niedziela, 28 czerwca 2020

Donato Carrisi: Władca ciemności

Autor: Donato Carrisi
Tytuł: Władca ciemności
Cykl: Marcus, t.3
Stron: 336
Wydawca: ALBATROS






Z bohaterami serii Marcus spotykamy się w części trzeciej, kilka lat po zakończeniu poprzedniej sprawy.  Sandra zrezygnowała z czynnej pracy w policji i przeszła do urzędu paszportowego. Tymczasem Marcus, no cóż, nie wiemy, co się z nim działo. Nie do końca wie to nawet sam bohater, gdyż budzi się z lochach pod miastem nagi i z amnezją, jak się tu znalazł i dlaczego. Co gorsza, jeśli nie uwolni się z kajdanek, umrze. 
W tym samym czasie na Rzym spadną 24-godzinne ciemności. Gwałtowne opady i zagrożenie powodziowe, powodują awarię prądu, a następnie wyłączenie elektryczności ze względów bezpieczeństwa. 

Odżywa na nowo sprawa porwanego przed 9 laty Tobiego. Trop prowadzi, na nowo połączonych Marcusa i Sandrę, do najgorszych zakamarków miasta i do miejsc, w których lęgnie się najgorsze zło. Tajemnicza śmierć jednego z kościelnych dostojników wydaje się łączyć z tamtym porwaniem. Czy Kościół znowu będzie tuszował grzechy swoich hierarchów?

Chaos, jaki zapanowuje w mieście i zachowanie mieszkańców przypominają klimatem film pt. Noc oczyszczenia. Skoro nie działa prąd, to w zasadzie nie działa nic. Miasto spowiły ciemności, nie działają telefony, ani uliczny monitoring, a nieliczne służby porządkowe okazują się bezradne w starciu z bezmyślną i agresywną tłuszczą. Do głosu dochodzą najgorsze z ludzkich instynktów; pierwotne pragnienie, by niszczyć, krzywdzić i siać zamęt. Wszystko to jest tak naprawdę tylko tłem dla zauszników zła, którzy starają się doprowadzić do triumfu swojego władcy ciemności. Kto nim będzie? Tego nie zdradzę. 

Powieść początkowo przybiera dość mocne tempo, by następnie nieco zwolnić. Mimo to czyta się ją równie dobrze, jak jej poprzedniczki. Zakończenie jednak pozostaje otwarte. To, czego dowiaduje się o sobie główny bohater oraz fakt, że nie wiemy, co będzie się z nim działo dalej, pozostawia czytelnika w nieprzyjemnym zawieszeniu. Spodziewałam się, że będzie to trylogia, tymczasem pewne, ważne sprawy nie zostały wyjaśnione. Wracam jeszcze do tożsamości bohatera, o czym już pisałam w części poprzedniej. Nie daje mi to spokoju i uważam, że autor także powinien to jakoś rozwiązać. 
Dlatego też, no cóż, powieść dobra, trzyma poziom, ale zostawia z niedosytem i poczuciem, że wszystkiego tu nie załatwiono. 
Jednocześnie jest to pozycja tylko dla osób znających poprzednie tomy, dla pozostałych będzie ona w wielu miejscach niezrozumiała.

środa, 17 czerwca 2020

Katherine Woodfine: Paryż w ogniu

Autor: Katherine Woodfine
Tytuł: Paryż w ogniu
Seria: Taylor i Rose tajne agentki, t.1
Stron: 336
Wydawca: Dwukropek







Od wydarzeń z cyklu Tajemnice domu Handlowego Sinclairs minęły dwa lata. 
Sophie Taylor i Lillian Rose już tam nie pracują, to znaczy nie w dawnym charakterze. Praca detektywów,  którą wykonywały pod szyldem pana Sinclaira, teraz jest o wiele poważniejsza i bardziej niebezpieczna. Sophie i Lil wykonują poważne zadania jako tajne agentki! Brzmi interesująco?

Jak sama autorka przyznała w dedykacji seria o dalszych losach Sophie i Lil powstała na wyraźne życzenie czytelników. Rozumiem autorkę, bo bardzo się do dziewczyn przywiązałam; rozumiem też, że żal byłoby marnować ich potencjał. 

Powieść zatytułowana Paryż w ogniu jest pierwszą z serii. Nasze bohaterki działają osobno; każda wykonuje własne zadanie, choć jak można się domyślić, być może sprawy pozornie bez związku coś ze sobą jednak łączy. 
Mamy rok 1912, a więc jasnym jest fakt, że Europa stoi na skraju wojny. Na potrzeby fabuły autorka wprowadziła na mapę kontynentu małe księstwo Arnovię, nie ulegające naciskom Niemiec. To do tego kraju trafia Lil jako guwernantka pary małych książąt, następców tronu. Jednak Lil nie byłaby sobą, gdyby miała odbywać z dziećmi tylko lekcje języków i matematyki. 
Tymczasem Sophie zostaje wysłana do Paryża, by zgłębić niejasne okoliczności śmierci jednego z profesorów Sorbony.  

Od razu widać, że Sophie i Lil wydoroślały. Obracają się teraz w świecie intryg i niebezpiecznych zagrywek politycznych na szczeblu międzynarodowym. Muszą umieć się kamuflować, radzić sobie w trudnych sytuacjach, gdy trzeba kłamać, posłużyć się wytrychem, a nawet pięścią. Ryzykują życiem nie tylko własnym, ale i tych, za których są odpowiedzialne. Z przyjemnością stwierdzam, że ta zmiana wyszła dziewczynom na dobre, dlatego też lektura Paryża w ogniu była bardzo satysfakcjonująca. 

