadzie wróciło do normy, a można by rzec, że nawet uległo polepszeniu, bowiem chłopiec wrzucił nieco na luz, przestał być pupilkiem nauczycieli i lizusem szkolnym. Za takiego go uważano i niestety nie przysparzało mu to przyjaciół. Nie oznacza to, że Filip się zaniedbał, czy opuścił w nauce. Po prostu stał się bardziej wyluzowany i zrozumiał, że są na świecie rzeczy, na które można przymknąć oko i nic się od tego nie zawali. Tym sposobem bohater zdobywa kolegów i zaczyna być społecznie akceptowany. W duchu jednak zdarza mu się tęsknić za znajomymi z Piekła, a zwłaszcza za Satiną. 
Zupełnie nieoczekiwanie Filip otrzymuje szansę powrotu do Piekła. Śmierć, tutaj nosi imię Mortimer, ma dla chłopca zadanie do wykonania. Oto bowiem światu grozi epidemia nieśmiertelności, gdyż jakiś zuchwały złodziej ukradł bezcenną i nieodzowną Kostkę Śmierci. To właśnie ten artefakt o stu ścianach decyduje o długości ludzkiego życia, a teraz zniknął i ludzie przestali umierać. Światu i to nie tylko temu podziemnemu grozi katastrofa. Filip wraz z Satiną rozpoczynają śledztwo. Początkowo idzie im ono dość opieszale, ale nabiera rozpędu, gdy chłopiec dowiaduje się o niebezpieczeństwie, grożącym jego mamie. Zdesperowany zawiera z Mortimerem układ i podwaja swoje wysiłki. 
Druga część cyklu jest lepsza od pierwszej. Być może dlatego, że znani już bohaterowie zostają postawieni w nowych sytuacjach, poznajemy ich sekrety i więcej się o nich dowiadujemy. Ciekawiej skonstruowana jest także zagadka i naprawdę nie da się zgadnąć, kto jest złodziejem i dlaczego dopuścił się kradzieży. 
Poza tym śledztwo wymaga wędrówek, nie tylko po samym Piekle, ale i po jego rubieżach, dzięki czemu lepiej poznajemy jego funkcjonowanie, mieszkańców, zadawane potępieńcom kary, a także przy okazji Czyściec. 
Wraz z Filipem i Satiną czytelnik zwiedzi szkołę dla młodych kusicieli, przepłynie z Gerionem przez rzekę zapomnienia, przejdzie przez Dolinę Szubienic, a nawet zajrzy do diablego domu (nie!)spokojnej starości. 
Sposób, w jaki pan Andersen opisuje podziemny świat naprawdę przypadł mi do gustu. Historia jest dowcipna i błyskotliwa, nie da się tutaj nudzić, a przy uważnym czytaniu można z powieści wysnuć wiele prawd na temat sensu życia, śmieci i całej ludzkiej egzystencji. Paradoksalnie okaże się, że nawet odrobina zła jest potrzebna, by równoważyć dobro i dodawać mu świeżego posmaku. 
Filip na oczach czytelnika dorasta i myślę, że ten proces wnikliwiej ukażą kolejne części. Chłopiec jest bystry i choć ma swoje słabości, to najbardziej zaczynam go cenić za słowność i lojalność oraz za rzutki umysł. 
Cykl Wielka wojna diabłów to naprawdę świetna lektura i polecam ją wszystkim bez wyjątku. Nie zawiedziecie się, bo ta historia broni się sama. 
Polecam serdecznie!