Paryż w ogniu jest pomysłową i wciągającą historią z bohaterkami, które dobrze znamy. Książkę można czytać bez znajomości poprzednich tomów serii z Domem Handlowym Sinclairs. Osobiście jednak nie lubię, gdy o czymś się wspomina, a ja nie rozumiem po co to i do czego. Dlatego wygodniej będzie znać poprzednie przygody bohaterek i zobaczyć, jak znalazły się w tym punkcie, w którym są teraz, 
Lektura powieści nie nudzi; są nagłe ucieczki, zdrady, strach przed demaskacją, piękne wnętrza oraz Wielki Wyścig Powietrzny, który też odegra w całej historii swoją rolę. 
Graficznie książka też wygląda podobnie do swoich poprzedniczek, są ilustracje oraz fragmenty dziennika matki Sophie, Alice, stanowiące wprowadzenie do każdej części. 

Tym co można by uznać za minus i za plus jednocześnie jest zakończenie. To znaczy jest ono otwarte. Jedna misja się co prawda skończyła, ale losy bohaterki pozostają nieznane, prowadząc nas tym samym do kolejnego tomu. Ten na szczęście pojawi się już niebawem i tym razem zabierze nas w egzotyczną podróż do Petersburga. 

Taylor i Rose - tajne agentki to udana kontynuacja. Jako zdeklarowany fan działań Sophie i Lil niecierpliwie czekam na kolejną część.

poniedziałek, 8 czerwca 2020

Brandon Mull: Pan Widmowej Wyspy

Autor: Brandon Mull
Tytuł: Pan Widmowej Wyspy
Seria: Smocza Straż, t. 3
Stron: 496
Wydawca: WAB






Kocham autorów, którzy nie dość, że nie zwalniają tempa, to jeszcze sypią pomysłami jak z rękawa. Brandon Mull niewątpliwie do takich należy. Tworzone przez niego historie są interesujące, oryginalne i trzymają czytelnika przy sobie do ostatniej strony. I to jest zdecydowanie największa wada tych historii: zbyt szybko się kończą i zbyt długo się na nie czeka. 

Powieść Pan Widmowej Wyspy kontynuuje smoczy cykl tego autora. Uniwersum Baśnioboru wciąż znacznie się poszerza, teraz już o nowe lokalizacje, nowych sojuszników oraz jeszcze dziwniejszych i niepokojących przeciwników. 
Drugi tom, traktujący o szalonym wyścigu po Czarkamień dwóch rywalizujących ze sobą frakcji, zakończył się dość niefortunnie. Seth oddał swoją tożsamość i został porwany przez Ronodina i Sfinksa. Chłopiec zachował co prawda swoje moce i umiejętności, ale nie pamięta  kim jest.  Nie wie też, komu może ufać. Jest jak biała karta, którą można dowolnie zapisać. I przyznam, że ta cecha najbardziej mnie tym razem w bohaterze drażniła. Dawny Seth niczego nie zostawiał przypadkowi, był wścibski i rwał się do działania. Teraz taki nie jest. Rozumiem jednak, że w sytuacji, gdy nie wiemy komu możemy ufać, możemy także źle wybrać. Autor chciał pokazać drogę Setha do samodzielności i właściwych wyborów i bardzo dobrze mu się to udało. 

Wróżkokrewna Kendra wraz z przyjaciółmi jest zmuszona opuścić Smoczy Azyl. Bohatrowie tylko szczęśliwym zbiegiem okoliczności unikają śmierci z paszczy Celebranta, bardzo zawziętego na ludzi i strażników. Dziewczyna jest przygnębiona zaginięciem brata oraz ukochanego Paprota. Desperacko stara się, by misja strażników i uratowanie Setha szły ze sobą w parze, co łatwe nie będzie. 

W trzeciej części Smoczej Straży jest równie ciekawie i barwnie, jak w poprzednich tomach. Trafimy do podziemi pełnych przeróżnych widm i zjaw, odwiedzimy morskie tonie, w których mieszkają trytony i selkie, zajrzymy nawet do wnętrza wulkanu.  Wspólnie z bohaterami przeżyjemy chwile grozy i zwątpienia, gdy przyjdzie zastanowić się, co robić dalej i czy ta misja w ogóle ma sens. 
Autor wciąż każe swoim bohaterom rozwiązywać dylematy moralne i tak jak w poprzednich częściach, tak i tutaj na końcu książki mamy podaną listę tematów do dyskusji, czy to w grupie czy w rodzinie. W tej historii nic nie jest tylko czarne lub tylko białe. Zawsze jest coś pośrodku, jakiś odcień szarości. 
Polecam lekturę trzeciej części Smoczej Straży miłośnikom serii, a tych, którzy jeszcze jej nie znają, zachęcam do rozpoczęcia przygody z powieściami tego autora. Są ciekawe, pomysłowe i klimatyczne. Zachwyci Was mnogość magicznych stworzeń, niespotykanych dotąd artefaktów i lokalizacji. A gdy już raz zasmakujecie w książkach tego autora, zostanie Wam to na zawsze.


Papierowe Motyle 
Dziękuję!